Do niedawna Frankowicze musieli liczyć się z tym, że ich sprawa w sądzie będzie dwuinstancyjna. Banki niemal nigdy nie rezygnowały ze składania apelacji, nawet w sprawach beznadziejnych i nierokujących dla nich sukcesu. Celem było przedłużanie postępowań i tym samym odwlekanie w czasie momentu wypłaty na rzecz kredytobiorców zasądzanych wyrokami kwot, a także zniechęcanie pozostałych Frankowiczów do wchodzenia na ścieżkę sądową. W minionych latach zdarzały się co prawda pojedyncze przypadki, że wyrok sądu I instancji ulegał uprawomocnieniu, bo w natłoku spraw pełnomocnicy banków przeoczali termin na złożenie wniosku o uzasadnienie wyroku (wynosi on 7 dni od ogłoszenia wyroku), a bez uzasadnienia nie było możliwe zaskarżenie wyroku do sądu wyższej instancji. Tymczasem w 2023 roku co jakiś czas zdarza się, że banki świadomie rezygnują ze składania apelacji i oświadczają, że akceptują niekorzystne dla nich wyroki sądów I instancji. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to jeszcze zjawisko powszechne. Na razie ma ono wymiar marginalny, bo nadrzędnym celem banków jest wciąż wydłużanie postępowań, nawet za cenę poniesienia ogromnych kosztów.
- Strategia procesowa banków od lat jest bardzo czytelna. Na ogół składają one apelacje od niekorzystnych dla nich wyroków sądów I instancji, nie z nadzieją że sąd II instancji zmieni zaskarżony wyrok, ale w celu wydłużania postępowań oraz kreowania wizji długotrwałych i żmudnych procesów.
- Taka taktyka służy zniechęcaniu niezdecydowanych Frankowiczów do wchodzenia na ścieżkę sądową. Stawka gry jest wysoka, bo na razie „tylko” 140 tys. spośród ponad 700 tys. kredytobiorców frankowych poszło do sądów. Chodzi w dużym stopniu o zniechęcenie osób posiadających spłacone już w całości kredyty, których jest kilkaset tysięcy.
- Spłacony kredyt także można skutecznie zakwestionować w sądzie i odzyskać od banku nieprawnie pobrane kwoty, nawet jeśli od daty zamknięcia umowy upłynęło kilka lat.
- W 2023 roku kancelarie frankowe odnotowują coraz więcej przypadków świadomego rezygnowania przez pełnomocników banków ze składania apelacji, nawet po uzyskaniu uzasadnienia wyroku. Wówczas wyrok sądu i Instancji ulega uprawomocnieniu. Tego typu pojedyncze sytuacje odnotowano w przypadku Banku Millennium, Santander Consumer Banku oraz PKO BP.
Spis treści:
Bankom nadal zależy na wydłużaniu procesów. Przede wszystkim chcą odwieść od składania pozwów osoby ze spłaconymi w całości kredytami
Po niekorzystnych dla banków wyrokach TSUE z czerwca br., kiedy stało się jasne że sektor bankowy nie może dochodzić od Frankowiczów wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału oraz waloryzacji świadczenia, bankom pozostaje tylko straszenie kredytobiorców frankowych długimi procesami. Do tej pory do sądów poszło już około 140 tys. Frankowiczów, ale wszystkich kredytów waloryzowanych kursem franka banki udzieliły przed laty ponad 700 tys. Zatem jest jeszcze ogromna liczba osób, które mogą zdecydować się na pozew sądowy i to jest główne zmartwienie banków.
Bankom zależy na przeciąganiu spraw sądowych, tak aby zniechęcić jak największą liczbę osób do wchodzenia na ścieżkę sądową. Zwłaszcza chodzi o osoby, które spłaciły już całość zobowiązania zgodnie z harmonogramem lub przedterminowo, których może być nawet około 300 tys.
Tutaj trzeba jasno powiedzieć, że eks-Frankowicze, którzy zamknęli już umowę z bankiem na skutek spłaty całości zobowiązania, także mogą dochodzić od banku zwrotu nieprawnie pobranych kwot, jeśli ich umowa zawierała abuzywne postanowienia. Konieczne jest wówczas złożenie do sądu pozwu o zapłatę w związku z nieważnością umowy. Takie sprawy są bez problemu wygrywane przez kredytobiorców, którzy odzyskują od banków olbrzymie pieniądze. Przy tym dotyczy to także osób, które spłaciły zobowiązania dawno temu. Zarówno TSUE, jak i Sąd Najwyższy stoją bowiem na stanowisku, że roszczenia konsumentów z tytułu abuzywnych umów nie przedawniają się dopóki konsument nie poweźmie wiedzy na temat ich nieuczciwego i wadliwego charakteru. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie aby osoby, które kilka lat temu pozbyły się toksycznej umowy, odzyskały od banku nadpłacone środki.
Niektóre banki świadomie rezygnują ze składania apelacji w sprawach frankowych
Strategia procesowa banków polega na wydłużaniu spraw, tak aby jak się da odwlec w czasie moment wypłaty zasądzonych wyrokiem kwot. Dlatego na ogół banki nie rezygnują ze składania apelacji od niekorzystnych dla nich wyroków, nawet jeśli całkowicie nie wierzą w możliwość zmiany zaskarżonego orzeczenia przez sąd wyższej instancji. Czynią tak od lat, nie licząc się z ogromnymi kosztami postępowań apelacyjnych.
Już samo złożenie przez bank apelacji kosztuje go sporą sumę, bo opłata sądowa wynosi w tym przypadku 5% wartości przedmiotu sporu. Zakładając, że przedmiotem sporu są roszczenia z tytułu umowy frankowej o wartości 300 tys. zł, opłata od apelacji wyniesie dla banku 15 tys. zł. Dodatkowo bank musi opłacić koszty swojego pełnomocnika, a po przegranej w II instancji zwrócić kredytobiorcy zasądzone koszty postępowania apelacyjnego plus odsetki za zwłokę za dodatkowy czas trwania procesu. Jak widać koszty idą w dziesiątki tysięcy złotych, a banki niejako wyrzucają te pieniądze do kosza, bo w 2023 roku przegrywają prawomocnie 99 proc. spraw.
Powoli widać jednak, że coś zaczyna zmieniać się w strategii banków. Część z nich – nie na skutek błędu i przeoczenia terminu – ale całkowicie świadomie rezygnuje ze składania apelacji, poprzestając na uzyskaniu uzasadnienia wyroku sądu I Instancji. Jeżeli bank nie wniesie apelacji w terminie 2 tygodni od doręczenia mu odpisu wyroku wraz z uzasadnieniem, wyrok I instancji ulega uprawomocnieniu. Proces kończy się bez postępowania apelacyjnego. Pełnomocnicy banków nieraz otwarcie przyznają, że ich mocodawcy akceptują treść wyroku I instancji i proponują stronie przeciwnej rozliczenie się z kredytu. Nie jest to jednak zjawisko powszechne, ale w świetle niekorzystnych dla banków statystyk wyroków, do takich sytuacji może w przyszłości dochodzić częściej.
Które banki rezygnują ze składania apelacji?
Dobre kancelarie frankowe odnotowują co jakiś czas przypadki rezygnacji pełnomocników banków ze składania apelacji. Takie sytuacje zdarzyły się w sprawach dotyczących kredytów następujących banków: Bank Millennium, Santander Consumer Bank i PKO BP.
Z pewnością duży wpływ na decyzje banków o rezygnacji z postępowania apelacyjnego ma renoma i profesjonalizm kancelarii frankowych, które pozbawiają banki nadziei na zmianę niekorzystnych dla nich wyroków przez sądy II instancji. Jak powiedziane zostało wcześniej, na razie są to pojedyncze sytuacje i nie ma żadnej reguły, wedle której w jednych przypadkach banki składają apelacje, a w innych rezygnują z przysługującego im prawa do zaskarżenia wyroku. Można mieć jednak nadzieję, że takich sytuacji będzie w przyszłości więcej, bo banki w końcu pójdą po rozum do głowy i skalkulują jakie bezsensowne koszty ponoszą na skutek składania apelacji tylko dla zasady.
Poniżej przedstawiamy pokrótce dwie sprawy zakończone prawomocnymi unieważnieniami umów frankowych Banku Millennium oraz Santander Consumer Banku po wyroku I instancji.
Prawomocne unieważnienie kredytu frankowego Banku Millennium w Częstochowie po I instancji. Sprawa trwała tylko 14 miesięcy
Szczęście dopisało posiadaczom kredytu frankowego Banku Millennium, którzy zakwestionowali swoją umowę w pozwie złożonym do Sądu Okręgowego w Częstochowie. Sprawa otrzymała sygnaturę I C 580/20 i zakończyła się wyrokiem unieważniającym sporną umowę wydanym w dniu 17 lutego 2022 roku, który uległ po kilku tygodniach uprawomocnieniu.
Pomimo wystąpienia przez pełnomocnika banku do sądu o uzasadnienie wyroku i skuteczne doręczenie mu wyroku wraz z uzasadnieniem, Bank Millennium poddał się po I instancji. Pełnomocnik banku po zapoznaniu się z uzasadnieniem zrezygnował ze składania apelacji.
W uzasadnieniu wyroku unieważniającego umowę Banku Millennium sąd wskazał głównie na jej sprzeczność z art. 69 ustawy Prawo bankowe. Umowa nie zawierała bowiem salda kredytu w walucie indeksacji, które stanowiło podstawę do wyliczania wysokości rat oraz do naliczania oprocentowania kredytu.
Sprawa od momentu złożenia pozwu do wydania wyroku unieważniającego umowę trwała zaledwie 14 miesięcy. W wyniku korzystnego prawomocnego wyroku kredytobiorcy osiągnęli zysk w wysokości ok. 350 tys. zł, a dodatkowo sąd zasądził na ich rzecz kwotę 11.817 zł tytułem zwrotu kosztów procesu. Sprawę prowadziła Kancelaria Adwokacka Paweł Borowski.
Prawomocne unieważnienie umowy frankowej Santander Consumer Bank w Siedlcach po I instancji. Sprawa trwała 1 rok i 4 miesiące
O wyjątkowym szczęściu mogą mówić także posiadacze kredytu frankowego w Santander Consumer Bank. Zawarta w 2006 roku umowa została zakwestionowana w pozwie złożonym do Sądu Okręgowego w Siedlcach. Sprawie nadano sygnaturę I C 1769/21. W dniu 27 marca 2023 roku sąd w Siedlcach uznał sporną umowę za nieważną, a na rzecz kredytobiorców zasądził kwotę 158.046,37 zł wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie oraz zwrot kosztów procesu w kwocie 6.417 zł.
Podstawą do uznania umowy banku Santander za nieważną były zawarte w niej postanowienia niedozwolone odnoszące się do mechanizmu przeliczania kredytu według kursu waluty. Po wyeliminowaniu wadliwych zapisów nie było możliwe kontynuowanie umowy, zatem Sąd Okręgowy w Siedlcach uznał ją za nieważną z mocą wsteczną w oparciu o teorię dwóch kondykcji.
Pozwany bank zgodził się ze stanowiskiem Sądu Okręgowego w Siedlcach. Pełnomocnik banku po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia wyroku oświadczył że rezygnuje z apelacji, bo jego mocodawca zgadza się z treścią wyroku I instancji. Wyrok unieważniający umowę banku Santander uległ uprawomocnieniu. Bank w pełni się do niego zastosował, tj. przelał na rachunek kredytobiorców kwotę odpowiadającą wysokości nienależnie świadczonych rat kredytu. Sprawa toczyła się w sądzie około 1 rok i 4 miesiące. Kredytobiorców reprezentowała Kancelaria Sosnowski – Adwokaci i Radcowie Prawni.