Ostatnie kilka dni to prawdziwe szaleństwo, które ogarnęło najistotniejsze dla Polaków waluty obce. Zarówno kurs euro do franka jak i euro do dolara znalazły się w stanie parytetu. Taka sytuacja ma związek ze słabością unijną, co dodatkowo wpływa destrukcyjnie na naszą walutę.
Efektem jest jedna z najwyższych w historii wolnej gospodarki w Polsce cena dolara oraz bardzo wysokie notowania euro i franka szwajcarskiego. Niestety na razie nie zapowiada się również, że złoty zostanie w jakikolwiek sposób wzmocniony. Jest to bardzo niekorzystna prognoza, szczególnie dla frankowiczów.
Spis treści:
Spore zmiany na rynku walutowym
Obecny rok, a w szczególności ostatnich kilka tygodni przyniosły spore zmiany na rynku walutowym. Główna przyczyną tego stanu rzeczy jest wojna pomiędzy Ukraina i Rosją rozpoczęto pod koniec lutego, a także zaostrzenie polityki pieniężnej przez większość istotnych banków centralnych oraz galopującą inflację.
Kurs euro został znacząco zmieniony również przez spore obawy o recesję, które panują w większości krajów Europy Zachodniej. Spowodowało to zepchnięcie jego kursu wobec poziomu franka szwajcarskiego, co sprawiło, że CHF jest obecnie droższy niż EUR. Tym samym pozycja euro wobec dolara i franka nie była tak słaba od około 20 lat. Taka sytuacja o również spory cios dla złotego, który traci wiele do trzech czołowych dla nas walut obcych.
Wpływ na coraz słabsze notowania euro ma również wysoka zależność tej waluty od importu surowców energetycznych oraz wynikającym z tego wysokim ryzykiem recesji. Zaczęły pojawiać się także obawy, co do prac konserwacyjnych oraz przerwą gazu do Niemiec poprzez gazociąg Nord Stream. Wiele głosów ostrzegało, że Rosja może celowo wydłużać pracę, a surowiec będzie musiał być racjonowany.
Wszystko to sprawiło, że rynek mocno ograniczył swoje oczekiwana wobec skali podwyżek procentowych realizowanych przez Europejski Bank Centralny. W połowie czerwca specjaliści wyceniali wzrost głównej stopy procentowej w strefie euro na nawet 2,5 proc. na koniec przyszłego roku. Obecnie wzrost ten znacząco spadł i przewiduje się, że będzie on na poziomie 1,25 -1,5 proc. Tym samym kurs euro do dolara praktycznie osiągnął parytet.
Dolar staje się tym samym coraz silniejszy i jak na razie nic nie wskazuje, że euro uda się w najbliższym czasie zneutralizować jego atuty. Za wysokim kursem amerykańskiej waluty stoi silny bank centralny, prężnie funkcjonujący rynek pracy pozwalający mieć nadzieje na uniknięcie recesji oraz niezależność energetyczna Stanów Zjednoczonych.
Silny dolar, euro i frank destrukcyjnie wpłyną na kurs złotego
Cena dolara w ostatnich dniach osiągnęła chwilowo poziom 4,85 zł, co jest stawką najwyższą w historii współczesnej Polski. W ciągu ostatnich 12 miesięcy cena dolara wzrosła, więc o ponad 25 proc. Z kolei euro zanotowało wzrost o 5 proc, a frank szwajcarski o ponad 10 proc.
W wyniku bardzo silnych notowań dolara względem euro większość krajów Europy Środkowej oraz Wschodniej zanotowały spadek wartości swoich walut. Sytuacja ta nie ominęła Polski. Ekonomiści z BNP Paribas zgodnie oceniają, że skala dalszego osłabienia kursu złotego będzie zależna od tego, czy obawy o załamanie się europejskiej gospodarki będą się nasilać, czy też nie.
Notowaniom polskiej waluty szkodzą również kolejne podwyżki stóp referencyjnych Narodowego Banku Polskiego ( było już ich w sumie dziesięć). Nie należy również zapominać o pierwszej od kilkunastu lat podwyżce stóp procentowych w Szwajcarii, która sprawiła, że frank szwajcarski umocnił się znacząco w stosunku do polskiej waluty.
Zahamowanie inflacji na świecie ratunkiem dla złotego
Większość sekretów jest zdania, że samoistne umocnienie się złotego i poprawa sytuacji kredytobiorców mogłoby zaistnieć, jeśli postrzeganie perspektywy europejskich gospodarek poprawiłoby się. Niestety w tym momencie jest to mało prawdopodobne.
Pozycja dolara i tamtejszego rynku jest na tyle silna, że euro nie ma żadnych dobrych argumentów, by móc zawalczyć z silna amerykańską walutą. Zdaniem fachowców pod koniec września euro osiągnie pułap około 4,60 zł, co w dalszym ciągu będzie kursem dużo niższym niż w przypadku dolara.
Analitycy przewidują, że w tym tygodniu kurs EUR/PLN osiągnie ponad 4,81 zł, co oznacza bardzo słabą pozycję złotego. Druga połowa tego roku również nie przyniesie znaczących zmian w tej relacji. Spodziewany kurs to 4,70 zł i to z ryzykiem po wyższej stronie.
Należy również dodać, że znaczącemu pogorszeniu uległ bilans handlowy kraju, a sytuacja jest na tyle zła, że najprawdopodobniej nie skompensuje jej nawet napływ środków pochodzących z Krajowego Programu Odbudowy. Co więcej wiele głosów, również tych z rządu mówi, że transfery do Polski dotrą dopiero w 2023 roku. Wszystko to sprawi, że konieczna będzie obrona waluty, a co za tym idzie kolejne podwyżki oraz interwencje walutowe.
Niski kurs złotego problemem dla kredytobiorców frankowych
Coraz wyższy kurs dolara i franka szwajcarskiego względem euro to tragiczna informacja dla frankowiczów. W wyniku umocnienia się amerykańskiej waluty oraz jednej z pierwszych od kilkunastu lat podwyżek stóp procentowych w Szwajcarii tamtejsza waluta staje się obecnie dużo silniejsza niż euro.
Jest to spory problem dla setek tysięcy Polaków posiadających kredyty w szwajcarskiej walucie. Przypomnijmy, że u szczytu popularności tego rodzaju umów kredytowych kurs franka szwajcarskiego z reguły wahał się w granicach 1,90 zł. Obecnie coraz bliżej mu do dramatycznego dla frankowiczów pułapu 5 zł, co prowadzi do ogromnego wzrosty wysokości rat kredytowych.
Co więcej zdecydowana większość znawców rynku nie przewiduje szybkiej zmiany tego stanu rzeczy, a nawet spodziewa się jeszcze większego osłabienia złotego względem franka. Na horyzoncie widoczna jest już także kolejna podwyższa stóp procentowych zapowiedziana przez Narodowy Bank Szwajcarii, co w bardzo szybkim czasie może jeszcze bardziej umocnić tamtejszą walutę.
Polscy kredytobiorcy, którzy w latach 2005-2009 zdecydowali się podpisać umowę kredytu frakowego nie powinni mieć tym samym większych złudzeń. Raty będą wysokie, a nawet jeszcze wyższe niż teraz. Nie warto, zatem czekać, a szukać konkretnych rozwiązań umożliwiających uwolnienie się z tak obciążającego zobowiązania.
Szczególnie, że głośny w ostatnich dniach projekt wakacji kredytowych, które mają być zbawieniem dla kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej i finansowej nie będzie skierowany do osób z kredytem frankowym.