W piątek, 4 listopada Senat uchwalił tak zwaną Ustawę Antylichwiarską. Zdaniem Zbigniewa Ziobro sprawcy czują się bezkarni, mogą rozciągać setki tysięcy zobowiązań, które często czynią ich niewolnikami na całe życie. Minister Sprawiedliwości przedstawiał w ten sposób nowe projekty przepisów. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że nowe przepisy ucywilizują system kredytowy w Polsce. Ustawa odnosi się do zmian w niektórych aktach prawnych – są to zmiany: prawa bankowego, prawa kredytu konsumenckiego, kodeksu cywilnego, kodeksu postępowania cywilnego oraz kodeksu karnego.
Spis treści:
Szczegółowo o Ustawie Antylichwiarskiej
Główne przepisy zawarte w przyjętych regulacjach przewidują określenie maksymalnego kosztu nieoprocentowanych kredytów, obniżenie tego kosztu w przypadku kredytów konsumpcyjnych, zapobieganie odnawianiu kredytów oraz nadzór nad kredytami od instytucji przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Uznano, że limit kredytów o terminie zapadalności do 30 dni wynosi 5%. Natomiast 20% na kwotę pożyczki i pożyczki długoterminowe. A 45% lub mniej rocznie w okresie najmu. Według twórców rozporządzenia, ustawa ma na celu ograniczenie nadużywania pobierania kredytów dla firm pożyczkowych. Zmiany obejmują uzależnienie przyznawania kredytów konsumpcyjnych od dobrej oceny kredytowej oraz wprowadzenie idących za tym konsekwencji udzielania takich kredytów w przypadku złej oceny.
Wprowadzono obowiązek udzielania informacji organom uprawnionym do udzielania tajemnicy bankowej, obniżono limit nieoprocentowanych kredytów konsumenckich oraz wprowadzono możliwość udzielania takich kredytów tylko spółkom akcyjnym. Wprowadzono kapitał minimalny w wysokości 1 miliona złotych.
Wprowadzono również nadzór nad instytucjami finansowymi przez KNF, który mógł nakładać kary pieniężne do 150 tys. złotych, a w przypadku instytucji finansowych lub rejestrów do 15 mln zł. Ma to na celu zwalczanie prób uzyskiwania nadmiernych i nieuczciwych korzyści poprzez wykorzystanie do tego konsumentów.
Ustawa Antylichwiarska przyczyną kłótni i sporów
Faktem jest, że np. jeden z przepisów stanowi, że pożyczki płatnicze udzielane przez podmioty pozabankowe, np. kartami kredytowymi, będą zwolnione spod przepisów prawa. Warto zauważyć, że obecnie istnieje tylko jedna licząca się instytucja kart kredytowych, która oferuje karty kredytowe do zaciągania pożyczek, jest to Provident (niektóre fintechy również oferują takie oferty, ale nie były one tak popularne). Firma zaprzeczyła doniesieniom, że korekta Senatu ją poparła. Inni twierdzą, że takie argumenty reprezentują historię inspirowaną konkurentem z branży – Vivusem. Definitywnie wszystkie poprawki senackie przepadły.
Co się zmieni?
Nowe przepisy oznaczają koniec ze swobodą dopłat do zakupów ratalnych. Nie będzie możliwości dowolnie doliczać prowizji i zysków, co będzie prowadzić do sytuacji, w której niedoinformowanym klientom często trudno będzie spłacić pożyczkę z rzekomo atrakcyjnym oprocentowaniem. Maksymalny limit dodatkowych kosztów zostanie ustalony na 45%, a całkowita kwota kredytu na czas trwania umowy. Natomiast jeśli zdecydujemy się rozłożyć płatności na okres 6 miesięcy, dodatkowe opłaty nie przekroczą 25% (opłaty odsetkowe i pozaodsetkowe ogółem). W przypadku przedpłaty, konsumentowi zwracane są proporcjonalnie wszystkie opłaty i wydatki związane z pożyczką od pożyczkodawcy, a nie tylko odsetki, na przykład prowizje i ubezpieczenie. Pułap stopy procentowej pozostanie na takim samym poziomie, jak jest, to znaczy do 20,5% każdego roku. Nowe przepisy będą podobne do regulacji leasingu-kupna. Regulacje ograniczyłyby jakąkolwiek możliwość nakładania agresywnych dodatkowych opłat na klientów pożyczkodawców, poprzez zmniejszenie opłat poza odsetkowych oraz wprowadzenie moratorium na spłatę zadłużenia. Limity kosztów – takich jak prowizje czy zyski – zostaną znacznie obniżone: do 20% kwoty kredytu rocznie i 45% przez cały okres kredytowania.
Na co warto uważać?
Oferta „bezodsetkowa” brzmi całkiem nieźle, ale w końcu może się okazać, że za nowe urządzenie zapłacimy więcej, niż wskazuje cena na karcie. Oprócz kredytu ratalnego są to prowizje, kaucje, opłaty za kaucję, czy za rozpatrzenie wniosku. Obowiązkowe ubezpieczenie kredytu może być również ukrytą formą marży, o którą proszą nas sprzedawcy przy zakupie.
Kredytodawcy muszą ujawnić swoim klientom rzeczywiste opłaty. I tak mówią, ale zwykle drobnym drukiem i w miejscu, w którym ciężko to zobaczyć, np. „RRSO = 96,5%”. APR – skrót od „rzeczywistej rocznej stopy procentowej” – jest dla nas ważne. Jeśli RRSO wynosi 96,5%, oznacza to, że za zakupione urządzenie zapłacimy podwójnie, mimo że sprzedawca zwabił nas „niskim odsetkiem”. Nominalne oprocentowanie kredytu ratalnego może być faktycznie niskie, ale reszta kosztów to narzuty, prowizje i inne dodatkowe opłaty.
Problemem, podobnie jak w przypadku zakupów na raty, są ukryte koszta. Pożyczkobiorcy „pożyczek krótkoterminowych” często nawet o tym nie wiedzą. Pożyczkodawcy nie są świadomi ograniczeń i nie wahają się pobierać ukrytych opłat.