Home Wiadomości Kiedy powstanie ustawa dla frankowiczów?

Kiedy powstanie ustawa dla frankowiczów?

dodał Bankingo

Mogłoby się wydawać, że po tym, gdy rządzący odłożyli kwestię systemowego rozwiązania problemu kredytów frankowych na półkę, już nigdy nie powróci ona jako poważny temat w dyskusji. Okazuje się jednak, że o ustawowych regulacjach w tym obszarze znów zaczyna być głośno, i to za sprawą sił, które poprzednio doprowadziły do stłamszenia tej idei. Zgadza się, to banki, które swego czasu robiły wszystko, by politycy zrezygnowali z podejmowania tematu franków, dziś są gorącymi zwolennikami ustawy. Nie przeszkadza im już potencjalna niezgodność tego pomysłu z konstytucją RP ani to, że stałby on w sprzeczności z zasadą, iż prawo nie działa wstecz. Czy ustawa „antyfrankowa” powstanie na zamówienie sektora bankowego? A może rządzący stracili cierpliwość do krnąbrnych bankowców i nie chcą już być zakładnikami ich intryg?

  • Po tym, gdy Rzecznik Generalny TSUE ocenił roszczenia bankowców o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału jako sprzeczne z prawem UE, sektor stracił swój główny argument w walce z frankowiczami
  • Banki przegrywają prawomocnie prawie 99 procent spraw sądowych, w których powodami są frankowicze. Wiąże się to z ogromnymi kosztami po stronie sektora
  • W związku z niekorzystną linią orzeczniczą banki szukają sposobu, jak zminimalizować koszty procederu frankowego, a najlepiej zrzucić je na kogoś innego, np. Skarb Państwa. Dlatego agitują za powrotem do koncepcji ustawowych rozwiązań w sferze wadliwych umów
  • Jedyną instytucją, która sprzyja bankom, jest w tej chwili KNF. To właśnie Nadzór Finansowy stoi za nowym projektem ustawy, która miałaby uporządkować relacje pomiędzy kredytobiorcami a bankami
  • W praktyce niektóre rozwiązania proponowane przez KNF są krzywdzące dla konsumentów, w związku z czym, zdaniem ekspertów, nie mają szans na szersze poparcie.

Banki padły ofiarą własnych intryg: historia ustawy antyfrankowej

Pomysł ustawowego rozwiązania kwestii franków to coś, co spopularyzowało się w czasie kampanii wyborczej w 2015 roku. Był to gorący okres, ponieważ krzyżowały się wówczas ze sobą dwie kampanie – prezydencka i parlamentarna. Politycy wręcz prześcigali się w koncepcjach, jak pomóc kredytobiorcom, których przerosły koszty związane z wysokim kursem franka.

Dominującym pomysłem był ten, wg którego kredyty frankowe miałyby zostać przewalutowane na złotówki po kursie z dnia podpisania umowy. Na ten wariant (ani na żaden inny) nie chciały się zgodzić banki, które dostarczyły mnóstwa argumentów za odrzuceniem całej idei. Bankowcy posiłkowali się opiniami konstytucjonalistów, którzy podkreślali sprzeczność tych założeń z ustawą zasadniczą. Podnoszono też argument, iż prawo nie powinno działać wstecz, gdyż wywołałoby to niepokoje w gospodarce i stworzyło wrażenie niepewności przepisów.

Sektorowi bardzo pomogły wtedy ambasady krajów, w których swoje centrale mają podmioty będące właścicielami banków obciążonych frankowym brzemieniem. Groziły one Polsce arbitrażem, co chyba ostatecznie przekonało rządzących, że nie warto angażować się w trudny spór kredytobiorców z bankami i lepiej pozostawić tę sprawę w gestii sądów. Tak też się stało i dziś frankowicze wygrywają prawie 99 procent sporów (dane za 2022 rok z sądów II instancji zebrane przez kancelarię Votum).

Skoro linia orzecznicza jest jednolita, a frankowiczom sprzyja nawet TSUE, którego Rzecznik Generalny 16 lutego br. negatywnie ocenił roszczenia banków o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, konsumenci nie potrzebują już systemowych regulacji. Nie boją się już banków i kontrpozwów, bo wiedzą, że chroni ich unijna dyrektywa 93/13, którą kierują się krajowi sędziowie, unieważniając wadliwe umowy w oparciu o teorię dwóch kondykcji.

Teraz to banki potrzebują ratunku ze strony polityków. Ci jednak nie kwapią się, by rzucać wielkim korporacjom koło ratunkowe. Owszem, czołowe instytucje, takie jak Ministerstwo Finansów, NBP czy UOKiK popierają ugody proponowane przez sektor i oceniają je jako najlepsze rozwiązanie na drodze wygaszenia problemu frankowego. Żadna z nich nie opowiada się jednak za systemowymi regulacjami polegającymi na zmuszaniu konsumentów do ugód, czy też utrudnianiem im dochodzenia roszczeń w sądach.

Ku takim rozwiązaniom skłania się jednak Komisja Nadzoru Finansowego, która od lat mówi z bankami jednym głosem i zdaje się bardzo jednostronnie oraz subiektywnie podchodzić do problematyki spornych kredytów. Widać to po postawie szefa KNF, Jacka Jastrzębskiego, który w mediach pozwala sobie na skandaliczne wypowiedzi pod adresem społeczności frankowiczów, twierdząc, że osobami roszczącymi o „darmowy kredyt” kierują chciwość i hipokryzja.

Kto miałby skorzystać na ustawie „antyfrankowej”? Na pewno nie klienci

Założenia projektu autorstwa KNF z pozoru brzmią niewinnie: Komisja chciałaby nałożyć na banki ustawowy obowiązek oferowania frankowiczom możliwości konwersji kredytu na złotówki, tak jakby od początku były to zobowiązania zawarte w krajowej walucie. Osoby, które nie chciałyby skonwertować swoich umów, mogłyby pozostać przy kredycie frankowym, który byłby spłacany w oparciu o średni kurs NBP, a nie własne tabele kursowe banków. Rzecz w tym, że pojawiają się głosy, iż KNF chce iść o krok dalej i obłożyć frankowiczów podatkiem od wzbogacenia się. Ów podatek miałby dotyczyć tych osób, które odrzucą ofertę banku i zdecydują się na pozew, a następnie doprowadzą do unieważnienia umowy. Różnica między korzyściami z wyroku sądu a tymi wynikającymi z ugody zostałaby kredytobiorcy odebrana przez Urząd Skarbowy tytułem podatku. Pomysł ten jest absurdalny i szeroko komentowany przez ekspertów. Być może dlatego KNF stara się nie podgrzewać atmosfery i jej szef raczej unika poruszania kwestii kontrowersyjnego podatku w rozmowach z mediami.

Działania podejmowane przez Komisję Nadzoru Finansowego są zastanawiające z kilku powodów. Po pierwsze, instytucja ta sama po części odpowiada za masowy charakter problemu frankowego, gdyż nie zareagowała w porę, gdy banki wprowadzały te ryzykowne produkty do swoich ofert – dlaczego więc dziś uważa się za odpowiedni organ do ustalania, jak uregulować relacje pomiędzy stronami? Po drugie, KNF nie posiada inicjatywy ustawodawczej, zatem jej projekt nie pojawi się w Sejmie, jeśli nie znajdzie się dla niego stosowny promotor.

Jeśli w projekcie znalazłby się zapis o kontrowersyjnym podatku, wątpliwe, aby jakiekolwiek ugrupowanie zdecydowało się pod nim podpisać. Po trzecie, jeśli jakimś cudem ustawa przeszłaby w formie zaproponowanej przez KNF, oczywistym następstwem tego byłyby masowe pozwy wobec Skarbu Państwa.

Prędzej czy później (raczej prędzej, zważywszy na stopień bezprawności całego pomysłu) w sprawę zaangażowałby się TSUE, którego zdanie w zakresie praw konsumenta jest powszechnie znane. Jako państwo członkowskie UE Polska jest zobowiązana do przestrzegania prawa wspólnotowego, a zatem nie może kształtować prawa krajowego w sposób krzywdzący dla konsumentów.

To główne przyczyny, dla których należy uznać, że ustawa „antyfrankowa” po prostu nie przejdzie, niezależnie od tego, jak bardzo KNF i banki będą się starać, by stało się inaczej. Banki kilka lat temu same udowodniły, dlaczego nie należy systemowo regulować problemu frankowego, a dużo bezpieczniej jest zostawić go w rękach wymiaru sprawiedliwości. Nie można też zapomnieć o kilkudziesięciu tysiącach frankowiczów, którzy już prawomocnie unieważnili swoje umowy. Co z nimi? Czy w razie wprowadzenia ustawy obciążono by ich podatkiem od wzbogacenia się?

Jaka miałaby być podstawa prawna takiego działania ze strony fiskusa, skoro korzyści z unieważnienia kontraktu nie są traktowane jako dochód, a mają charakter sankcji względem banku za niedozwolone praktyki?

Czy w takim razie należałoby opodatkować również kredytobiorców, którzy zawarli z bankami pozasądowe ugody? Wprawdzie rozporządzenie Ministra Finansów zwalnia ich z obowiązku podatkowego po zawarciu porozumienia, ale skoro nowe prawo miałoby działać wstecz, to jaką pewność mogliby mieć kredytobiorcy po ugodach, że ominą ich zakusy skarbówki?

Reasumując, wszystko wskazuje na to, że projekt ustawy „antyfrankowej” to jeszcze jeden straszak bankowców, którego celem jest zniechęcenie konsumentów do korzystania z przysługujących im praw. Nie ma powodów, by sądzić, że pomysł ten kiedykolwiek wejdzie w życie w formie, której oczekują banki.

Mamy coś, co może Ci się spodobać

Bankingo.pl

Bankingo to portal dostarczający najnowsze i najważniejsze wiadomości prawo- ekonomiczne. Nasza misja to dostarczenie najbardziej wartościowych informacji w przystępnej formie jak najszybciej to możliwe.

Kontakt:

redakcja@bankingo.pl

Wybór Redakcji

Ostatnie artykuły

© 2023 Bankingo.pl – Portal prawno-ekonomiczny. Wykonanie