Portal informacyjny o bankowości i finansach - wiadomości, wydarzenia i edukacja dla inwestorów oraz kredytobiorców.
Home Felietony Czy Frankowiczom opłaca się podpisać ugodę z bankiem?

Czy Frankowiczom opłaca się podpisać ugodę z bankiem?

dodał Anna Wrona

Ugody w sprawach frankowych to temat rzeka, i choć powszechnie wiadomo, że nie jest to rozwiązanie dobre dla frankowiczów, to jednak nadal niektórzy kredytobiorcy decydują się na zawarcie z bankiem porozumienia, bo akurat w ich przypadku się to opłaca.

Oczywiście, sytuacja każdego kredytobiorcy jest inna, więc nie można generalizować, jednak nie da się ukryć, że ugodami są zainteresowane głównie banki, gdyż pojawia się tutaj prosta kalkulacja- lepiej podpisać porozumienie z frankowiczem i coś na ugodzie zarobić, niż przegrać kolejny proces sądowy i nie zarobić zupełnie nic.

Zawieranie ugód leży więc tak naprawdę w interesie banków, zatem kredytobiorca nie powinien poddać się żadnej presji w tym zakresie, a wszelkie propozycje powinien dobrze przemyśleć i starannie przekalkulować.

Ugody nie dla wszystkich frankowiczów.

Sprawy z zakresu kredytów frankowych toczą się już dobrych kilka lat, lecz propozycje ugód ze strony banków pojawiły się dopiero wtedy, gdy kredytobiorcy zaczęli w sądach wygrywać przeważającą większość postępowań, więc już ta sytuacja doskonale obrazuje jak banki do ugód pochodzą. W momencie, gdy banki wygrywały procesy z frankowiczami, o ugodach żaden bank nawet nie wspomniał, bo im się to po prostu nie opłacało, gdy jednak sądy zaczęły uwzględniać roszczenia kredytobiorców, wówczas bankom „przypomniało się”, że można sprawę kredytu frankowego rozwiązać polubownie.

Co ciekawe, początkowo ugody proponowano tylko tym frankowiczom, którzy zdecydowali się na proces sądowy, a to dlatego, że jeżeli dany kredytobiorca wniósł pozew to ryzyko przegranej po stronie banku było już bardzo prawdopodobne, natomiast kredytobiorcy, którzy mówili, że pójdą do sądu, lecz żadnych działań w tym kierunku nie podejmowali, nie stanowili dla banków zagrożenia, bo banki doskonale zdawały sobie sprawę z tego, że nie każdego frankowicza będzie stać na proces sądowy i nie każdy się na niego zdecyduje. Banki ugody proponowały więc tylko wtedy, gdy znajdowały się w sytuacji podbramkowej.

Ugody w szerszym zakresie pojawiły się natomiast po rekomendacjach wydanych w tym zakresie przez Komisję Nadzoru Finansowego, lecz i wówczas nie każdy frankowicz mógł liczyć na zawarcie porozumienia. W zależności od tego, który bank propozycję ugody wysuwał, różnie dobierano kredytobiorców, którym przedstawiano porozumienia, jednak wspólny mianownik był taki, że na ugody nigdy nie mogły liczyć osoby, które kredyt już w całości spłaciły oraz te, które nie posiadały statusu konsumenta. Na ugody banki nadal nalegają więc przede wszystkim w tych przypadkach, kiedy łatwo mogą przegrać proces sądowy.

Co banki robią by przekonać do ugód?

Zmiana linii orzeczniczej na korzyść frankowiczów spowodowała, że posiadacze kredytów frankowych są mniej skłoni do podpisywania porozumień z bankami, niż jeszcze 3-4 lata temu, dlatego banki starają się przedstawiać ugody jako rozwiązanie bardzo korzystne dla kredytobiorców, choć nie jest to proste, bo rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.

Przede wszystkim banki zwracają uwagę, że zawarcie porozumienia pozwala „wyjść” z kredytu frankowego bez żadnego ryzyka przegranej czy ponoszenia dodatkowych kosztów, więc już sam ten fakt stanowić powinien dla kredytobiorcy wymierną korzyść, jednak poza zachęcaniem do skorzystania z tego „prostego i przyjaznego” rozwiązania, zdarza się bankom stosować praktyki, które dalekie są od tych przystających instytucjom zaufania publicznego.

Frankowiczów, którzy zdecydowali się dochodzić unieważnienia umowy w sądzie, banki straszą m.in. pozwami o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z udostępnionego kapitału kredytu, choć w rzeczywistości takie roszczenia nie mają żadnego uzasadnienia prawnego i zgodnie są krytykowane przez prawników, sędziów i organy państwowe, gdyż są sprzeczne z celami dyrektywy 93/13 chroniącej konsumentów.

Coraz częściej pojawiają się również informacje, że banki zatrudniają konsultantów, którzy dzwonią pod posiadaczy kredytów frankowych i przekonują ich, iż zawarcie z bankiem ugody jest najlepszym możliwym rozwiązaniem, gdyż prowadzenie procesu to duże koszty i duże ryzyko przegranej, więc lepiej przystąpić do porozumienia i w ten sposób pozbyć się odniesienia do franka szwajcarskiego z umowy kredytowej. Wskazanych działań banki nie musiałyby jednak podejmować, gdyby warunki proponowanych ugód były dla kredytobiorców atrakcyjne, a że tak nie jest, to niestety, ale „tonący brzytwy się chwyta”.

Warunki porozumień z frankowiczami dalekie od akceptowalnych.

Warunki ugód z frankowiczami nie doczekały się rozwiązań systemowych, dlatego banki, które zdecydowały się na ugody w sprawach frankowych, mają dowolność w kształtowaniu porozumień, więc na rynku funkcjonuje obecnie kilka modeli ugód, jednak o żadnym z nich nie można powiedzieć, że jest dla kredytobiorców atrakcyjny.

Ugody według założeń KNF, na które zdecydował się m.in. PKO BP, zakładają, że kredyt frankowy od początku będzie traktowany jakby to był kredyt złotówkowy, oprocentowany według historycznej stawki WIBOR i powiększony o marżę banku. mBank wymyślił, że policzy, jak obecnie wyglądałoby saldo kredytu pozostającego do spłaty, gdyby kredytobiorca zamiast we frankach, zadłużył się w złotówach, a więc również z oprocentowaniem opartym na historycznej wartości stawki WIBOR, powiększonej o obowiązującą wtedy na rynku marżę kredytu.

Następnie, tak policzone saldo ma zostać porównane z aktualnym zadłużeniem kredytobiorcy we frankach, wyrażonym w złotówkach,  a połowa tej różnicy pomniejszyć ma saldo zadłużenia. Dodatkowo, bank zobowiązuje się pomniejszyć saldo kredytu o wpłaty na ubezpieczenie niskiego wkładu własnego lub o wartość podwyższonego oprocentowania. Bank Millennium proponuje z kolei przewalutowanie pozostałego do spłaty kredytu po kursie nieco niższym niż obecny kurs franka szwajcarskiego.

Jak widać, warunki ugód są różne i w każdym przypadku banki dążą do obciążenia kredytobiorców kosztami, gdyż „usuwają” z umowy franka, ale zamiast niego „wchodzi” WIBOR i właśnie to w przypadku zawarcia ugody jest dla kredytobiorcy najbardziej niebezpieczne. Po zawarciu ugody każdy kredyt frankowy zmienia się na kredyt złotówkowy, który oprocentowany jest stawką właściwą dla tego rodzaju kredytu, czyli jakże sławnym w ostatnim czasie WIBOR-em, który na skutek podwyżek głównej stopy procentowej, rośnie w zastraszającym tempie, co ma bezpośrednie przełożenie na wysokość rat kredytów spłacanych w złotówkach. Zawarcie w tym momencie ugody z bankiem jest więc bardzo niebezpieczne, gdyż raty kredytów są zupełnie nieprzewidywalne przez wspomniane podwyżki.

Zawarcie ugody może być natomiast korzystne w przypadku, gdy na skutek przeliczeń w ramach ugody okaże się, że kredytobiorca w całości spłacił już swoje zobowiązanie, nie będą to jednak częste przypadki i pamiętać należy, że i w takich sytuacjach bank na kredycie zarobi, bo oprocentowanie i tak doliczy, więc w porównaniu do zysku z procesu sądowego, kredytobiorca straci część pieniędzy.

Reasumując, na ugodach zyskują tylko banki, gdyż w ten sposób ograniczają koszty generowane przez przegrywane procesy, a dla kredytobiorcy zawsze korzystniejszy pod względem finansowym jest wygrany proces sądowy.

Mamy coś, co może Ci się spodobać

Napisz komentarz

Bankingo to portal dostarczający najnowsze i najważniejsze wiadomości prawo- ekonomiczne. Nasza misja to dostarczenie najbardziej wartościowych informacji w przystępnej formie jak najszybciej to możliwe.

Kontakt:

redakcja@bankingo.pl

Wybór Redakcji

Ostatnie artykuły

© 2024 Bankingo.pl – Portal prawno-ekonomiczny. Wykonanie