Kredyty we frankach szwajcarskich od lat stanowią poważny problem prawno-finansowy w Polsce. Tysiące „frankowiczów” prowadzi spory sądowe z bankami, domagając się unieważnienia lub odfrankowienia swoich umów kredytowych. W odpowiedzi banki coraz aktywniej proponują ugody – zarówno w ramach programów ogólnych, jak i indywidualnie, na różnych etapach postępowania. Pojawia się więc kluczowe pytanie: czy i kiedy opłaca się podpisać ugodę z bankiem w sprawie kredytu frankowego? Niniejszy raport (stan na kwiecień 2025) przedstawia aktualną, praktyczno-analityczną ocenę tego dylematu.
Główny wniosek już na wstępie brzmi: z ugodą z bankiem nie ma sensu się spieszyć – często lepiej cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń lub wyrok sądu. Banki w ostatnim czasie systematycznie poprawiają warunki proponowanych porozumień, ale wciąż najwięcej można ugrać, nie decydując się na porozumienie i dochodząc swoich racji przed sądem.
Poniżej omawiamy szczegółowo, jak zmieniają się oferty ugodowe na przestrzeni czasu, jakie strategie stosują najaktywniejsze banki (mBank, Bank Millennium, PKO BP) oraz jakie czynniki powinni brać pod uwagę frankowicze, by zapewnić sobie jak największe korzyści. Raport łączy formę konkretnego poradnika z ekspercką analizą, zawierając praktyczne wnioski i rekomendacje dla kredytobiorców.
Spis treści:
Ewolucja propozycji ugód na różnych etapach
Banki prezentują kredytobiorcom frankowym oferty ugodowe na różnych etapach – od okresu przed złożeniem pozwu, poprzez czas trwania procesu sądowego, aż po moment tuż przed wyrokiem, a nawet po prawomocnym wygraniu sprawy przez klienta.
W zależności od etapu, warunki tych propozycji mogą się istotnie różnić, zazwyczaj stając się coraz korzystniejsze dla kredytobiorcy w miarę upływu czasu. Prawnicy zauważają, że z miesiąca na miesiąc banki nasilają kampanię ugodową – choć nie dotyczy to wszystkich instytucji – głównie w reakcji na kolejne korzystne dla konsumentów orzeczenia sądów, zwłaszcza Trybunału Sprawiedliwości UE.
Przed sporem sądowym banki oferują zwykle tzw. ugody systemowe. Są to standardowe propozycje kierowane masowo do frankowiczów, często na podstawie rekomendacji KNF z 2020 r. (np. przewalutowanie kredytu po określonym kursie i marży). Na tym wczesnym etapie warunki ugody są z reguły najmniej atrakcyjne – bank kalkuluje, że klient może chcieć uniknąć procesu i zaakceptuje umiarkowaną ulgę. Często propozycja pojawia się już po złożeniu przez klienta wniosku o wydanie zaświadczenia o historii spłaty (co bywa sygnałem, że klient rozważa pozew). Zauważalna jest praktyka m.in. mBanku czy Millennium, gdzie oferta ugody trafia do klienta zaraz po uzyskaniu dokumentów potrzebnych do pozwu.
W trakcie procesu – gdy pozew jest już w sądzie – banki zwykle zwiększają swoją skłonność do kompromisu. Według praktyków najwięcej propozycji ugodowych pojawia się właśnie na etapie sądowym. Bank wie już, że klient jest zdeterminowany i poniósł koszt pozwu, a kolejne orzeczenia (np. TSUE) sygnalizują duże szanse wygranej konsumenta. Im bliżej rozprawy merytorycznej lub wyroku, tym korzystniejsze potrafią być propozycje – np. znaczące obniżenie salda zadłużenia czy nawet umorzenie całości pozostałego kredytu. Dla banku zawarcie ugody przed spodziewanym niekorzystnym wyrokiem oznacza mniejsze straty, stąd rosnąca elastyczność. W praktyce frankowicze otrzymują oferty ugody również tuż przed ogłoszeniem wyroku – bank do końca próbuje uniknąć przegranej w sądzie.
Co ciekawe, propozycje potrafią pojawić się nawet po prawomocnym, korzystnym dla kredytobiorcy wyroku. Wydawałoby się, że po przegranej sprawie pole manewru banku znika – jednak instytucje finansowe zmieniają wtedy jedynie treść oferty. Skoro wyrokiem sądu umowa została unieważniona, bank nie proponuje już „przewalutowania” czy redukcji salda (bo kredytu de facto już nie ma), lecz ugodę rozliczeniową.
Polega ona na wzajemnym potrąceniu należności: bank oferuje szybsze zwrócenie klientowi zasądzonych rat w zamian za rezygnację klienta z odsetek za opóźnienie, a jednocześnie ustalenie sposobu zwrotu kapitału przez klienta . Tego typu propozycje po wyroku mają na celu szybkie zamknięcie sprawy i uniknięcie dalszych kosztów (odsetek ustawowych, kosztów egzekucji itp.) przez bank.
Wniosek praktyczny: Nie należy obawiać się odrzucenia pierwszej oferty ugodowej banku. Doświadczenie pokazuje, że jeśli kredytobiorca nie przyjmie wstępnej propozycji i cierpliwie poczeka, bank często wraca z nową, lepszą ofertą po pewnym czasie. Terminy „ważności” oferty bywają taktyką wywierania presji – ich przekroczenie rzadko oznacza definitywny koniec szans na ugodę, a kolejne propozycje potrafią być korzystniejsze. Dlatego nie warto ulegać pośpiechowi i emocjom; każdą ofertę należy spokojnie przeanalizować i policzyć jej opłacalność.
Rodzaje proponowanych ugód i ich warunki
Warunki ugód frankowych proponowanych przez banki nie są jednorodne. Można wyróżnić trzy główne typy ofert ugodowych kierowanych do klientów, w zależności od sytuacji kredytobiorcy i strategii banku:
- Redukcja salda i konwersja na PLN: Bank proponuje obniżenie pozostałego do spłaty salda kredytu (np. o pewien procent lub kwotę) oraz zmianę kredytu z walutowego na złotowy. Tak przewalutowany kredyt złotowy zazwyczaj oprocentowany jest według stawki WIBOR + marża (często wyższej niż pierwotna marża frankowa). Efektem dla klienta jest zmniejszenie długu, ale jednocześnie oprocentowanie w PLN może być wyższe niż dotychczasowe we frankach. Ten rodzaj ugody był podstawą wielu „systemowych” propozycji zgodnych z sugestią KNF – klient pozbywa się ryzyka kursowego, lecz przyjmuje ryzyko stóp procentowych w PLN oraz rezygnuje z ewentualnych roszczeń sądowych.
- Umorzenie całości pozostałego salda: Bank zgadza się umarzyć pozostały do spłaty kapitał kredytu frankowego, uznając kredyt za całkowicie spłacony. W ramach takiej ugody klient nie musi już płacić żadnych rat – kredyt formalnie przestaje istnieć. Jest to dla kredytobiorcy znacznie korzystniejsze niż częściowa redukcja, bo zyskuje on pełne uwolnienie od długu. Jednak należy zauważyć, że bank w takim wariancie nie zwraca nadpłaconych kwot – po prostu kończy umowę. Tego typu propozycje pojawiają się częściej w sytuacji, gdy klient spłacił już dużą część kredytu (np. niemal cały kapitał) i bank widzi, że dalsze dochodzenie roszczeń mogłoby skutkować jego wyraźną stratą w sądzie.
- Umorzenie salda plus zwrot nadpłaty: Najrzadszy i najbardziej atrakcyjny wariant ugody – bank nie tylko uznaje kredyt za spłacony w całości (umorzenie reszty długu do zera), ale dodatkowo zgadza się wypłacić klientowi część nadpłaconych środków. Innymi słowy, bank oddaje kredytobiorcy pewną kwotę stanowiącą ułamek nadwyżki, jaką klient wpłacił ponad pożyczony kapitał. W praktyce są to kwoty liczone w dziesiątkach, a czasem setkach tysięcy złotych zwrotu. Tak daleko idące ustępstwa zdarzają się sporadycznie – głównie wtedy, gdy kredytobiorca w długiej historii spłat oddał bankowi znacznie więcej niż wynosił wypłacony kapitał. Bank, widząc że w sądzie musiałby zwrócić całą nadpłatę z odsetkami, może zaproponować choć częściowy zwrot, aby skusić klienta do ugody bez dalszego postępowania.
W praktyce pierwsze dwa typy ugód (redukcja/konwersja oraz pełne umorzenie salda) były najczęściej proponowane przed i na początku sporów sądowych. Trzeci typ – zwrot nadpłaty – pojawia się incydentalnie na etapie zaawansowanych negocjacji lub mediacji, często już po wyrokach w I instancji na korzyść frankowicza. Warto jednak uważać, bo nawet oferty pozornie zbliżone do wyniku sądowego (np. unieważnienie kredytu) mogą zawierać „zaszyte” dodatkowe koszty na korzyść banku.
Przykładowo prawnicy zauważają, że mBank oferował niektórym klientom ugody symulujące skutki unieważnienia umowy, jednak po analizie okazywało się, iż bank zastrzegł sobie dodatkowe prowizje lub opłaty, które pomniejszały faktyczną korzyść klienta. Zawsze więc należy dokładnie przeliczyć każdą propozycję ugody i upewnić się, czy jej warunki rzeczywiście odpowiadają temu, co moglibyśmy uzyskać przed sądem.
Strategie banków w 2024–2025 (mBank, Millennium, PKO BP)
mBank ugody 2025
mBank należał do instytucji najmocniej dotkniętych problemem frankowym – ma jeden z największych portfeli takich kredytów i wysokie rezerwy na ryzyko prawne. Przez długi czas mBank konsekwentnie bronił się w sądach, składając apelacje od niekorzystnych wyroków i przedłużając postępowania. Jednak pod koniec 2024 r. nastąpiła znacząca zmiana: bank ogłosił, że nie będzie już składać apelacji od przegranych spraw frankowych.
Ta decyzja to element nowej, pragmatycznej strategii – mBank pogodził się z dominującą linią orzeczniczą korzystną dla klientów i uznał, że szybkie zamknięcie spraw jest lepsze niż uporczywe ich wydłużanie. W ślad za mBankiem poszły kolejne instytucje finansowe, rezygnując z zaskarżania wyroków unieważniających umowy kredytowe.
Co istotne, do grona tych banków dołączyły nie tylko krajowe tuzy z dużym portfelem frankowym (jak Millennium), ale nawet banki, które wycofały się z Polski (np. Raiffeisen czy Deutsche Bank).
Dzięki tej zmianie podejścia, klienci mBanku coraz częściej mogą liczyć na szybkie uprawomocnienie się korzystnych wyroków bez wieloletniej batalii w II instancji czy przed Sądem Najwyższym. Bank z kolei unika dalszego naliczania odsetek za opóźnienie i dodatkowych kosztów procesu. Równolegle mBank aktywnie proponuje ugody – szczególnie w sytuacjach, gdy sprawa jeszcze trwa.
Warunki tych ugód uległy poprawie, choć jak wspomniano wyżej, należy je uważnie weryfikować pod kątem ukrytych zapisów. Niemniej sama gotowość banku do odstąpienia od apelacji świadczy o kapitulacji wobec linii orzeczniczej i dążeniu do ograniczenia strat. W efekcie mBank „pada na kolana” przed frankowiczami – jak określają to niektórzy komentatorzy – woląc zawierać kompromisy, niż ryzykować kolejne porażki w sądach i narastające odsetki za zwłokę.
Bank Millennium ugody 2025
Bank Millennium również posiada znaczący portfel kredytów frankowych (to właśnie umowa z Millennium była przedmiotem głośnego wyroku TSUE w sprawie Dziubak w 2019 r.). Początkowo Millennium, podobnie jak inne banki, składał apelacje od niemal każdego niekorzystnego wyroku, licząc na odwrócenie trendu. Jednak i on w obliczu kolejnych orzeczeń TSUE oraz kosztów przegranych zmienił swoją politykę. Pod koniec 2024 r.
Millennium znalazł się w gronie instytucji, które zrezygnowały z rutynowego apelowania od wyroków I instancji i zaczęły częściej akceptować orzeczenia unieważniające umowy. Decyzja ta jest podyktowana podobnymi względami jak w mBanku – pragmatyzmem i chłodną kalkulacją kosztów. Bank dostrzegł, że przedłużanie spraw działa na jego niekorzyść finansową (rezerwy, odsetki za opóźnienie, koszty prawne) oraz wizerunkową.
Millennium aktywnie proponuje również ugody swoim klientom. Według obserwacji prawników, Millennium (obok mBanku) należy obecnie do najbardziej aktywnych w ofertach ugodowych banków. Klienci tego banku często otrzymują propozycje ugód na etapie sądowym – nierzadko atrakcyjniejsze niż ogólne propozycje systemowe. Dodatkowo, podobnie jak mBank, Millennium stara się szybko zamykać sprawy prawomocnie zakończone nie po jego myśli, rezygnując z dalszych środków zaskarżenia.
W rezultacie wielu frankowiczów mających kredyt w Millennium może obecnie szybciej uzyskać ostateczne rozstrzygnięcie (czy to ugodowe, czy sądowe) niż jeszcze parę lat temu. Zmiana podejścia Banku Millennium – od odwlekania i apelacji ku większej ugodowości – wpisuje się w szerszy trend sektora, który zdał sobie sprawę z konieczności „uczcziwego rozliczenia się z klientami” i uporania z problemem frankowym.
PKO BP ugody 2025
PKO BP (Powszechna Kasa Oszczędności Bank Polski) – największy polski bank – obrał nieco inną ścieżkę. Już na początku 2021 r. PKO BP, pod presją rekomendacji KNF, jako pierwszy uruchomił szeroki program ugód dla frankowiczów. W kolejnych latach bank ten zawarł najwięcej ugód spośród wszystkich instytucji – według publicznych danych tysiące klientów skorzystało z oferty przewalutowania kredytu po preferencyjnym kursie i obniżce salda. Dzięki temu PKO BP znacząco zredukował liczbę pozwów w porównaniu z innymi bankami. Strategia PKO BP skupiała się więc od dawna na zachęcaniu do polubownego rozwiązania konfliktu, zanim jeszcze dojdzie do sali sądowej.
Niemniej nie wszyscy klienci przystali na ugody i PKO BP również stawał przed perspektywą przegranych procesów. W obliczu najnowszych rozstrzygnięć TSUE (np. sprawa C-520/21 z 2023 r.) bank musiał zaktualizować swoją taktykę. Z jednej strony PKO – podobnie jak konkurenci – ogranicza składanie apelacji od wyroków unieważniających umowy, by szybciej zamknąć sprawy i uniknąć narastających odsetek. Z drugiej strony, bank sięgnął po mniej przyjazne metody nacisku wobec opornych frankowiczów. Od 2023 r. obserwuje się przypadki, gdzie PKO BP rozsyła kredytobiorcom przedsądowe wezwania do zapłaty całego nominalnego kapitału kredytu, jeśli ci sygnalizują zamiar podważenia umowy.
Takie działania – oceniane jako forma wywierania presji – mają skłonić klientów do zawarcia ugody lub zniechęcić do pozwu (klient, który otrzymuje pismo wzywające do zapłaty np. 300 tys. zł „niezwłocznie”, może poczuć obawę przed unieważnieniem umowy bez ugody). Prawnicy krytykują te praktyki PKO BP jako nieetyczne i sprzeczne z duchem polubownego rozwiązania sporu.
Obecnie strategia PKO BP to swoista dwutorowość: oficjalnie bank nadal proponuje ugody i chwali się ich zawieraniem, lecz równocześnie sygnalizuje gotowość twardej egzekucji swoich roszczeń (zwrot kapitału) w razie sporu sądowego. Dla frankowiczów oznacza to, że PKO BP może nieco mocniej naciskać na ugodę przed procesem niż mBank czy Millennium. Jednak po wejściu na drogę sądową, również PKO coraz częściej decyduje się na szybkie zakończenie sprawy (czy to poprzez ugodę w trakcie procesu, czy rezygnację z apelacji, jeśli przegra w I instancji). Warto dodać, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad uregulowaniem ugód frankowych (np. w formie postępowań mediacyjnych), co może wpłynąć na podejście takich banków jak PKO BP w przyszłości. Na razie jednak działania PKO wskazują, że bank ten chce jak najszybciej ograniczyć swoje ekspozycje frankowe – czy to zachętą, czy naciskiem.
Korzyści z wygranej w sądzie vs. podpisanie ugody
Z punktu widzenia frankowicza, wygrana w sądzie (zwłaszcza unieważnienie umowy kredytu) przynosi zazwyczaj maksymalne możliwe korzyści finansowe i prawne. Oto główne zalety prawomocnego wyroku na korzyść kredytobiorcy w porównaniu z ugodą:
- Unieważnienie umowy i brak długu – Sąd stwierdza nieważność umowy kredytu, co oznacza, że kredytobiorca nie jest już dłużnikiem banku. Nie musi spłacać dalszych rat ani odsetek kredytowych, a hipoteka na nieruchomości powinna zostać wykreślona. To pełne uwolnienie od kredytu następuje bez konieczności akceptowania jakichkolwiek warunków banku.
- Zwrot nadpłaconych rat od banku – Przy unieważnieniu umowy obie strony powinny zwrócić sobie wzajemnie świadczenia. W praktyce, jeśli klient wpłacił bankowi więcej pieniędzy (w formie rat, prowizji, ubezpieczeń) niż otrzymał kapitału, może liczyć na zasądzenie od banku zwrotu nadpłaty. W wielu przypadkach wieloletnie spłaty przewyższają pożyczony kapitał, co oznacza dziesiątki lub nawet setki tysięcy złotych, które bank będzie musiał oddać kredytobiorcy. Ugody rzadko przewidują taki pełny zwrot nadpłaconych kwot – zwykle bank zatrzymuje to, co już otrzymał.
- Odsetki ustawowe za opóźnienie – To często niedoceniana, ale ogromnie istotna korzyść. Sąd zasądza od banku odsetki ustawowe za opóźnienie od kwot, które bank musi zwrócić klientowi (np. od każdej raty od momentu wezwania przedsądowego lub wniesienia pozwu). Obecnie odsetki za opóźnienie wynoszą około 11–12% w skali roku, co przy wieloletnim sporze może znacząco powiększyć sumę odzyskaną przez frankowicza. Banki w swoich propozycjach ugodowych nie uwzględniają należnych klientom odsetek za zwłokę – rezygnując z procesu, kredytobiorca de facto zostawia na stole znaczną sumę pieniędzy, do której miałby prawo po wyroku.
- Zwrot kosztów procesu – W przypadku wygranej sąd zasądza od banku na rzecz kredytobiorcy zwrot kosztów procesu (opłaty sądowej od pozwu, kosztów zastępstwa procesowego według stawek itp.). Choć nie zawsze pokrywa to 100% wydatków poniesionych na prawników, stanowi istotną ulgę finansową. Zawarcie ugody zazwyczaj wiąże się z tym, że każda ze stron ponosi koszty własne – bank z reguły nie zwróci klientowi wydatków na prawników, chyba że zostało to wyraźnie ujęte w porozumieniu (co zdarza się rzadko).
- Brak ukrytych zobowiązań i pełna klarowność – Wyrok sądu definitywnie rozstrzyga spór i rozlicza strony zgodnie z prawem. Nie ma w nim miejsca na klauzule, które mogłyby się okazać pułapką w przyszłości. Ugoda natomiast jest umową cywilną – bywa obwarowana różnymi zapisami (np. zrzeczeniem się wszelkich roszczeń, zobowiązaniem do zachowania poufności, uznaniem długu podatkowego itp.), które mogą rodzić dodatkowe konsekwencje dla klienta. Wygrywając w sądzie, konsument unika takich pułapek – rozliczenie z bankiem następuje w świetle wyroku, a nie na warunkach dyktowanych przez bank.
- Precedensy prawne po stronie frankowiczów – Ostatnie lata przyniosły szereg wyroków, które mocno ugruntowały pozycję prawną kredytobiorców. Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku C-520/21 potwierdził, że bankom nie należy się żadne wynagrodzenie za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy. Szansa banków na uzyskanie jakiejkolwiek dodatkowej rekompensaty drastycznie spadła – również argument o waloryzacji (indeksacji) zwracanej kwoty kapitału traci na sile. Krótko mówiąc, ryzyko „wygranej pyrrusowej” praktycznie zniknęło – sądy nie każą obecnie frankowiczom płacić bankom nic ponad zwrot nominalnego kapitału, a i ten zwrot często następuje po potrąceniu należności klienta. Ugoda zawarta z bankiem zwykle wymaga zrzeczenia się nawet tych potencjalnych roszczeń wobec banku, które mają solidne podstawy w najnowszym orzecznictwie.
Podsumowując, twarde liczby przemawiają na korzyść wygranej sądowej. W jednym z analizowanych przypadków bank oferował w ugodzie umorzenie pozostałych 250 tys. zł długu – co wydawało się atrakcyjne – lecz nie wspomniał, że klient miał już nadpłacone ok. 150 tys. zł ponad kapitał. Gdyby umowa została unieważniona, bank musiałby oddać tę nadpłatę klientowi, co czyniło ugodę o 150 tys. zł mniej opłacalną od potencjalnego wyroku. Dopiero chłodna kalkulacja pokazała prawdziwe różnice. To właśnie dlatego prawnicy podkreślają: przed podpisaniem ugody koniecznie porównajmy jej skutki z wariantem wygranej w sądzie – może się okazać, że ugoda oznacza rezygnację z ogromnych pieniędzy.
Pułapki i potencjalne minusy ugody
Choć ugoda wydaje się kuszącym, polubownym rozwiązaniem konfliktu, kryje w sobie szereg potencjalnych pułapek i wad dla kredytobiorcy. Najważniejsze z nich to:
- Rezygnacja z dochodzenia nadpłaconych kwot: Zawarcie ugody często wiąże się z ostatecznym zrzeczeniem się wszelkich roszczeń wobec banku. Klient podpisując porozumienie zgadza się, że nie będzie już domagał się w przyszłości np. zwrotu nadpłaconych rat czy odsetek. Jeżeli więc ugoda nie przewiduje zwrotu nadpłaty (a zazwyczaj nie przewiduje), kredytobiorca traci szansę na odzyskanie tych pieniędzy. To poważna decyzja – w wielu sprawach chodzi o sześciocyfrowe kwoty.
- Brak odsetek za opóźnienie i kosztów sądowych: Jak wspomniano wyżej, banki nie dodają do ugody „bonusów” w postaci ustawowych odsetek za opóźnienie czy refundacji kosztów procesu. Ugoda z definicji zakłada kompromis – każda ze stron ponosi koszty własne i rezygnuje z części roszczeń. Tymczasem te odsetki i koszty mogą stanowić pokaźną sumę, której klient się pozbawia. W efekcie ugoda bywa finansowo dużo mniej korzystna niż wygrana, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nominalne warunki wyglądają podobnie.
- Możliwość wystąpienia obowiązku podatkowego: Gdy bank w ramach ugody umarza część długu (np. pozostały kapitał kredytu), polskie przepisy traktują taką umorzoną kwotę jako przychód podatkowy klienta. Co prawda rząd wprowadził zwolnienie z podatku od dochodu z tytułu pierwszej ugody frankowej – dzięki temu jednorazowe umorzenie kredytu hipotecznego nie rodzi podatku dochodowego. Ale uwaga: jeśli ktoś miał więcej niż jeden kredyt we frankach i chciałby zawrzeć ugody na wszystkich, to tylko pierwsza ugoda korzysta ze zwolnienia. Kolejne porozumienia będą skutkować wystawieniem przez bank formularza PIT-11 i koniecznością zapłaty podatku od wartości umorzonego zobowiązania. W skrajnych przypadkach może to czynić ugodę zupełnie nieopłacalną. Przykładowo: kredytobiorca ma dwa kredyty – na mieszkanie i na dom. Jeśli podpisze ugodę na pierwszy (umorzenie np. 200 tys. zł) – jest zwolnienie z podatku. Ale gdy potem bank zaproponuje ugodę na drugi kredyt z umorzeniem 150 tys. zł, klient zapłaci od tej kwoty podatek dochodowy (np. ~17% lub 32% w zależności od progu), co pomniejszy realny zysk z ugody o dziesiątki tysięcy złotych.
- Ukryte koszty i zapisy w ugodzie: Umowa ugody jest zazwyczaj długa i sformułowana prawniczym językiem przez bankowych prawników. Bywa, że zawiera różne klauzule nieoczywiste dla laika, które ograniczają korzyść klienta. Może to być np. wspomniane już potrącenie przez bank jakiejś opłaty, prowizji, „wynagrodzenia” czy ubezpieczenia, o którym klient nie pomyślał, a zrzeka się w ugodzie ewentualnych roszczeń z tego tytułu. Prawnicy relacjonują przypadki, gdzie dopiero szczegółowa analiza ujawniała, iż pozornie korzystna ugoda miała „haczyki” kosztujące klienta dziesiątki tysięcy złotych. Dlatego zaleca się, by każdą ugodę przed podpisaniem przejrzał profesjonalny pełnomocnik, który wychwyci ewentualne pułapki.
- Wysokie oprocentowanie kredytu po przewalutowaniu: Jeśli ugoda przewiduje konwersję kredytu na złotówki, trzeba brać pod uwagę bieżący poziom stóp procentowych w Polsce. Przez ostatnie lata stawka WIBOR znacząco wzrosła (choć w 2024 r. nastąpiły pierwsze obniżki). Zawarcie ugody np. w 2022 czy 2023 r. oznaczało dla wielu frankowiczów, że ich nowy kredyt złotowy miał raty porównywalne lub wyższe od wcześniej płaconych we frankach, mimo umorzenia części salda. Oprocentowanie w PLN często przekraczało 8-9% w skali roku, podczas gdy kredyty frankowe miały oprocentowanie 1-2%. Mimo że pozbyli się ryzyka kursowego, obciążenie odsetkowe ugodowiczów wzrosło. Wprawdzie obecnie perspektywy stóp są lepsze (prognozy zakładają dalsze spadki WIBOR), ale wciąż należy ostrożnie kalkulować, czy nowa rata w PLN będzie na pewno niższa i akceptowalnaw domowym budżecie.
- Nieodwracalność decyzji: Podpisanie ugody z bankiem zasadniczo kończy spór. Po zawarciu porozumienia kredytobiorca nie może już w przyszłości wystąpić z pozwem dotyczącym tej umowy – nawet jeśli zorientuje się, że mógł uzyskać więcej. Ugoda zazwyczaj zawiera zapis o zrzeczeniu się wszelkich dalszych pretensji. Dlatego tę decyzję podejmuje się raz – i trzeba być jej absolutnie pewnym. Jeżeli w 2025 r. banki oferują warunki X, a za rok pojawiłyby się np. jakieś nowe korzystniejsze dla klientów regulacje czy oferty, osoba która podpisała ugodę, nie skorzysta już na tym. Innymi słowy, ugoda może oznaczać utratę szansy na lepsze rozwiązanie, które mogłoby się pojawić w przyszłości.
Kiedy warto rozważyć ugodę?
Mimo wszystkich powyższych argumentów za cierpliwym dochodzeniem swoich praw, istnieją sytuacje, w których zawarcie ugody może być dla niektórych kredytobiorców rozsądną lub wręcz konieczną opcją. Decyzja ta powinna być jednak podyktowana szczególnymi okolicznościami osobistymi bądź finansowymi oraz bardzo wnikliwą analizą warunków ugody. Oto przypadki, gdy warto rozważyć (choć niekoniecznie przyjąć) propozycję ugody:
- Trudna sytuacja finansowa i potrzeba szybkiego rozwiązania problemu: Jeśli kredytobiorca znalazł się w poważnych tarapatach finansowych – np. grozi mu utrata płynności, nie stać go na dalsze spłaty rat lub kosztowne prowadzenie procesu – ugoda może okazać się kołem ratunkowym. Dla części osób nawet niekorzystne warunki ugody są psychologiczną i finansową ulgą, bo natychmiast zatrzymują narastanie długu i zamykają niepewność. Zawarcie porozumienia może w takiej sytuacji uchronić przed windykacją czy bankructwem. Oczywiście banki zdają sobie z tego sprawę i czasem celowo kierują atrakcyjniej brzmiące oferty do klientów najbardziej zdesperowanych, wykorzystując ich słabszą pozycję negocjacyjną. Niemniej, gdy dalsze trwanie w sporze zagraża stabilności finansowej rodziny, ugoda może być racjonalnym wyjściem – trzeba tylko postarać się wynegocjować jak najwięcej.
- Bardzo wysoka kwota pozostałego kapitału do spłaty: Jeżeli kredyt został zaciągnięty na dużą sumę, a do dziś spłacono relatywnie niewiele (np. wskutek znacznego wzrostu kursu CHF saldo zadłużenia nadal mocno przewyższa sumę wpłat), to unieważnienie umowy w sądzie oznacza konieczność zwrotu bankowi sporej kwoty kapitału. Przykład: pożyczyłeś 300 tys. zł (w CHF), spłaciłeś 150 tys. zł, kurs franka wzrósł – bank ma oddać Twoje 150 tys. zł rat, ale Ty musisz oddać mu 300 tys. zł kapitału, czyli dopłacić brakujące 150 tys. zł. W teorii rozliczenie wychodzi na zero (pomijając odsetki), lecz problemem jest zgromadzenie takiej kwoty jednorazowo. Dla wielu osób spłata jednorazowa np. 150 czy 200 tys. zł może być niemożliwa bez zaciągnięcia nowego kredytu. W takiej sytuacji ugoda może być rozwiązaniem, bo bank często rozkłada efekt w czasie: np. przewalutuje kredyt na PLN, obniży saldo i pozostawi spłatę w ratach. Klient nie dostanie co prawda nadpłaconych pieniędzy, ale też nie musi natychmiast wyłożyć dużej sumy własnej. Zamiast tego dalej spłaca kredyt (już mniejszy i w złotówkach) przez kolejne lata. Osoby, które obawiają się, że po unieważnieniu umowy nie poradzą sobie ze spłatą pozostałego kapitału, mogą rozważyć ugodę gwarantującą im bezpieczeństwo stopniowej spłaty.
- Atrakcyjność oferty zbliżona do wyniku sądowego: Zdarzają się (choć wciąż nieliczne) przypadki, gdy bank proponuje ugodę naprawdę hojnie wynagradzającą klienta – np. umorzenie całego długu i dodatkowy zwrot części nadpłaty (patrz wyżej typ trzeci ugody). Jeżeli oferta banku jest tak skonstruowana, że różnica między ugodą a potencjalnym wyrokiem wynosi tylko kilka czy kilkanaście tysięcy złotych na korzyść wyroku, to niektórzy klienci decydują się jednak ugodę przyjąć. Argumentem jest oszczędność czasu, stresu i pewność natychmiastowego zakończenia sporu. Oczywiście nadal należy policzyć, co się bardziej opłaca – ale jeśli np. bank oferuje zwrot 100 tys. zł nadpłaty, a nasz prawnik ocenia, że w sądzie odzyskalibyśmy 120 tys. zł (ale za 2 lata), to dla części osób wartość czasu i świętego spokoju zrównoważy te 20 tys. różnicy. Krótko mówiąc: im lepsza (bliższa „sądowemu” maksimum) propozycja ugody, tym poważniej można ją rozważać. Zdarza się też, że bank w ugodzie oferuje dodatkowe korzyści pozafinansowe – np. zniesienie zabezpieczeń, szybsze wykreślenie hipoteki, może pokrycie kosztów notariusza – co również można brać pod uwagę.
- Chęć uniknięcia długiego procesu i niepewności: Mimo że obecna linia orzecznicza jest bardzo korzystna dla frankowiczów, każdy proces sądowy to pewna niepewność wyniku, a na pewno przedłużony czas rozwiązania problemu. Osoby, którym zależy na szybkiej finalizacji – np. planują sprzedaż mieszkania obciążonego kredytem, rozwód i podział majątku lub po prostu chcą zamknąć ten rozdział życia – mogą skłaniać się ku ugodzie, by nie czekać na wyrok. Dotyczy to zwłaszcza tych spraw, które z jakichś względów utknęły w sądzie (np. na opiniach biegłych, zawieszone oczekując na uchwałę SN itp.). Ugoda daje wtedy przewidywalność: w ciągu kilku tygodni można mieć sprawę z głowy, podczas gdy sąd mógłby trwać kolejne lata. Dla niektórych ta pewność i redukcja stresu jest wystarczającym powodem, by przystać na ugodę, mimo że finansowo mogliby ugrać więcej. Oczywiście, obecnie – po wyrokach TSUE i zmianie podejścia banków – widzimy skracanie się czasu trwania procesów (banki nie apelują, szybciej zapadają prawomocne wyroki. To sprawia, że argument długości postępowania traci na sile. Niemniej osoby bardzo niecierpliwe czy źle znoszące stres sądu mogą cenić natychmiastowe zakończenie.
Pamiętaj: decyzja o ugodzie zawsze powinna być podejmowana indywidualnie, po konsultacji ze specjalistą. Trzeba rozważyć własną sytuację: stan finansów, wysokość nadpłaty vs kapitał, perspektywy życiowe, tolerancję ryzyka i czas, jaki możemy jeszcze poświęcić na spór. Jeśli już negocjujemy ugodę, warto twardo argumentować i starać się poprawić wstępne warunki – bank często zostawia sobie margines do ewentualnej poprawy oferty. Dobrze jest mieć wsparcie prawnika podczas negocjacji, aby nie przeoczyć żadnego istotnego elementu.
Wnioski i rekomendacje
Nie spiesz się z ugodą – cierpliwość popłaca.
Aktualne doświadczenia i analizy jednoznacznie wskazują, że frankowicz nie powinien pochopnie podpisywać pierwszej lepszej ugody podsuniętej przez bank. Banki celowo wywierają presję krótkimi terminami, ale w praktyce zwłoka działa na korzyść konsumenta – oferty ugodowe są z czasem ponawiane na lepszych warunkach. Co więcej, im dłużej trwa spór, tym silniejsza jest pozycja negocjacyjna kredytobiorcy (kolejne wyroki i koszty obciążające bank). Rekomendacja: zachowaj spokój, konsultuj każdą propozycję z prawnikiem, nie bój się odmawiać, jeśli warunki Ci nie odpowiadają.
Wiedz, ile możesz zyskać w sądzie.
Zanim w ogóle przystąpisz do rozmów ugodowych, oblicz (samodzielnie lub z pomocą eksperta) bilans potencjalnej wygranej w sądzie. Oszacuj sumę wszystkich wpłat do banku, należną nadpłatę, odsetki ustawowe za opóźnienie oraz ewentualny pozostający do zwrotu kapitał. Mając te dane, będziesz mógł świadomie porównać je z propozycją ugody. Często różnice sięgają setek tysięcy złotych na niekorzyść ugody. Rekomendacja: zrób dokładne kalkulacje przed podjęciem decyzji – nie opieraj się na ogólnym wrażeniu atrakcyjności oferty.
Śledź zmiany strategii Twojego banku.
Każdy bank trochę inaczej podchodzi do ugód, a podejście to ewoluuje. Np. mBank i Millennium w 2024 r. ogłosiły rezygnację z apelacji i stały się bardziej skłonne do ugód, co oznacza, że ich klienci mogą doczekać się korzystniejszych propozycji niż jeszcze rok wcześniej. PKO BP z kolei ma bogatą ofertę ugodową, ale bywa, że stosuje naciski (wezwania do zapłaty) żeby zmotywować klientów. Rekomendacja: bądź na bieżąco z tym, co robi Twój bank – czy pojawiają się informacje o nowych, lepszych warunkach ugód, czy bank skraca procesy, nie składa apelacji itp. Ta wiedza pomoże Ci obrać właściwą taktykę (czekać dalej czy negocjować teraz).
Rozważ ugodę tylko w uzasadnionych sytuacjach.
Jeżeli Twoja sytuacja mieści się w scenariuszach opisanych wyżej (np. grozi Ci utrata płynności, masz dużo kapitału do zwrotu, bank faktycznie daje ofertę prawie jak wyrok), wtedy rozważ ugodę – ale nadal z maksymalną ostrożnością. Rekomendacja: jeżeli decydujesz się negocjować, spróbuj wycisnąć więcej: np. poproś o dopisanie klauzuli o braku podatku (bank może wystawić PIT tylko w kolejnym roku – może da się tak rozłożyć ugody w czasie), o pokrycie części kosztów, o korzystniejsze oprocentowanie w PLN po przewalutowaniu itp. Pamiętaj, że często „nie ma głupich pytań” – wielu rzeczy bank nie zaoferuje sam, ale jest gotów je dać, gdy klient o nie zawnioskuje.
Docelowo – dąż do wyniku jak najbliższego unieważnieniu.
Trend rynkowy i prawny jest taki, że czas prawdziwych, sprawiedliwych ugód dopiero nadejdzie – jak stwierdził mec. Skrobacki, banki na razie wciąż liczą na jakieś ustępstwa (np. waloryzację kapitału), ale ta wiara wkrótce upadnie. Z każdym miesiącem po stronie frankowiczów przybywa wygranych spraw i argumentów, więc banki będą musiały oferować coraz więcej. Natomiast dopóki znajdują się chętni kredytobiorcy na podpisywanie niekorzystnych ugód, banki kontynuują obecne podejście. Rekomendacja: nie dawajmy bankom pretekstu do przedłużania tego stanu. Jeżeli to możliwe, celujmy w rozwiązania zapewniające pełne rozliczenie – czy to poprzez wyrok sądu, czy ugodę, ale taką, która niemal odzwierciedla wynik sądowy. Nie zadowalajmy się połowicznymi ustępstwami, zwłaszcza gdy prawo jest po naszej stronie.
Konsultuj decyzję z niezależnym doradcą.
Ugoda frankowa to zbyt poważna sprawa, by opierać się tylko na opinii przedstawiciela banku. Bank będzie przedstawiał swoją ofertę w najlepszym świetle, minimalizując jej wady. Rekomendacja: skonsultuj treść ugody z prawnikiem lub doradcą finansowym, który nie jest związany z bankiem. Taka osoba wskaże Ci potencjalne ryzyka, pułapki, a także pomoże w negocjacjach. Często sama świadomość klienta, że „ma wsparcie kancelarii”, skłania bank do ostrożniejszego formułowania warunków.
Na koniec warto podkreślić: każdy przypadek jest inny. Niniejszy raport wskazuje, że obecnie większość frankowiczów wygrywających w sądach zyskuje więcej niż oferowałyby im ugody – dlatego w ogólnym ujęciu nie ma powodu, by spieszyć się z porozumieniem. Jednak decyzja musi uwzględniać Twoją unikalną sytuację. Czasem lepiej zabezpieczyć mniejszą, ale pewną korzyść dziś, niż czekać na większą jutro – i odwrotnie. Najważniejsze to podejmować decyzję świadomie, na podstawie rzetelnych informacji i kalkulacji. Mając na uwadze powyższe analizy i rekomendacje, frankowicze w 2025 r. powinni być lepiej przygotowani do wybrania właściwej drogi – tak, aby zapewnić sobie maksymalne korzyści i bezpiecznie zamknąć rozdział kredytu frankowego.