Trwająca od lat tradycja rzetelnej polityki konsensualnej w Szwajcarii została nadszarpnięta po tym, jak rząd zastosował prawo awaryjne, aby przeforsować państwowo wspierane, gigantyczne połączenie UBS i Credit Suisse, omijając parlament kraju.
Dwie izby parlamentu Szwajcarii odrzuciły propozycję rządu dotyczącą udzielenia pomocy w wysokości 109 mld franków szwajcarskich (ok. 122,82 mld USD) na rzecz transakcji pomiędzy dwoma największymi bankami kraju. Tym samym, parlament zadał cios rządowi.
Przegrana ta ma wymiar symboliczny, gdyż nie zmienia faktu fuzji, jednak stanowi porażkę dla rządu w roku wyborczym. Trudniej też będzie zdobyć szerokie poparcie społeczne dla największego ratunku korporacyjnego w historii Szwajcarii.
Zastosowanie prawa awaryjnego, w którym udziałowcy i parlamentarzyści nie mają głosu, nadszarpnie również pozycję szwajcarskiego sektora finansowego za granicą – twierdzą analitycy. Tym bardziej że sektor ten staje w obliczu rosnącej konkurencji ze strony innych ośrodków finansowych, takich jak Singapur.
„Legitymacja szwajcarskiej polityki została osłabiona. Ludzie, którzy obawiali się zbyt potężnego rządu w czasie pandemii COVID, ujrzą potwierdzenie swoich obaw” – mówi Michael Hermann, politolog i dyrektor instytutu badawczego Sotomo. Dodaje, że obraz Szwajcarii jako przyjaznego dla biznesu i bezpiecznego schronienia finansowego może zostać zagrożony.
Niedawna ankieta Sotomo wykazała, że dwie trzecie społeczeństwa było przeciwne przejęciu Credit Suisse przez UBS, a jedna trzecia ankietowanych była zła z powodu użycia prawa awaryjnego do obejścia parlamentu.
Sprawa już teraz zwiększyła poparcie dla populistycznych, prawicowych grup, takich jak antyimigracyjna Szwajcarska Partia Ludowa (SVP) i libertarianistyczny ruch Aufrecht Schweiz, które odnoszą sukcesy w lokalnych wyborach od czasu przejęcia. Obie partie mają zamiar zdobyć więcej mandatów podczas październikowych wyborów krajowych.
Fuzja Credit Suisse i UBS oznacza pierwszy przypadek, gdy parlament nie udzielił poparcia prawu awaryjnemu stworzonemu do szybkiego rozwiązania kryzysów.
Możliwość działania bez zgody parlamentu, wprowadzona w 2000 roku, została użyta podczas pandemii COVID-19 do wprowadzenia restrykcji oraz ubiegłego roku w celu udzielenia linii kredytowej szwajcarskiemu producentowi energii.
W okresie poprzedzającym fuzję UBS i Credit Suisse, szwajcarskie prawo awaryjne pozwoliło podgrupie sześciu parlamentarzystów zatwierdzić plan gabinetu udzielenia pomocy finansowej w imieniu władzy ustawodawczej, co rozzłościło pozostałych prawie 250 ustawodawców, którzy nie mieli możliwości wyrażenia swojego zdania.
Szwajcarska minister finansów Karin Keller-Sutter broniła użycia uprawnień awaryjnych, mówiąc, że Szwajcaria nie jest „awaryjną dyktaturą”.
„Nie robimy tego dla zabawy. Naprawdę nie wiedzieliśmy, co innego zrobić” – powiedziała Keller-Sutter podczas burzliwej sesji nadzwyczajnej tej nocy. „Prawo awaryjne opiera się na konstytucji federalnej i nie sądzę, aby można było powiedzieć, że jest nielegalne.” Parlamentarzyści byli zaniepokojeni.
„To nie był dobry moment dla szwajcarskiej demokracji. To straszne, że parlament został postawiony w takiej sytuacji i w zasadzie został ominięty” – powiedział Roger Nordmann, lider grupy Socjaldemokratów w niższej izbie parlamentu Szwajcarii, w rozmowie z Reuters.
Rząd szwajcarski zapowiedział, że uwzględni odrzucenie przez parlament, ale podkreślił, że sukces przejęcia drugiego co do wielkości banku w Szwajcarii, mającego na celu zapobieżenie kryzysowi finansowemu, jest najważniejszy.
Eksperci z branży uważają, że politycy nie zmienią umowy, a UBS będzie mógł samodzielnie zdecydować, ile miejsc pracy zostanie zlikwidowanych oraz co zrobić z wartościowym krajowym biznesem bankowości detalicznej Credit Suisse.
Szwajcarskie media informowały, że przejęcie może skutkować redukcją siły roboczej połączonych banków nawet o 30%, co oznacza utratę 11 000 miejsc pracy.
„Mimo gniewu, większość decydentów nie chce ingerować w fuzję, aby nie stworzyć i nie ponosić ryzyka, że fuzja się nie powiedzie” – powiedział Hans Gersbach, współdyrektor instytutu badawczego KOF przy ETH Zurych.
„Politycy mogli chcieć wyrazić swoje niezadowolenie z tego, co się stało, ale nie chcą, aby przejęcie przez UBS zakończyło się porażką.”
Ostatecznie, 209 miliardów franków szwajcarskich zostanie przeznaczonych na gwarancje państwowe i wsparcie ze strony banku centralnego w ramach planu opracowanego przez siedmioosobowy szwajcarski gabinet, złożony z członków czterech partii politycznych.
Kwota ta odpowiada około jednej czwartej całkowitej produkcji gospodarczej Szwajcarii i obejmuje awaryjne iniekcje płynności oraz państwową obietnicę pokrycia do 9 mld franków strat poniesionych przez UBS, na podstawie dokumentów opisujących umowę.
Peter Kunz, ekspert prawa gospodarczego na Uniwersytecie w Bernie, stwierdził, że parlamentarzyści są w końcu bezsilni, aby wprowadzić zmiany.
„W Szwajcarii często chwalimy się posiadaniem najstarszej demokracji na świecie. Jednak siedmioro ludzi zadecydowało o wsparciu w wysokości 250 miliardów franków, niepojęcie ogromnej sumy pieniędzy” – powiedział.
„I parlament nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia. Użycie takiego prawa awaryjnego, obalającego reguły antymonopolowe, stanowi problem dla szwajcarskiej demokracji i rządów prawa. Kwestionuje to demokrację szwajcarską.”