Po wrześniowej podwyżce stóp procentowych mBank dokonał aktualizacji wysokości kosztów ryzyka prawnego, jakie wiążą się z kredytami hipotecznymi zawieranymi we frankach szwajcarskich. Co więcej, zadecydował również o tym, że w trzecim kwartale tego roku zwiększy przeznaczone na ten cel rezerwy nawet o 2,3 miliardy złotych. Jednocześnie zapowiada, że już w październiku ruszy program ugód proponowany wszystkim klientom mającym kredyty w tej walucie. Czego możemy się zatem spodziewać?
Spis treści:
Skąd wzrost wielkości rezerw frankowych?
Jeszcze przed analizą warunków potencjalnej ugody z frankowiczami, dobrze jest zadać sobie pytanie o to, skąd bierze się tak duży wzrost rezerw frankowych mBanku. Za jego przyczynę uważa się przede wszystkim wspomnianą już aktualizację kosztów odnoszących się do ryzyka prawnego.
Zmieniają się założenia odnoszące się do prognozowanych wyroków, jakie mogą zapaść w sądach. Bank przewiduje też, że na złożenie pozwu lub zawarcie ugody zdecyduje się większa niż kiedykolwiek liczba kredytobiorców. Rezerwy są więc zabezpieczeniem banku, do którego ten odwoła się w przypadku potencjalnych sporów. Tu dobrze jest przypomnieć, że pod koniec czerwca informowano o 16 tysiącach indywidualnych spraw frankowych, jakie musiał prowadzić mBank.
Zapowiedź oferty ugody dla frankowiczów
Wiele osób z zaciekawieniem przyjęło informację o tym, że mBank ma w planie zaoferowanie ugody frankowiczom. Na uwagę zasługuje już choćby to, że ma być ona przedstawiona wszystkim osobom, które w tym momencie będą mieć aktywne kredyty hipoteczne zawierane we frankach szwajcarskich. Czego można się spodziewać?
Z zapowiedzi wynika, że osobom mającym kredyt we frankach zaproponowane zostanie nie tylko przewalutowanie go. Mówi się również o redukcji kapitału, który pozostaje jeszcze do spłaty. Brak bardziej szczegółowych informacji zastępuje lakoniczny komunikat o tym, że kwoty umorzenia będą mogły podlegać indywidualnym negocjacjom. Propozycja mBanku to już kolejny przykład próby wprowadzania ugody jako narzędzia bardziej atrakcyjnego niż pozew.
Nadal jednak trudno nie odnieść wrażenia, że koncepcja ugód w Polsce nie sprawdza się. Rosnące stopy procentowe wraz z korzystnymi dla frankowiczów wyrokami sądu sprawiają, że coraz więcej osób postrzega takie rozwiązanie jako gwarantujące jedynie połowiczny sukces.
Ugoda z mBankiem – na co warto uważać?
Choć na pierwszy rzut oka ugoda z mBankiem może sprawiać wrażenie atrakcyjnej, bardziej staranna analiza sprawia, że pojawiają się wątpliwości. Co więcej, nie brakuje opinii, że jedynym, kto zyska na tego rodzaju porozumienie, okaże się kredytodawca. Na jakie pułapki powinni być zatem przygotowani frankowicze rozważający skorzystanie z takiego rozwiązania?
Tym, o czym należy pamiętać w pierwszej kolejności jest wzrost kosztów kredytu już po jego przewalutowaniu. Można mówić o nim w kontekście zmiany LIBOR na WIBOR, nie należy jednak zapominać także o tym, że prognozy nie są optymistyczne. Podkreśla się, że w przyszłości oprocentowanie może być jeszcze wyższe niż teraz. Trudno więc uważać wyliczenia przedstawiane przez bank za wiarygodne nie tylko w kontekście dalszej, ale nawet bliższej przyszłości.
Pamiętajmy też o tym, że ugoda nakłada na frankowiczów określone zobowiązania sprawiające, że ci nie mają już szans na odzyskanie pieniędzy uiszczanych do tej pory na rzecz banku. Oczywiście, zgodnie z zapewnieniami mBanku, saldo kredytu zmaleje, trudno jednak liczyć na obniżenie jego wartości o więcej niż 10-15 procent. Co więcej, zysk zostanie opodatkowany. Trudno porównywać go więc z tym, na jaki można byłoby liczyć w przypadku wygranego procesu sądowego.
Jeśli nie ugoda, to co?
Ugoda z mBankiem kusi. Wiele osób ma dość niepewności wiążącej się ze stale rosnącym kursem franka szwajcarskiego, liczy więc na rozwiązanie problemu nie tyle w sposób szybki, ile skuteczny. Warto jednak pamiętać, że nie jest to jedyna opcja, z której można skorzystać.
Trudno nie postawić sobie pytania o to, dlaczego bank w ogóle zaczął dążyć do ugody z frankowiczami, skoro do niedawna utrzymywał, że przy zawieraniu tego rodzaju zobowiązań nie dochodziło do żadnych nieprawidłowości. Wiele wskazuje na to, że już sama decyzja o rozpoczęciu takich starań dowodzi, że sytuacja kredytobiorcy nie jest dobra. Osoby posiadające kredyty frankowe nie muszą przy tym wcale śledzić szczególnie uważnie doniesień medialnych, aby zorientować się, że rośnie liczba korzystnych dla nich wyroków zapadających w polskich sądach.
Banki mają świadomość tego, że ich szanse w sporach sądowych maleją, nic więc dziwnego, że poszukują rozwiązań kompromisowych. Nie należy jednak zakładać, że to, co im się opłaca, będzie korzystne również dla nas. Już choćby z tego powodu warto zrezygnować z myśli o ugodzie zastanawiając się nad innym rozwiązaniem – wkroczeniem na drogę sądową. Pozew w sprawie unieważnienia tego kredytu pozwoli na znacznie skuteczniejsze rozwiązanie problemu. Warto go rozważyć, bo szlaki zostały już przetarte przez innych frankowiczów.