W sprawach frankowych banki od dawna skupiają się na tym (choć wprost tego nie przyznają) by jak najmniejsza liczba kredytobiorców zdecydowała się na unieważnienie kontraktu, gdyż wiedzą, że z frankowiczami w sądach i tak nie wygrają. Do tej pory banki miały sporą skuteczność w zniechęcaniu kredytobiorców do składania pozwów, a najskuteczniejszy w tym zakresie okazał się argument, że w przypadku unieważnienia umowy kredytowej, banki będą domagać się wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału kredytu.
Wielu frankowiczów wystraszyło się takiego scenariusza i ze swoich roszczeń zrezygnowała, dlatego tym większy jest teraz niepokój banków przed wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE. 15 czerwca br. TSUE wypowie się właśnie na temat zasadności żądań banków w zakresie dodatkowego wynagrodzenia, jednak w sprawie wydana już została opinia Rzecznika Generalnego, w której wszelkie roszczenia banków zostały odrzucone, zatem można się spodziewać, że wyrok zostanie utrzymany w tym samym tonie, a to dla banków oznacza duży problem.
Spis treści:
Kolejna epidemia? Tak, lecz tym razem pozwów.
Każde korzystne dla frankowiczów orzeczenie TSUE powoduje, że liczba pozwów przeciwko bankom wzrasta, więc po czerwcowym wyroku najpewniej będzie tak samo, lecz skala pozwów przeciwko bankom może być tym razem wręcz rekordowa.
Przede wszystkim, gdy Trybunał uzna, że bankom wynagrodzenie się nie należy, do sądów pójdzie ta grupa kredytobiorców, która nie zdecydowała się do tej pory na złożenie pozwu z obawy przed ewentualnymi roszczeniami instytucji finansowych, więc tylko z tego powodu może do sądów trafić kolejne kilkadziesiąt tysięcy pozwów. Co ciekawe, o czym bardzo rzadko się mówi, wzrost liczby spraw przeciwko bankom może nastąpić również z tego powodu, że to frankowicze będą domagać się od banków dodatkowych świadczeń, poza żądaniem unieważnienia umowy.
W wydanej opinii Rzecznik Generalny TSUE stwierdził, że bankom co prawda żadne wynagrodzenie za korzystanie z udostępnionego kapitału kredytu się nie należy, jednak takich roszczeń nie można wykluczyć po stronie kredytobiorców.
Jeśli zatem Trybunał wyda wyrok zgodny z opinią, banki frankowiczów o wynagrodzenie pozywać nie będą mogły, lecz kredytobiorcy banki już tak i na pewno z tej szansy skorzystają.
Zmiana przepisów przyspieszy postępowania?
Nagły i duży wzrost liczby pozwów w sprawach frankowych to spory problem dla banków, gdyż może się okazać, że zawiązane na ryzyko prawne rezerwy finansowe będą niewystarczające, warto jednak podkreślić, że jest to również ogromne wyzwanie dla sądów.
Do tej pory, zdecydowana większość pozwów przeciwko bankom kierowanych było do Sądu Okręgowego w Warszawie, który jako jedyny w Polsce posiada wydział dedykowany sprawom frankowym, jednak kwietniowa nowelizacja przepisów Kodeksu postępowania cywilnego spowodowała, że liczba nowych spraw frankowych w tym konkretnym sądzie spada.
Od 15 kwietnia br. obowiązuje bowiem przepis, zgodnie z którym „W okresie 5 lat od dnia wejścia w życie niniejszego przepisu powództwo konsumenta o roszczenie związane z zawarciem umowy kredytu waloryzowanego, denominowanego lub indeksowanego do waluty innej niż waluta polska, w tym o ustalenie istnienia lub nieistnienia wynikającego z niej stosunku prawnego, o ustalenie bezskuteczności postanowień tej umowy lub o zwrot świadczeń związanych z jej zawarciem, wytacza się wyłącznie przed sąd, w którego okręgu powód ma miejsce zamieszkania.”
Składając więc teraz pozew przeciwko bankowi, kredytobiorca nie może już wybrać do którego sądu skierować swoją sprawę (wcześniej sądem właściwym był sąd miejsca zamieszkania kredytobiorcy lub siedziby banku), lecz pozew musi trafić do sądu właściwego dla kredytobiorcy.
Wskazana zmiana przepisów jest różnie oceniana, i choć wydawała się uzasadniona z racji dużego obłożenia warszawskiego sądu i długiego czasu oczekiwania na rozpoznawanie przez ten sąd spraw, to jednak jest to najbardziej doświadczony w sprawach frankowych sąd. Frankowicze często wybierali ten właśnie sąd, nie zwracając uwagi na czas trwania postępowania, gdyż jest to sąd bardzo przychylny roszczeniom zgłaszanym przez kredytobiorców i uzyskanie korzystnego wyroku było tutaj nieco prostsze. Natomiast teraz, sprawy frankowe rozproszone będą na sądy w całej Polsce.
Czy sądy dadzą radę?
Ograniczenie liczby pozwów składanych do Sądu Okręgowego w Warszawie na pewno usprawni pracę tej konkretnej jednostki, jednak czy rzeczywiście pomoże frankowiczom?
Korzystny dla kredytobiorców wyrok TSUE spowoduje, że w krótkim czasie do sądów zostanie złożonych nawet kilkadziesiąt tysięcy nowych pozwów, zatem jeśli nawet jakiś sąd do tej pory sprawnie działał, jest duża szansa, że przez pozwy frankowe i te sądy się „zakorkują”.
Jak wskazano powyżej, wydział dedykowany rozpoznawaniu spraw frankowych funkcjonuje tylko w Sądzie Okręgowym w Warszawie, natomiast we wszystkich innych sądach, pozwy przeciwko bankom trafią do wydziałów cywilnych, więc dla sędziów będzie to pewna nowość.
Przeciwnicy zmiany przepisów dotyczących właściwości sądu w sprawach frankowych podnosili natomiast, że inne sądy są mniej doświadczone w rozpoznawaniu sporów z bankami, zatem dla kredytobiorcy powstaje ryzyko przegrania procesu. Z ferowaniem takich opinii należy być jednak ostrożnym, gdyż pamiętać należy, że w sprawach frankowych linia orzecznicza jest stała i ugruntowana, dlatego kredytobiorcy nie powinni obawiać się przegranej, choć procesy mogą trwać z tego powodu dłużej.
W momencie, gdy sprawa frankowa trafi do sędziego, który wcześniej jedynie sporadycznie takie spory rozstrzygał, na pewno należy liczyć się z tym, że postępowanie będzie nieco wydłużone w czasie, jednak większe ryzyko dla frankowiczów powstaje w związku z zabezpieczeniem roszczeń.
Warszawski sąd wypracował jednoznaczne stanowisko w tym zakresie i bardzo często uwzględniał wnioski o udzielanie zabezpieczenia sądowego, więc kredytobiorca mógł przestać spłacać kredyt jeszcze przed uzyskaniem wyroku, jednak w innych sądach nie jest to rozwiązanie tak powszechne, choć praktyka może oczywiście się zmienić.