Niedługo będą czekać frankowicze na przełomowy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-520/21. Znana jest już data wydania orzeczenia – to 15 czerwca 2023 roku. O godzinie 9.30 kredytobiorcy, ale również banki dowiedzą się, jak przebiegać ma rozliczenie stron umowy kredytu pseudowalutowego, gdy sąd stwierdza jej nieważność w związku z klauzulami abuzywnymi. Czego powinni spodziewać się frankowicze po wyroku? Czy wyrok TSUE może różnić się od opinii Rzecznika Generalnego z 16 lutego 2023 roku? Czy banki mają jeszcze w zanadrzu jakieś narzędzia, by pokrzyżować konsumentom plany?
- W połowie czerwca br. TSUE odpowie na ważne pytania prejudycjalne zadane przez polskiego sędziego, m.in. ustali, czy bankowi należy się okryte złą sławą wynagrodzenie za korzystanie z kapitału
- Trybunał powinien także dać odpowiedź na pytanie o prawa konsumenta do waloryzacji świadczeń, a także odszkodowanie lub zadośćuczynienie, o które klient mógłby pozwać bank w związku z wadliwością umowy
- Rzecznik Generalny TSUE zaprezentował w lutym stanowisko korzystne dla konsumentów i negatywne dla sektora bankowego. Jeśli Trybunał podtrzyma opinię tego urzędnika, banki nie będą mogły liczyć na zarobek na unieważnianych umowach kredytowych
- Banki wciąż mają nadzieję, że uda im się utrzymać wrażenie niepewności prawa, nawet po wyroku TSUE. Wskazują absurdalne argumenty na obronę swoich racji, jak zawsze manipulując faktami. Czy kredytobiorcy nabiorą się na fałszywą narrację sektora?
Finał sprawy C-520/21 tuż tuż. Czy TSUE pogrąży banki?
Już 15 czerwca 2023 roku o godzinie 9.30 zainteresowane strony poznają opinię Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-520/21. Wyrok TSUE będzie miał znaczący wpływ na krajowe orzecznictwo i będzie ważną wskazówką dla krajowych sędziów w zakresie tego, jak rozpatrywać sprawy zakładane kredytobiorcom z inicjatywy banków o tzw. wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału.
W związku z masowym charakterem powództw o stwierdzenie nieważności umowy, a przede wszystkim zunifikowaną linią orzeczniczą polskich sądów, która prowadzi do eliminowania wadliwych kontraktów z rynku, banki postanowiły się bronić. Zaczęły wysuwać wobec kredytobiorców roszczenia o zapłatę za to, że ci korzystali latami z kapitału kredytu udzielonego na skutek podpisania umowy.
Obecnie większość sądów odrzuca roszczenia banków, wskazując, że nie mają one podstaw prawnych. TSUE zdecyduje, czy krajowi sędziowie mają rację. Wiele wskazuje na to, że wyrok w sprawie C-520/21 będzie korzystny dla kredytobiorców, nie dla banków. Główną przesłanką ku temu jest opinia Rzecznika Generalnego TSUE, wydana 16 lutego 2023 roku.
Rzecznik dobitnie wypowiedział się na temat roszczeń bankowców, wskazując, iż są sprzeczne z unijnym prawem. Odniósł się również do potencjalnych roszczeń konsumentów o waloryzację świadczeń, odszkodowanie czy też zadośćuczynienie od banku. Stwierdził, że tego rodzaju roszczenia kierowane przez konsumentów w stronę przedsiębiorcy nie będą sprzeczne z prawem UE.
Czy wyrok TSUE musi być taki sam jak opinia Rzecznika Generalnego? Oczywiście nie, choć dotychczasowe orzecznictwo Trybunału pokazuje dużą zgodność z opiniami tego urzędnika. Szacuje się ją na ok. 90 proc. Wygląda więc na to, że kredytobiorcy mogą być spokojni. Zwłaszcza że dotychczasowe wyroki unijnego Trybunału były dla nich więcej niż korzystne.
To one tak naprawdę utorowały kredytobiorcom drogę do masowych unieważnień umów, czego konsekwencją są ogromne koszty po stronie sektora bankowego. Na chwilę obecną banki mają już ok. 40 mld zł rezerw na ryzyko prawne kredytów pseudowalutowych. Jeśli orzeczenie TSUE okaże się prokonsumenckie, sektor będzie musiał zaksięgować drugie tyle.
Konsekwencją potwierdzenia przez TSUE stanowiska Rzecznika Generalnego byłoby nie tylko odrzucenie roszczeń bankowców o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. Skutkiem byłoby też masowe rozszerzanie powództw konsumentów o dodatkowe roszczenia – np. waloryzację świadczeń wskaźnikiem inflacji bądź odszkodowanie za straty o charakterze niemajątkowym. Kredytobiorcy mający w umowie z bankiem status konsumenta mogliby walczyć o kwotę większą, niż pierwotnie spłacili bankowi w ramach realizowanego, a następnie zakwestionowanego kontraktu.
Sektor bankowy nadal chce wierzyć, że kompromis frankowy jest możliwy
Co na to wszystko banki? Te wciąż wierzą, że unijny wyrok może być dla nich korzystny. A przynajmniej robią dobrą minę do złej gry i udają, że takie prawdopodobieństwo istnieje. Widać to po postawie Związku Banków Polskich. Nowy prezes tej instytucji przekonuje np., że ustawowe rozwiązanie kwestii franków wciąż jest możliwe, a nawet preferowane, ponieważ odciążyłoby polskie sądy, w których toczy się już 130 tys. spraw o kredyty waloryzowane kursem CHF.
Dziwne, że potencjalna skala pozwów nie przeszkadzała bankowcom, gdy w 2016 roku walczyli o odłożenie ustawowych pomysłów na półkę.
Tadeusz Białek przekonuje też o randze odrzucenia przez Sąd Najwyższy skargi nadzwyczajnej Prokuratora Generalnego, o którym było głośno na początku kwietnia br. SN odrzucił skargę i nie przychylił się do roszczeń konsumentki, posiadaczki wypowiedzianej już przez bank umowy kredytowej.
Prezes ZBP nie wspomina tylko, że Prokurator Generalny skierował takich skarg do Sądu Najwyższego już ponad 40, z czego SN rozpatrzył jak dotąd 9 – w tym 8 na korzyść kredytobiorców. Radość bankowców z tej jednej odrzuconej skargi jest więc zdecydowanie przedwczesna.
ZBP powołuje się także na wyrok TSUE w sprawie banku BPH, wydany w 2021 roku, który był wspominany również przez Sąd Najwyższy. Chodzi o to, że zdaniem TSUE celem unijnej dyrektywy 93/13/EWG nie jest unieważnianie umów kredytowych, w których znalazły się klauzule abuzywne, a przywrócenie stronom równowagi kontraktowej. To oczywiście prawda.
Prezes ZBP nie wspomina już, że TSUE daje sądom krajowym wolną rękę do eliminowania kontraktów z obrotu prawnego, jeśli po wykreśleniu klauzul abuzywnych nie mogą być one dalej realizowane. A tak jest w zdecydowanej większości przypadków.
Co więcej, TSUE stoi na stanowisku, że sąd krajowy nie może zastępować luki powstałej w miejscu wykreślenia klauzuli abuzywnej przepisem o charakterze dyspozytywnym – chyba że konsument sobie tego wyraźnie życzy. To więc od konsumenta w głównej mierze zależeć będzie, czy sąd unieważni jego umowę, czy może zastosuje tzw. odfrankowienie. Każda z tych opcji jest dużo korzystniejsza niż ugody promowane przez ZBP i KNF.
Instytucje te chciałyby, aby ugody stały się osią dla rozwiązań legislacyjnych, pozwalających na wygaszenie sporów frankowych poza salami sądów. Obecnie jednak tylko banki i Nadzór Finansowy chcą takich regulacji – ani politycy, ani tym bardziej konsumenci nie chcą naruszać już wypracowanego porządku, który jest najbezpieczniejszy dla Skarbu Państwa, a więc i dla polskiego społeczeństwa.