Już 12 października 2022 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej pochyli się nad problemem wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, do jakiego prawo roszczą sobie banki wobec frankowiczów, którym udało się doprowadzić do unieważnienia umowy kredytowej. Pytanie prejudycjalne wystosowane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia jest znacznie szersze, dotyczy też możliwości ubiegania się o podobne roszczenie przez kredytobiorcę wobec banku. Jakie znaczenie będzie miał ten wyrok dla frankowiczów?
Opłata za korzystanie z kapitału – o co właściwie chodzi?
Temat wynagrodzenia za korzystanie z udzielonego przez bank kapitału jest już od kilku miesięcy niezwykle gorący w szeroko pojętej społeczności frankowej. Problem wypłynął, gdy zmieniła się linia orzecznicza sądów i banki zaczęły masowo przegrywać sprawy o unieważnienie umowy kredytowej. Szacuje się, że w ostatnich miesiącach banki przegrały ponad 98% spraw, a orzecznictwo jest dla nich podobnie niekorzystne zarówno w sądach I jak i II instancji.
Nietrudno było przewidzieć, że wobec takiego obrotu spraw, banki zaplanują mniej lub bardziej etyczny kontratak. Tak się oczywiście stało – wobec przegranych spraw banki zdecydowały się na wybiórcze pozywanie swoich klientów o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Gdy posypały się pierwsze takie pozwy, na kredytobiorców padł blady strach – do tej pory zdecydowana większość była przekonana, że uzyskanie prawomocnego unieważnienia umowy kredytowej to dla nich koniec walki z bankiem.
Tymczasem okazało się, że bank ma aż 3 lata na wystosowanie kontr pozwu – i nie jest ważne, że w polskim ani europejskim prawie nie występuje przepis, który nakazywałby zapłatę tego rodzaju wynagrodzenie dla banku, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że unieważnienie umów z konsumentami następuje na skutek obecności w tychże umowach klauzul niedozwolonych.
W całym kraju pozwów o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału złożono tysiące, jednak nie pojawiły się do tej pory żadne wzmianki o tym, by któremuś bankowi udało się wygrać tego rodzaju sprawę. Wręcz przeciwnie – sądy oddalają roszczenia banków jako bezzasadne, tym samym kończąc spór pomiędzy stronami.
Wiele wskazuje na to, że głównym celem banków było zniechęcenie wahających się kredytobiorców do wstępowania na ścieżkę prawną. Miało to sens zwłaszcza w związku z przystępowaniem części banków do pilotażu ugód wg rekomendacji KNF.
Masowe pozywanie frankowiczów, którym udało się wywalczyć unieważnienie umowy, miało prawdopodobnie wysłać sygnał do pozostałych posiadaczy podobnego zobowiązania, by lepiej zdecydowali się na polubowną konwersję swojego kredytu na złotówki niż długoletnią batalię sądową z potężną instytucją finansową.
Jeśli ta taktyka działała przez jakiś czas, to nic nie wskazuje, aby jej efekt był długofalowy. Statystyki pozwów za I kwartał nie pozostawiają złudzeń – frankowicze nie chcą ugód, chcą trwale pozbyć się swojego kredytu i rozliczyć z bankiem na korzystnych dla siebie warunkach. To zaś gwarantuje im wyłącznie unieważnienie umowy.
Wyrok TSUE 12 października 2022 r. co oznacza dla Frankowiczów?
W październiku bieżącego roku TSUE jednoznacznie orzeknie, czy i komu przysługuje wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Pytanie warszawskiego Sądu Rejonowego dotyczyło bowiem nie tylko tego, czy świadczenie ponad kwotę wypłaconego kapitału przysługuje bankowi, ale również czy o podobne wynagrodzenie może rościć kredytobiorca. W końcu bank latami obracał jego środkami, które zostały pobrane na mocy unieważnionej umowy.
Eksperci ze środowiska prawnego w dużej części są zdania, że wyrok TSUE będzie korzystny dla frankowiczów – nie wiadomo jedynie, w jakim stopniu. Przyznanie bankowi prawa do roszczeń o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału jest niezwykle mało prawdopodobne – brak bowiem stosownych podstaw prawnych, które uprawdopodabniały taką decyzję.
Konsument w umowie ze stroną silniejszą, jaką jest bank, powinien być objęty szczególną ochroną, o czym mówi m.in. dyrektywa 93/13/EWG. Skoro bowiem to bank jest winowajcą i wprowadził do umowy z konsumentem niedozwolone postanowienia, powinien ponieść konsekwencje swoich działań i nie należy jego błędami obarczać kredytobiorcy. Takie działanie mogłoby bowiem zachęcić podobne instytucje w przyszłości do kolejnych nieetycznych zachowań wobec klientów.
Kwestia przyznania praw do podobnego roszczenia kredytobiorcy stoi już pod znakiem zapytania. Niektórzy prawnicy wskazują, że to właśnie frankowicze są tą grupą, której tego rodzaju wynagrodzenie powinno się rzeczywiście należeć. Nie brak opinii, że TSUE może jednoznacznie orzec o tym, że wynagrodzenie za korzystanie z kapitału jest nienależne bankowi, za to należy się kredytobiorcy. Byłby to przykład sytuacji, w której banki same sprowadziły na siebie kłopoty i doprowadziły do wielomilionowych strat – w końcu unijny organ zajmie się sprawą z uwagi na wysuwanie przez kredytodawców tych kontrowersyjnych roszczeń.
Jeżeli TSUE jednoznacznie stanie na stanowisku, że opłata za korzystanie z udzielonego kapitału jest bankom nienależna, najprawdopodobniej spowoduje to lawinę pozwów frankowych w IV kwartale bieżącego roku i I kwartale przyszłego. Ci kredytobiorcy, którzy dziś jeszcze mają wątpliwości, czy wchodzić na drogę sądową i walczyć z bankiem o unieważnienie umowy, zyskają ostateczny argument do zainicjowania postępowania. Frankowicze coraz lepiej rozumieją, że pozew to ich jedyna szansa na skuteczne pozbycie się niekorzystnego zobowiązania.
Jeśli nawet część kredytobiorców liczyła na ewentualną pomoc od rządu, nadzieje te zostały rozwiane w momencie, gdy na etapie planowania wakacji kredytowych wykluczono posiadaczy zobowiązania w walucie obcej spośród beneficjentów tego programu.
Dodatkowo treść ugód z bankami wg rekomendacji KNF okazała się mało korzystna – zwłaszcza po kolejnych podwyżkach stóp procentowych. Obecnie nie ma już wątpliwości, że jedynym miejscem, w którym frankowicze mogą liczyć dziś na sprawiedliwość, jest gmach sądu. Październikowy wyrok TSUE prawdopodobnie to potwierdzi.