Były szef Audi, Rupert Stadler, wyraził gotowość do przyznania się do swojego udziału w skandalu emisji spalin. W zamian za to oczekuje zawieszenia wyroku oraz zapłaty 1,1 mln euro (1,21 mln dolarów).
Stadler był sądzony od 2020 roku za swoją rolę w aferze, po tym jak koncern Volkswagen, właściciel Audi, przyznał się w 2015 roku do stosowania nielegalnego oprogramowania mającego na celu fałszowanie wyników testów emisji spalin. Wcześniej były prezes Audi zaprzeczał tym zarzutom.
Zespół obrony Stadlera poinformował, że oświadczenie zostanie złożone w ciągu dwóch tygodni, po czym sędzia zdecyduje, czy oświadczenie stanowi pełne przyznanie się do winy.
Prokuratorzy również wyrazili zgodę na takie porozumienie. Sędzia stwierdził wcześniej, że Stadlerowi grozi kara więzienia od 1,5 do 2 lat, która może być zawieszona, jeśli Stadler przyzna się do zarzucanych mu czynów.
Proces ten należy do jednych z najbardziej znaczących spraw sądowych, które są wynikiem afery związanej z emisją spalin w koncernie Volkswagen oraz jego spółce zależnej Audi. Ujawniono, że miliony testów emisji spalin zostały sfałszowane, co wyszło na jaw we wrześniu 2015 roku.
Prokuratorzy twierdzą, że inżynierowie manipulowali silnikami, aby spełniały one wymagane wartości emisji spalin podczas testów, ale nie na drodze. Stadler był oskarżony o niezatrzymanie sprzedaży sfałszowanych samochodów po ujawnieniu skandalu.
W procesie oprócz Stadlera oskarżonymi byli również były menedżer Audi, Wolfgang Hatz, oraz jeden z inżynierów. Hatz i inżynier przyznali się do manipulowania silnikami.