W 2016 roku sektor bankowy robił wszystko, by nie dopuścić do powstania ustawy regulującej w sposób systemowy relacje kredytodawców z frankowiczami. Dziś to właśnie banki najaktywniej promują ugody i narzucenie konsumentom legislacyjnych rozwiązań. Banki zgodnie twierdzą, że nie stać ich na wzięcie odpowiedzialności za proceder frankowy i pełne rozliczenie z kredytobiorcami wg sankcji darmowego kredytu, która zdominowała linię orzeczniczą sądów. Wspólnie z Komisją Nadzoru Finansowego bankowcy wieszczą kryzys w sektorze, który odbije się na krajowej, a nawet i europejskiej gospodarce. Czy banków naprawdę nie stać na posprzątanie frankowego bałaganu? A może jak zwykle chcą upaństwowić swoje straty, by zarobić jeszcze więcej?
- Banki ponoszą klęskę za klęską w sądach i nie są w stanie przekonać kredytobiorców do ugód. Frankowicze wygrywają niemal 99 proc. sporów sądowych w II instancji
- Ponieważ klienci nie chcą ugód, sektor bankowy wymyślił sobie ustawowe rozwiązanie pozbawiające konsumentów korzyści z unieważniania wadliwych umów. Z pomocą bankowcom przychodzi jak zawsze niezawodna Komisja Nadzoru Finansowego
- KNF, wspierana w swej narracji przez władze banków, twierdzi, że sankcja darmowego kredytu jest frankowiczom nienależna. Sądy jednak twierdzą inaczej
- Banki zarobiły netto w całym 2022 roku ponad 13 mld zł i mają dodatnie wyniki za I kwartał br., mimo dowiązywania rezerw na franki.
Kredytobiorcy górą w sądach. Teraz sektor bankowy marzy o ugodach
Z danych zebranych przez kancelarie prawne wynika, że linia orzecznicza jest coraz mniej korzystna dla banków. W 2022 roku frankowicze wygrali z pozwanymi kredytodawcami prawie 99 procent wszystkich postępowań w II instancji – chodzi więc o prawomocne wyroki, które zapewniają konsumentom wymierne korzyści.
Banki z kwartału na kwartał odczuwają coraz mocniej skutki finansowe procederu frankowego: muszą zawiązywać kolejne rezerwy na ryzykowne kredyty, co znacząco uszczupla ich kapitały. Bankowcom się to nie podoba: są przyzwyczajeni do otrzymywania pieniędzy od klientów, a nie ich oddawania, w dodatku bez gratyfikacji.
Tymczasem sądy masowo zasądzają unieważnienia umów frankowych bez prawa po stronie banków do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Linia orzecznicza może stać się jeszcze bardziej radykalna po wyroku TSUE w sprawie C-520/21, który zapadnie najpóźniej jesienią tego roku. Eksperci przewidują, że Trybunał nie tylko zaneguje roszczenia banków o zarobek na unieważnianych kontraktach, ale wręcz da zielone światło konsumentom do pozywania tych instytucji o waloryzację świadczeń czy odszkodowanie. Jeśli tak by się stało, potencjalny łączny koszt rozliczenia się banków z frankowiczami mógłby wzrosnąć z ok. 100 mld zł do kwoty wyższej o kilka-kilkanaście miliardów.
To oczywiście ogromne pieniądze, ale nie można zapominać, że sektor przez ostatnie lata zawiązał już poważne rezerwy, które na koniec 2022 roku przekroczyły 40 mld zł, a obecnie zbliżają się powoli do 50 mld zł. Mimo rezerw, sektor zanotował roczny zysk netto na poziomie ponad 13 mld zł. I kwartał br. przyniósł kolejne odpisy księgowe na franki, a instytucje, które ich dokonały, w większości przewidują dodatni wynik za ten okres. Niektóre zaraportowały nawet lepszy wynik od oczekiwanego.
Przykładem jest Santander Bank Polska, którego zysk netto za I kwartał wyniósł 1,19 mld zł. Rok wcześniej zysk podmiotu wyniósł 959,5 mln zł. Oczekiwania analityków przerósł też wynik odsetkowy banku – było to 3,09 mld zł, co stanowi wzrost o 38 proc. rdr. Wynik Santandera z opłat i prowizji to z kolei 662,4 mln zł – jest to nota zbliżona do ubiegłorocznej. Bank w tym okresie zawiązał rezerwy na franki w wysokości 420,6 mln zł, zaś odpisy dokonane z tytułu utraty wartości kredytów wyniosły 232,6 mln zł.
I kwartał br. był owocny również dla Pekao S.A. – zysk netto podmiotu wyniósł 1,44 mld zł i okazał się o 60 proc. wyższy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku oraz 63 proc. wyższy niż w IV kwartale. Wynik odsetkowy Pekao w I kwartale to ponad 2,7 mld zł, zaś wynik z prowizji wyniósł 685,9 mln zł. Co warte odnotowania, I kwartał br. upłynął w Pekao bez konieczności dotwarzania rezerw na franki. Bank dokonał dużych odpisów pod koniec roku, dzięki czemu uzyskał rekordowe dla sektora pokrycie rezerwami portfela hipotek walutowych na poziomie ponad 80 proc.
Wiadomo natomiast, że prócz Santandera na rezerwy frankowe w I kwartale postawiły takie banki jak PKO BP, Millennium i mBank. Zdaniem analityków wszystkie trzy podmioty zakończą kwartał z dodatnim wynikiem.
Projekt ugody bez szans na wprowadzenie. Jednak banki wciąż mają nadzieję
Mimo iż koszt sankcji darmowego kredytu jest rozłożony w czasie, banki nie chcą rozstawać się z pieniędzmi nienależnie pobranymi od konsumentów i myślą, co by tu zrobić, aby uniknąć pełnego rozliczenia. Początkowo rozwiązaniem miały być ugody, jednak poszczególne banki zaczęły je oferować dopiero w momencie, gdy Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła cykl podwyżek stóp procentowych. Kredytobiorcy stracili zapał do konwersji kredytów frankowych na złotowe, bo zorientowali się, że w ten sposób narażą się na wysokie odsetki związane z nieprzewidywalną stawką WIBOR.
Skoro kredytobiorcy nie chcą ugód po dobroci, banki wspólnie z KNF chcą ich „ożenić” z konwersją kredytu w sposób systemowy. KNF pracuje nad projektem ustawy „antypozwowej”, która miałaby zamknąć kredytobiorcom drogę do jakichkolwiek korzyści z unieważnienia umowy. W ten sposób frankowicze mieliby już tylko dwa wyjścia: albo ugodę na zasadach zaproponowanych przez Nadzór Finansowy, albo dalsze spłacanie kredytu frankowego według średniego kursu NBP.
Zdaniem szeregu ekspertów takie rozwiązanie nie ma wielkich szans na przebicie się – politycy nie będą chcieli narażać się wyborcom poprzez odbieranie im praw do korzyści z unieważnienia umowy. A to najmniejszy problem. Założenia KNF, którym przyklaskują bankowcy, są sprzeczne z unijnym prawem, przede wszystkim dyrektywą 93/13. Wprowadzenie w państwie członkowskim UE przepisów kolidujących z prawem unijnym mogłoby doprowadzić do masowych pozwów wobec Skarbu Państwa. W ten sposób banki zepchnęłyby swój problem finansowy na barki społeczeństwa.
Należy podkreślić, że pomysły banków i KNF co do ustawy antypozwowej nie mają wielu entuzjastów. Szef KNF, prywatnie frankowicz, z tylko sobie znanego powodu uważa, że sankcja darmowego kredytu jest konsumentom nienależna, a dążenie do niej nazywa chciwością i hipokryzją.
Być może powodem jego awersji do konsumentów dochodzących swoich praw w sądach jest to, że sam przez lata pracował dla banku. I to nie byle jakiego, bo PKO BP, który ma zdecydowanie największy portfel hipotek walutowych ze wszystkich giełdowych podmiotów. Na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, aby pomysł KNF dotyczący ustawy miał zostać podchwycony przez kogokolwiek posiadającego inicjatywę legislacyjną. Jeśli to się nie zmieni, kuriozalne pomysły Nadzoru Finansowego szybko trafią na półkę, gdzie słusznie pokryją się kurzem.