Już od dawna sądy decydują w naszym kraju o losie banków i frankowiczów. Okazuje się, że problemy z kredytami walutowymi ciągną się za bankowcami bardzo długi czas. To sprawia, że wzrasta napięcie przed wyrokiem TSUE, który ma zapaść w przyszłym roku. Niekorzystne decyzje mogą wpłynąć bowiem na kryzysy gospodarcze, na co wskazują specjaliści. Dodatkowo dziś serwis „Money” doniósł, że osoba bliska premierowi wskazuje możliwość wystąpienia kryzysów gospodarczych w związku z wyrokiem TSUE w 2023 r. Czy banki w naszym kraju mogą upaść przez wyrok TSUE w 2023 roku? Co warto wiedzieć?
Spis treści:
Kryzys frankowy
Kilka lat temu kredytobiorcy frankowi zaczęli wychodzić na ulice. Ich oczekiwania nie zostały wysłuchane, dlatego rozpoczęła się batalia z sądami. Władza obawia się, że kryzys frankowy może dotknąć całą gospodarkę. Jeżeli linia orzecznictwa będzie wiązać się z „darmowym kredytem”, banki mogą nie poradzić sobie finansowo. W najgorszym razie trzeba by było przeznaczyć miliardy złotych z budżetu państwa. Jest to bardzo trudne, gdyż pieniądze są potrzebne na walkę z kryzysem energetycznym i obronność Polski.
Eksperci wskazują, że trudna sytuacja może doprowadzić także do kryzysu walutowego. Może dochodzić do wyprzedaży polskich papierów wartościowych przez inwestorów na bardzo szeroką skalę. Konsekwencje byłyby opłakane – cały czas rosnąć będzie dług publiczny. Zapożyczenie pieniędzy za granicą raczej nie jest możliwe.
Czarne scenariusze
Frankowe problemy istnieją już od wielu lat, mimo to specjaliści właśnie teraz wskazują na najgorsze scenariusze. Dlaczego tak jest? Pojawiły się pomysły, aby przewalutować kredyty frankowe na złotowe. To zostało skrytykowane w 2016 roku przez bankowców. Rząd mimo tego, że boi się skutków wyroku TSUE, przez lata nie rozwiązywał problemu. Ustawa Andrzeja Dudy została odrzucona, a kłopot leży po stronie sądów.
W efekcie większość frankowiczów wygrywa sprawy z bankami o unieważnienie umowy. Niektórzy zawierają z nimi ugody, jednak liczne grono osób stawia na drogę sądową. Przyszły rok rozstrzygnie wszelkie możliwe scenariusze. Już za kilka miesięcy poznamy wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
W tym wypadku chodzi o sprawę, w której sąd warszawski zwrócił się do Trybunału z pytaniem prejudycjalnym. To pytanie brzmi, czy w przypadku unieważnienia umowy kredytu w związku z niedozwolonymi zapisami bak może skorzystać z wynagrodzenia za korzystanie z kapitału? Z pewnością decyzja TSUE może być wskazówką dla krajowych sądów odnośnie postępowania w podobnych sytuacjach.
Co warto wiedzieć?
Co trzeba wiedzieć przez zbliżającym się wyrokiem? Jeśli wyrok wskaże, że bankowi wynagrodzenie się nie należy, wtedy banki muszą zawiązać ogromne rezerwy. Co ciekawe, KNF wskazała, że realizacja takiego stanu rzeczy może kosztować banki nawet 1000 mld złotych.
12 października 2022 roku odbyła się kilkugodzinna rozprawa przez trybunałem w Luksemburgu. Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego bronił banki. Europejski sąd odrzucił pisemne stanowisko nadzorcy. Poza tym, głosem konsumentów były instytucje takie jak polski rząd, prokuratura, Komisja Europejska i Rzecznik Finansowy. Najbardziej radykalne stanowisko zaprezentowała tutaj KE.
Czy wszelkie obawy są w tej sytuacji uzasadnione? Z pewnością tematykę przybliżają nieco eksperci, którzy doskonale znają się na tych zagadnieniach. Wskazują oni, że jest za wcześnie, aby przesądzać w tej sprawie. Wyrok może być niejednoznaczny – w takim wypadku istotne będzie orzecznictwo krajowych sądów.
Niektórzy specjaliści mówią o tym, że kryzys walutowy i fiskalny nie grozi bankom. Zdziwienie wzbudza fakt, że spekulacje pojawiły się teraz. Nie każdy ekspert uważa, że przyszłoroczne orzeczenie może być przełomowe. Sprawy mogą bowiem toczyć się latami.
Rezerwy w bankach
Warto wiedzieć, że w tym zakresie linia orzecznictwa zaczyna się kształtować. Jeśli każdy kredytobiorca poszedłby do sądu przy aktualnym kursie franka szwajcarskiego, z pewnością koszt sektora byłby wyższy niż oszacowane 100 mld złotych. Jednakże nie powinniśmy z góry tego zakładać. Analitycy szacują, że problemy z frankowiczami mogą kosztować mniej, gdyż nie każdy frankowicz podejmie określone działania.
Banki już utworzyły ok. 40 mld złotych rezerw na sprawy tego typu. Faktem jest, że jedne banki borykają się z większym ryzykiem frankowym, a inne z mniejszym. Na szczęście banki z największym udziałem frankowych kredytów są liderami na naszym rynku. Pozyskiwanie dodatkowego kapitału nie musi być dla nich trudne.
Pamiętajmy o tym, że problem z frankowiczami jest znacznie bardziej złożony. To jeden z wielu kłopotów, przy czym kolejnym jest wzrost rentowności polskich obligacji rządowych. Przez ostatnie 12 miesięcy (od czerwca ubiegłego roku do czerwca tego roku), kapitały kilku największych giełdowych banków spadły o ponad 13 mld złotych. Musimy liczyć się ze spowolnieniem gospodarczym, czy nawet recesją.
To z kolei oznacza konieczność podnoszenia rezerw na niespłacane kredyty. Do tego nie można pomijać wakacji kredytowych. Sektor bankowy jest z każdej strony obarczany dodatkowymi kosztami. Zmniejszają one zyski banków i ograniczają zdolność pozyskiwania finansowania od inwestorów.
Silny sektor bankowy
Liczni specjaliści uważają, że sektor bankowy jest niezwykle rentowny i silny. Sprawa frankowa jest tutaj dużym wyzwaniem. Może stać się tak, że niektóre banki zawiążą dodatkowe rezerwy na ryzyko frankowe. W pierwszej kolejności niedobory kapitałowe powinni uzupełniać akcjonariusze banków.
Istotne jest to, że przymusowa restrukturyzacja dotyczy instytucji finansowych, które nie skorzystały z dokapitalizowania. Eksperci dodatkowo mówią o tym, że restrukturyzacja nie jest w interesie frankowiczów. Na ugody nie zawsze można liczyć, gdyż bankom brakuje środków, które mogłyby na to przeznaczyć. Niepewne są także sprawy sądowe.
Jak widać, kryzys frankowy interesuje szerokie grono osób. Czy banki w Polsce upadną przez przyszłoroczny wyrok TSUE? Nie ma możliwości udzielenia jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Głosy ekspertów są podzielone, a my powinniśmy zachować ostrożność w ocenie tej kwestii. Trzeba poczekać na to, co przyniesie nam przyszły rok.