Ostatnie 3 lata przyniosły prawdziwą rewolucję krajowego orzecznictwa w sprawach frankowych. Kredytobiorcy, którym przed październikiem 2019 roku prawie nikt nie dawał szans na unieważnienie umowy, dziś są powodem dotwarzania przez banki wielomiliardowych rezerw na ryzyko prawne toksycznych umów. Frankowicze wygrywają w sądach już ok. 98% postępowań. Nie można jednak zapominać, że 2% spraw sądowych kończy się wciąż porażką kredytobiorców, zatem z bankiem nadal można przegrać. W jakich okolicznościach może dojść do przegrania sprawy z bankiem i utrzymania umowy w mocy na niezmienionych warunkach?
Spis treści:
Czy frankowicz może przegrać sprawę z bankiem?
Faktem jest, że frankowicze są obecnie na wygranej pozycji, jeśli chodzi o spory sądowe z bankami – zarówno dotychczasowe orzecznictwo TSUE, uchwały Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, jak i krajowe wyroki sądów powszechnych potwierdzają, że umowy proponowane w przeszłości kredytobiorcom frankowym przez banki były wadliwe. W zdecydowanej większości przypadków wadliwość ta jest tak głęboko zakorzeniona w umowie, że nie można się jej pozbyć poprzez usunięcie abuzywnych warunków, gdyż wówczas zmieniłby się zupełnie charakter zobowiązania.
Sądy więc coraz rzadziej decydują o odfrankowieniu kredytu i po prostu unieważniają umowy w całości. Takie wyroki zapadają w 92 na 100 przypadków. Może się jednak zdarzyć, że sąd nie uzna racji kredytobiorcy i odmówi jego roszczeniom. Sytuacje, w których prawdopodobieństwo niekorzystnego wyroku jest wyższe niż normalnie, omawiamy poniżej.
Pozew frankowy od powoda niebędącego konsumentem
Nie da się ukryć, że unieważnienie umowy kredytu frankowego jest najłatwiejsze wówczas, gdy powód jest konsumentem i zaciągnął zobowiązanie na cele prywatne. Czy to oznacza, że osoba, która prowadzi działalność gospodarczą, nie może unieważnić umowy? Absolutnie nie – poza tym to, że ktoś jest przedsiębiorcą, nie oznacza automatycznie, że nie będzie mu przysługiwał w relacji z bankiem status konsumenta.
Wystarczy, że celem kredytu był zakup nieruchomości pod własne potrzeby mieszkaniowe. Wówczas kredytobiorca-przedsiębiorca jak najbardziej może pozwać bank, powołać się na obecność w umowie klauzul abuzywnych (które stanowią główną podstawę do unieważnienia umowy) i oczekiwać od sądu, że zostanie potraktowany jako konsument.
Problem pojawia się, gdy przedsiębiorca zaciągnął kredyt na cel częściowo lub całkowicie związany z działalnością zarobkową. W tym pierwszym przypadku może chodzić np. o zakup domu z wydzieloną częścią komercyjną, w której powód prowadził swoją firmę. W drugim zaś o zakup lokalu użytkowego, hali magazynowej bądź nieruchomości inwestycyjnej.
Czy w tych przypadkach kredytobiorca może kwestionować swoją umowę z bankiem? Tak. Czy dochodzenie sprawiedliwości będzie odbywało się na tych samych zasadach, co w przypadku konsumenta? Nie. Kredytobiorca niebędący konsumentem nie może powołać się na obecność w umowie klauzul abuzywnych, ale może kwestionować umowę, przywołując inne przepisy prawne.
Warto nadmienić, że pod koniec kwietnia 2022 roku opublikowana została przełomowa uchwała Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, z której wynika, że jednostronne kształtowanie przez kredytodawcę kursu waluty obcej, bez odniesienia do obiektywnych kryteriów, takich jak np. średni kurs NBP, jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Przedsiębiorcy, którzy za kredyt frankowy kupili lokal firmowy, mogą więc skutecznie dochodzić swoich roszczeń przed sądem, ale muszą mieć na uwadze, że zmiana orzecznicza w ich przypadku dopiero się kształtuje – może minąć jeszcze trochę czasu, nim sądy w całej Polsce zaktualizują swój pogląd.
Czy można zakwestionować indywidualnie negocjowaną umowę frankową?
Wiele mitów narosło wokół kwestii indywidualnych ustaleń poczynionych na linii klient-bank przed podpisaniem umowy. Czy jeśli kredytobiorca negocjował warunki umowne, zostaje pozbawiony prawa do walki o unieważnienie kredytu w sądzie? Oczywiście, że nie. Wprawdzie niektóre banki umożliwiały negocjację warunków umownych, ale zwykle nie dotyczyło to samego mechanizmu przeliczeniowego, a kwestii niemających wpływu na abuzywny charakter zobowiązania.
Przeświadczenie, że umowy, która była indywidualnie negocjowana, nie da się unieważnić, wynika z orzeczeń, które zapadały w podobnych sprawach lata temu, zanim w kwestii franków wypowiedział się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wówczas sędziowie nie wiedzieli jeszcze, na jakiej podstawie można unieważniać umowy kredytowe, zatem każda wątpliwość podnoszona w trakcie procesu przez bank była interpretowana raczej na jego korzyść.
Dziś doświadczeni sędziowie nie mają problemu z ustaleniem tego, czy negocjacje miały jakikolwiek wpływ na charakter samej umowy. W zdecydowanej większości przypadków taka okoliczność po prostu nie zachodzi – bank arbitralnie ustalał warunki, na jakich przeliczano kredyt, stosował własne tabele kursowe i nie informował należycie kredytobiorcy o ryzyku, jakie niesie za sobą zobowiązanie waloryzowane kursem obcej waluty.
Słaby prawnik a przegrana z bankiem
Nieczęsto porusza się kwestię tego, jak ogromny wpływ na sukces kredytobiorcy w sądzie ma doświadczenie wynajętego prawnika. Frankowicz, który jest reprezentowany przez dobrego pełnomocnika, ma znacznie większe szanse na wygraną, niż osoba, która zaangażowała do swojej sprawy prawnika „z łapanki”, najczęściej poleconego przez znajomych lub po prostu takiego, który zaoferował najniższą cenę.
Sprawy frankowe w dalszym ciągu należą do jednych z najbardziej skomplikowanych, nawet mimo prokonsumenckiego podejścia krajowych sądów. Jest tak głównie dlatego, że banki wystawiają przeciwko swoim klientom najlepszych specjalistów na rynku, którzy mają za sobą tysiące sporów o franki i potrafią wychwycić najmniejszy słaby punkt kredytobiorcy.
Gdy frankowicz jest reprezentowany przez prawnika, który nie ma doświadczenia w sprawach przeciwko bankom, czy po prostu stawia w tej dziedzinie swoje pierwsze kroki, dział prawny banku zorientuje się w sytuacji już na etapie wymiany pism procesowych. I z pewnością wykorzysta nowo nabytą wiedzę w postępowaniu.
Słabo przygotowany prawnik może zatem łatwo wpaść w pułapkę zastawioną przez dużo bardziej doświadczonych przeciwników, a skutki takiego błędu nowicjusza mogą być katastrofalne dla kredytobiorcy. Nie warto zatem eksperymentować i korzystać z „promocyjnych” ofert płynących od kancelarii, które o sporach frankowych wiedzą tylko tyle, że można na nich dobrze zarobić.
Lepiej od razu zaangażować w sprawę wiodących specjalistów, którzy mają na swoim koncie setki unieważnionych umów kredytowych – nie tylko zwiększy to szanse na korzystny wyrok, ale prawdopodobnie też przyśpieszy jego uzyskanie. To właśnie dobra argumentacja prawników, doskonałe pod względem formalnym i merytorycznym pisma procesowe oraz odpowiednio sformułowany pozew pozwalają sędziemu na wydanie adekwatnego wyroku, który następnie zostanie potwierdzony przez sąd odwoławczy.
W dobrze poprowadzonych sprawach można unieważnić umowę frankową w mniej niż 2 lata, często nawet bez konieczności spłacania bankowi rat kapitałowo-odsetkowych w czasie trwania postępowania. Dobry prawnik zadba o interesy klienta i złoży w jego imieniu wniosek o zabezpieczenie roszczeń, który, odpowiednio uargumentowany, ma duże szanse na pozytywne rozpatrzenie. Jeżeli tak się stanie, kredytobiorca może zupełnie legalnie i bez negatywnych konsekwencji przestać spłacać swoje raty i czekać spokojnie na prawomocny wyrok.