Wygrane frankowiczów przyniosły wiele zmian w świecie finansów, choć nie brakowało głosów krytyki ze strony posiadaczy kredytów w złotówkach. Zarzucano im niesprawiedliwość otrzymywania „darmowych kredytów”, podczas gdy inni muszą spłacać wysokie odsetki. Okazało się jednak, że frankowicze przynieśli ogromne korzyści także dla tych, którzy brali kredyty w złotówkach. Jak to możliwe?
Okazuje się, że zapisy kredytów w złotówkach są podobne do toksycznych klauzul umów frankowych, a czasem nawet bardziej nieprecyzyjne. W wygranych sprawach frankowiczów kluczową rolę odgrywała chciwość banków, nie zaś wzrost wartości franka szwajcarskiego.
WIBOR i franki mają wiele wspólnego – obie wartości są uzależnione od bankowych, a nie rynkowych kursów. Banki mają kontrolę nad wysokością WIBORu, nie ponosząc żadnego ryzyka związanego z jego zmianami. Zaskakująco, to właśnie dzięki frankowiczom złotówkowicze mają szansę na wygrane w sądach, gdyż abuzywność klauzuli WIBOR jest teraz bardziej uznawana przez sądy.
Nawet pomimo rekordowej liczby wygranych frankowiczów, banki wciąż odnoszą ogromne zyski. Trudno to logicznie wytłumaczyć, jednak wynika to z zalet toksycznych kredytów złotówkowych, w których WIBOR potęguje wartości. Polska znajduje się na końcu listy krajów UE z niskim odsetkiem kredytów opartych o stałe stopy procentowe, przegrywając m.in. z Czechami i Rumunią.
Choć politycy obiecują rozwiązanie problemu toksycznych kredytów, to w rzeczywistości jedynym skutecznym i bezpiecznym sposobem na walkę z nimi są sprawy sądowe. To właśnie w sądach zapadają prawomocne wyroki, które przynoszą korzyści klientom. Dlatego też, jak wskazują prawnicy frankowiczów, dla wszystkich poszkodowanych przez toksyczne kredyty, najbezpieczniejszą drogą do sprawiedliwości pozostaje sąd.