Dobiegły końca listopadowe obrady Rady Polityki Pieniężnej, w trakcie których została podjęta decyzja dotycząca wysokości stóp procentowych. Z niepewnością czekali na nią zarówno konsumenci, jak i ekonomiści oraz inwestorzy. Dziś wiadomo już, że utrzymano stopy na dotychczasowym poziomie, a co za tym idzie, trwa przerwa w cyklu podwyżek. Czy to oznacza, że kredytobiorcy mogą odetchnąć z ulgą i spodziewać się, że płacone przez nich raty zmaleją lub nie ulegną innym zmianom? Okazuje się, że niekoniecznie! Sprawa jest bowiem dużo bardziej skomplikowana.
Spis treści:
Kilka istotnych czynników, które wpływają na wysokość raty kredytu
Stanowisko członków RPP spotkało się z entuzjazmem Polaków, którzy zaciągnęli zobowiązania finansowe w bankach aby zrealizować cel, którym jest posiadanie własnej nieruchomości. U analityków wzbudziło pewne zdziwienie, gdyż większość prognoz przewidywała podwyżkę sięgającą 25 pb. Do ostatniej chwili nie wiedziano, czym zakończą się długie rozmowy osób wchodzących w skład Rady. Trudno było o jednomyślność. Radość kredytobiorców spowodowana podjętym przez RPP wyborem może być jednak przedwczesna. Dlaczego?
Żeby zrozumieć od czego zależy finalna kwota, którą należy przekazać do banku w którym wzięliśmy kredyt musimy zdać sobie sprawę, że wpływa na nią kilka czynników. Obecnie wysokość stóp procentowych, które zatrzymały się na poziomie 6,75 proc. to tylko jeden z nich, a polityka RPP w coraz mniejszym stopniu wpływa na kształtowanie się rat.
Kluczową rolę odgrywa wskaźnik WIBOR, zarówno trzymiesięczny jak i sześciomiesięczny, który znacząco przewyższa wspomniany już poziom stóp. To nim w dużej mierze kieruje się rynek, co nie nastraja optymistycznie konsumentów posiadających zobowiązania finansowe, gdyż nie działa na ich korzyść.
Przykładowo, w przypadku kredytów o przeciętnej marży, wyniesie on od 10,4 do 10,61%. To oznacza, że odsetki naliczane od zadłużenia są bardzo duże i wielokrotnie przekraczają kapitał, stanowiąc większą część każdej z rat. Eksperci zgodnie twierdzą, że oprocentowanie większości zobowiązań zaciągniętych w ciągu kilku minionych lat przekroczy 10%.
Utrzymanie stóp procentowych na tym samym poziomie, do czego skłoniła członków RPP najnowsza projekcja inflacji, która zostanie opublikowana już 14 listopada, nie jest więc dużym pocieszeniem. Ten krok nie sprawi, że raty zmaleją. Wręcz przeciwnie, z dużym prawdopodobieństwem mogą one być jeszcze wyższe.
Zmieniający się wskaźnik WIBOR odgrywa kluczową rolę
Rynek dokonuje wyceny głównie na podstawie wskaźnika WIBOR. W październiku ubiegłego roku, gdy rozpoczęła się seria podwyżek, polityka realizowana przez RPP miała dużo większy wpływ na to, jak kształtowały się sumy miesięcznych należności regulowanych przez kredytobiorców.
Niezwykle szybko przenoszono wzrosty stóp na poziom WIBOR, które były bardzo podobnie. Miejmy przy tym na uwadze, że z reguły na koszt kredytów hipotecznych składa się właśnie wspomniany wskaźnik i marża banku. Pierwsza podwyżka zaowocowała zmianą WIBOR 3M z 0,25 na 0,63 proc.
Kolejna z nich sprawiła, że urósł o 50 procent. Następne miesiące prezentowały się już nieco inaczej i byliśmy w stanie dostrzec zauważalną różnicę prędkości z którą rósł poziom stóp procentowych i poziom WIBOR. Ten drugi zyskiwał znacznie szybciej, dystansując się od decyzji RPP i bazując na tym, co działo się na rynku.
Największą różnicę między nimi można było zaobserwować w maju – wynosiła ona 1,09 pp. Nie stanowiło to dobrej informacji dla posiadaczy kredytów.
Strategia działania, która przyniesie kredytobiorcy najwięcej korzyści
Na to, jakie stanowisko zajmują członkowie RPP i w jaki sposób zareaguje na to rynek, społeczeństwo nie ma zbyt dużego wpływu. Każdy kredytobiorca może jednak uważnie przeanalizować te dane, zasięgnąć dodatkowych informacji i zastanowić się, co zrobić by dostosować się do aktualnej sytuacji i nie narażać na kolejne duże koszty.
Podstawowe pytanie brzmi – czy dziś warto nadpłacać kredyt? Odpowiedź jest bardzo prosta i oczywiście twierdząca. Jeżeli tylko pozwala nam na to domowy budżet i aktualny stan finansów, dokonujmy wyższych wpłat na poczet zaciągniętego w banku zobowiązania. To znakomita inwestycja.
Oprocentowanie sięgające około 10% sprawia, że większość raty zaliczana jest na poczet odsetek, a jedynie niewielka jej część służy spłacie kapitału. Co to oznacza? Najprościej rzecz ujmując, wydłużenie i spowolnienie procesu spłacania zadłużenia. To powoduje narastanie kosztów kredytu, co jest finalnie bardzo dużym obciążeniem.
Nadpłacanie pomoże zniwelować straty na które naraża nas wysokie oprocentowanie i uczyni możliwym szybsze zwrócenie pieniędzy bankowi. Od dnia rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych do chwili obecnej większość rat kredytów wzrosła niemalże o 100%, stawiając w trudnym położeniu licznych konsumentów.
Prognozy nie nastrajają optymistycznie, podobnie jak niepewna sytuacja rynkowa, dlatego też koniecznym jest dokonanie obiektywnej oceny własnej sytuacji i przygotowanie się na nadchodzący czas.