Portal informacyjny o bankowości i finansach - wiadomości, wydarzenia i edukacja dla inwestorów oraz kredytobiorców.
Home Wiadomości Raport: przymusowe mediacje w Warszawie. Frankowicze przeciwni, ugód brak!

Raport: przymusowe mediacje w Warszawie. Frankowicze przeciwni, ugód brak!

dodał Bankingo

Frankowicze procesujący się z bankami w sądach w Warszawie – od kilku miesięcy masowo otrzymują wezwania sądowe na obowiązkowe spotkania informacyjne z mediatorem. To element pilotażowego programu „mediacji frankowej”, który wystartował formalnie 1 lutego 2025 r. w XXVIII Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie. Celem programu jest zachęcenie zwaśnionych stron do zawierania ugód i odciążenie sądów od tysięcy pozwów frankowych. Jednak w ciągu ostatniego półrocza (październik 2024 – kwiecień 2025) działania te wzbudziły szereg kontrowersji i sprzeciwy samych kredytobiorców. Frankowicze alarmują, że mediacje przedłużają postępowania, mediatorzy wywierają presję finansową, a efektywność zawieranych ugód jest znikoma. Poniżej przedstawiamy raport o bieżącej sytuacji – skalę zjawiska, opinie poszkodowanych, aspekty prawne oraz opis ujawnionych nieprawidłowości – a także wskazówki dla frankowiczów, jak bronić swoich interesów.

Skala masowego kierowania spraw do mediacji

W ostatnich miesiącach sędziowie warszawskiego „wydziału frankowego” bardzo często kierują sprawy przeciw bankom do mediacji. Zjawisko nasiliło się od jesieni 2024 r., a szczególnie od uruchomienia oficjalnego programu mediacji na początku 2025 r. Tylko w okresie od początku listopada 2024 r. do połowy lutego 2025 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skierował 587 spraw frankowych do mediacji, z czego żadna nie zakończyła się ugodą​. Następnie, od 14 lutego do 4 kwietnia 2025 r. – a więc w ciągu niespełna dwóch miesięcy trwania pilotażu – do mediacji trafiło kolejnych 1 418 spraw, z czego ugodą zakończyły się tylko 2 (dwie) sprawy​. Skuteczność mediacji jest zatem bliska zeru (ok. 0,14%), co eksperci określają jako wynik „mizerny”​. Dla porównania, w tym samym okresie sądy częściej zatwierdzają ugody zawierane bezpośrednio między stronami – na 2 tysiące spraw objętych programem mediacji tylko dwie doprowadzono do ugody sądowej, podczas gdy pozostałe niemal w całości wróciły na wokandę​.

Statystyki historyczne Sądu Okręgowego w Warszawie potwierdzają nikłą skuteczność mediacji w sprawach frankowych. W latach 2018–2023 tylko pojedyncze postępowania kończyły się ugodą zawartą przy udziale mediatora (np. 2 mediacje zakończone ugodą w 2023 r., 0 w 2024 r.), podczas gdy tysięcy spraw nie udało się polubownie zamknąć​

Mimo to, od końca 2024 r. warszawski sąd radykalnie zwiększył liczbę kierowanych do mediacji postępowań – prawdopodobnie w reakcji na ogromny napływ nowych pozwów oraz zalecenia Ministerstwa Sprawiedliwości. Na koniec 2024 r. w samym XXVIII Wydziale Cywilnym zalegało ponad 46 tys. nierozpoznanych spraw frankowych, a w całym 2024 r. przybyło około 20 tys. nowych pozwów​. Wobec takiego obciążenia sądu postanowiono wypróbować mediacje jako sposób na rozładowanie kolejki spraw.

Pierwsze efekty programu nie napawają jednak optymizmem. Sędziowie chętnie cedują sprawy na mediatorów, ale w praktyce ugody nie dochodzą do skutku, a postępowania sądowe jedynie się wydłużają. Wielu frankowiczów czekało latami na finał procesu, a tuż przed spodziewanym wyrokiem dowiaduje się, że sprawa zostaje czasowo „zdjęta z wokandy” i przekazana do mediatora, co wstrzymuje wydanie orzeczenia. Zdaniem ekspertów takie masowe kierowanie do mediacji może jedynie „chwilowo odciążyć sędziów”, ale wydłuży czas oczekiwania na wyroki. Nawet przedstawiciele banków przyznają, że na ocenę efektów programu trzeba poczekać, gdyż do ugód brakuje na razie dobrej woli i przygotowania po obu stronach sporu​. Według zapowiedzi sądu, pilotaż ma być oceniony po sześciu miesiącach działania – czyli ok. połowy 2025 r.​

Frankowicze biją na alarm: „to tylko gra na zwłokę i presja na słabszych”

Reakcje kredytobiorców frankowych na nową praktykę sądów są w większości negatywne. Na forach internetowych i w grupach dyskusyjnych frankowicze dzielą się doświadczeniami z obowiązkowych posiedzeń informacyjnych – określają je jako stratę czasu i próbę zniechęcenia ich do dochodzenia swoich praw​.

Wielu podkreśla, że poszło do sądu, ponieważ liczy na pełne unieważnienie wadliwej umowy i maksymalny zwrot pieniędzy, więc nie zamierzają iść na ustępstwa wobec banku. Próby „nakłaniania” do ugody tuż przed metą procesu budzą ich sprzeciw: „Zmuszanie frankowiczów do mediacji wydłuży czas oczekiwania na wyroki. Kredytobiorcy, zamiast rozwiązywać sprawy, będą musieli przygotowywać dokumenty do mediacji, co generuje dodatkowy stres i koszty” – komentuje jeden z blogów frankowiczów​.

Rzeczywiście, sąd w wezwaniach mediacyjnych zobowiązuje kredytobiorców do przedłożenia licznych danych finansowych i „co najmniej dwóch ofert ugodowych” na spotkanie z mediatorem​. Dla pozwanych banków taka mediacja to okazja, by jeszcze raz spróbować przekonać kredytobiorcę do ugody mniej korzystnej niż wyrok sądu, co frankowicze odbierają jako działanie we własnym interesie banków, a nie sprawiedliwość.

Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu (SBB) – organizacja reprezentująca frankowiczów – od początku krytykuje warszawski program mediacji. Członkowie SBB podkreślają, że „zmuszanie” stron przeczy definicji mediacji jako dobrowolnego porozumienia​. SBB alarmuje, że na spotkaniach mediatorzy przekazują informacje mające zastraszyć kredytobiorców i odwieść ich od procesu sądowego​. Według relacji SBB, frankowicze słyszą od mediatorów m.in. że apelacja od wyroku potrwa aż 5 lat, że niezgoda na mediację grozi obciążeniem kosztami zastępstwa procesowego banku (ok. 10 800 zł), a nawet że po prawomocnym wyroku bank i tak wniesie skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego​. Takie sugestie padają mimo, iż w praktyce większość apelacji trwa krócej (do 2–3 lat), mało która sprawa trafia do SN, a 98% wyroków w sprawach frankowych jest korzystnych dla kredytobiorców – co oznacza, że w razie wygranej to bank poniósłby koszty procesu. SBB podsumowuje te praktyki jako „mocne naginanie i koloryzowanie rzeczywistości”​.

Głos zabierają również prawnicy obsługujący frankowiczów. Mec. Karolina Kuleta, uczestnicząca w ostatnich tygodniach w kilku spotkaniach informacyjnych jako pełnomocnik kredytobiorców, stwierdziła wprost, że były to sesje wywierania presji na klientów, a nie rzetelnego informowania„W trakcie tych spotkań przedstawiano rzeczywistość w sposób jednostronny, naginano przepisy, a wręcz zastraszano klientów” – relacjonuje prawniczka​. Według niej mediator sugerował, że odmowa mediacji oznacza, iż nawet w przypadku wygranej frankowicz będzie musiał pokryć koszty procesu (w tym wynagrodzenie pełnomocnika banku)​. „Jest to absolutna nieprawda, niezgodna z obowiązującymi przepisami” – ripostuje mec. Kuleta, przypominając, że podstawową zasadą mediacji jest dobrowolność i nikt nie może być zmuszany do ugody wbrew woli​ Jej zdaniem cała akcja mediacyjna służy głównie odciążeniu sądów kosztem frankowiczów, a nie ochronie konsumentów: „Gdy zbliża się wyrok, pojawia się presja na rezygnację z dużej części roszczeń, rzekomo w celu odciążenia sądów. (…) Widać, że to próba zamknięcia problemu frankowego w sposób wygodny dla systemu, ale niekoniecznie sprawiedliwy dla kredytobiorców”l. Frankowicze podkreślają, że to nie oni są winni lawinie pozwów, lecz „nieugięta polityka banków, które od lat odmawiają ustępstw i ignorują jednoznaczne orzecznictwo” – stąd próby przerzucenia na nich odpowiedzialności za przedłużanie sporów budzą sprzeciw​.

Głosy zaniepokojenia płyną też od indywidualnych kredytobiorców. Do redakcji portali poświęconych tematyce frankowej trafiają liczne sygnały o nietypowych zachowaniach sędziów i mediatorów. Opisano np. przypadki, gdy sędzia po kilku latach prowadzenia sprawy tuż przed wydaniem wyroku nagle kieruje sprawę do mediacji, a na rozprawie wypytuje kredytobiorcę o jego sytuację osobistą i majątkową – kwestie niezwiązane z istotą sporu prawnego.

Frankowicze odbierają to jako próbę „wybadania”, na ile mogą pozwolić sobie na ugodę. W głośnym liście czytelniczki opisanym przez serwis Franknews.pl sędzia pytała m.in. o dochody z wynajmu mieszkania i inne kredyty posiadane przez powódkę, co ta odebrała jako nacisk, by rozważyła ugodę z bankiem​. Następnie sąd formalnie skierował sprawę do mediacji, ostrzegając w piśmie, że odmowa udziału może skutkować obciążeniem kosztami procesu, oraz wyznaczył termin obowiązkowego spotkania informacyjnego​. – „W pouczeniu zabrakło informacji o dobrowolnym charakterze mediacji oraz o tym, że mam 7 dni na sprzeciw” – zaznacza kredytobiorczyni​. Dopiero na samym spotkaniu mediator przypomniał o możliwości obciążenia kosztami, jeśli odmówi mediacji, co utwierdziło ją w przekonaniu, że cała procedura to forma wywarcia nacisku​. Co więcej, tego samego dnia, gdy zarządzono mediację, sędzia oddaliła wniosek powódki o zabezpieczenie roszczenia (czyli o zawieszenie spłaty rat na czas procesu) – choć wcześniej był on długo nierozpoznany​. Kredytobiorczyni odebrała to jako „straszak” i sygnał, że jeśli nie pójdzie na ugodę, sąd może niechętnie patrzeć na jej żądania​. Sprawę prowadziła sędzia Jowita C., którą frankowicze zaczęli publicznie wymieniać z nazwiska, zachęcając innych poszkodowanych przez nią do zgłaszania się. To pokazuje rosnącą frustrację – klienci banków czują się „przymuszani do ugody” i są gotowi nagłaśniać takie sytuacje w mediach.

Podsumowując głosy frankowiczów: w przeważającej większości nie chcą oni sądowych mediacji i nie wierzą w ich sens. Uważają, że dają one przewagę bankom, a im samym przynoszą jedynie opóźnienie w uzyskaniu sprawiedliwości. „Frankowicze są straszeni wizją długoletnich procesów i obciążeniem kosztami sądowymi, jeśli odmówią mediacji. Tymczasem wyroki sądowe przynoszą im większe korzyści niż ugody” – przypomina jeden z serwisów konsumenckich​. Rzeczywiście, prawomocne unieważnienie umowy w sądzie pozwala odzyskać wszystkie nadpłacone raty wraz z odsetkami ustawowymi (aktualnie 11,25% rocznie), i definitywnie uwolnić się od „toksycznego” kredytu. Ugoda pozasądowa zwykle daje mniejszy zwrot i niesie ryzyko (np. podatkowe)​, dlatego większość pozywających woli poczekać na wyrok, nawet jeśli to trwa dłużej​. W mediach przewija się opinia, że ugoda zawsze będzie korzystniejsza dla banku niż dla klienta, bo bank dzięki niej ogranicza straty i unika niekorzystnego precedensu prawnego​. Nic dziwnego, że frankowicze z Warszawy wolą „grać na czas” w sądzie niż zgodzić się na mediacje pod presją – tym bardziej, że liczą na rychłe zmiany systemowe (o czym dalej). Jak ujął to jeden z komentarzy: „Jeżeli ktoś czekał na wyrok sądu w Warszawie kilka lat, to poczeka jeszcze kilka miesięcy, aby uwolnić się od rat, a następnie odzyskać wszystkie nieprawnie pobrane przez bank świadczenia”​.

Aspekty prawne: czy mediacje są obowiązkowe i co grozi za odmowę?

Podstawy prawne mediacji w postępowaniu cywilnym zostały zmienione nowelizacją Kodeksu postępowania cywilnego m.in. w 2019 r. Obecnie sąd ma prawo z urzędu zobowiązać strony do udziału w posiedzeniu informacyjnym w przedmiocie mediacji, ale sama mediacja (podjęcie rokowań ugodowych) pozostaje dobrowolna. Jak wyjaśnia Sylwia Urbańska, rzecznik prasowa ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie, „nie jest prawdą, że strony będą kierowane na obowiązkowe mediacje. Istotą mediacji jest dobrowolność. Jedynym elementem, który ma inny charakter, jest spotkanie informacyjne, na które strony są wzywane”​. Przepisy stanowią wprost, że przewodniczący może wezwać strony do udziału w spotkaniu informacyjnym dotyczącym polubownych metod rozwiązania sporu (w szczególności mediacji) – to wynika z art. 183<sup>8</sup> §4 k.p.c. Takie spotkanie może prowadzić sędzia, asystent lub stały mediator sądowy. Natomiast jeżeli strona bez usprawiedliwienia nie stawi się na wyznaczone spotkanie informacyjne, sąd może obciążyć ją kosztami stawiennictwa strony przeciwnej (np. kosztami dojazdu pełnomocnika banku) – to z kolei przewiduje art. 183<sup>8</sup> §6 k.p.c..

Innymi słowy, udział w pierwszym spotkaniu z mediatorem jest de facto obowiązkowy, bo za zignorowanie wezwania grożą negatywne konsekwencje procesowe. „Nieobecność może skutkować nie tylko negatywnymi skutkami procesowymi, ale też obciążeniem kosztami stawiennictwa drugiej strony” – pisze jeden z analizujących problem portali​. Warto zaznaczyć, że chodzi tu wyłącznie o wstępne posiedzenie informacyjne. Podjęcie właściwej mediacji (rozmów ugodowych) następuje tylko za zgodą obu stron. Sąd co prawda może skierować sprawę do mediacji, ale strony mają prawo wyrazić sprzeciw. W praktyce odbywa się to tak, że po posiedzeniu informacyjnym strony deklarują, czy przystępują do mediacji. Jeśli któraś odmówi – mediacje się nie odbędą, a sprawa wraca na zwykłą ścieżkę sądową.

Kluczowe pytanie brzmi: czy odmowa mediacji może zostać „ukarana” finansowo? Pojawiło się wiele spekulacji i pogłosek na ten temat, co skrzętnie wykorzystują mediatorzy do wywierania presji. Rzeczniczka warszawskiego sądu przypomina, że **w przepisach istnieje podstawa do obciążenia strony kosztami procesu w razie „oczywiście nieuzasadnionej odmowy” udziału w mediacji – mowa o art. 103 §2 k.p.c. Przepis ten stanowi, że sąd może na koniec procesu rozstrzygnąć o kosztach, biorąc pod uwagę m.in. zachowanie stron przy próbie ugodowego załatwienia sporu. W teorii więc, jeśli np. powód bez powodu odrzuca rozsądną propozycję ugodową, a wynik procesu jest zbliżony do tej propozycji, sąd mógłby obciążyć go kosztami. Frankowicze obawiają się takiego scenariusza, stąd groźba „zapłacicie koszty nawet jak wygracie, bo odmówiliście mediacji” ma wywołać efekt psychologiczny. Jednak prawnicy zgodnie wskazują, że odmowa mediacji w realiach sporów frankowych trudno byłaby uznana za nieuzasadnioną. Wręcz przeciwnie – większość kredytobiorców ma mocne podstawy prawne i ekonomiczne, by ugody nie zawierać (wyrok daje im znacznie więcej). „Wskazywanie, że kredytobiorca po wygranej i tak będzie musiał pokryć koszty pełnomocnika banku, to absolutna nieprawda” – prostuje mec. Kuleta, dodając że jest to niezgodne z obowiązującymi przepisami​.

Jeśli bowiem frankowicz wygra proces, to zgodnie z zasadą odpowiedzialności za wynik sporu to bank musi zwrócić mu koszty (w tym koszty zastępstwa procesowego wg stawek). Art. 103 §2 k.p.c. mógłby mieć zastosowanie najwyżej wtedy, gdyby powód ewidentnie bez przyczyny odrzucił propozycję i przegrał sprawę – co przy 98% wygranych frankowiczów raczej nie nastąpi. Mimo to sama groźba sankcji finansowej jest wykorzystywana – można powiedzieć, że mediatorzy straszą przepisem, który rzadko znajdzie zastosowanie w praktyce.

Koszty mediacji to kolejna ważna kwestia. Udział w posiedzeniu informacyjnym jest bezpłatny, natomiast jeśli strony przystąpią do właściwej mediacji, pojawiają się opłaty. Zgodnie z przepisami, wynagrodzenie mediatora w sprawach o prawa majątkowe (a więc także o unieważnienie umowy kredytu) ustala się ryczałtowo – często jest to kwota rzędu 1% wartości sporu, ale nie mniej niż pewne minimum. W przypadku spraw frankowych chodzi zwykle o kwoty kilkuset tysięcy złotych wartości przedmiotu sporu, więc stawki mediacyjne są stosunkowo wysokie. Z doniesień warszawskich frankowiczów wynika, że mediatorzy żądają wynagrodzenia około 2 000 zł, podzielonego po połowie na strony (czyli ok. 1 000 zł od każdej)​.

Kwota ta obejmuje przeprowadzenie postępowania mediacyjnego – niezależnie od tego, czy dojdzie do ugody. Dla kredytobiorcy oznacza to dodatkowy koszt, nawet jeśli mediacje zakończą się fiaskiem. Co prawda, w razie zawarcia ugody sąd zwraca powodowi część opłaty sądowej od pozwu (50% opłaty, czyli np. 500 zł) – jest to zachęta ustawowa do polubownego załatwienia sporu. Jednak bilans i tak bywa niekorzystny: frankowicz odzyska 500 zł, ale musi zapłacić ok. 1 000 zł mediatorowi, więc jest „na minus”​. Z tego powodu pełnomocnicy podkreślają, że mediacja sądowa nie oszczędza ani pieniędzy, ani czasu, ani nerwów – wbrew temu, co sugeruje się kredytobiorcom​.

Warto też zauważyć, że mediacja nie wstrzymuje formalnie biegu sprawy w sądzie. Według zapewnień warszawskiego sądu, czynności mediacyjne są organizowane tak, by nie opóźniać rozpoznania sprawy – odbywają się np. w czasie oczekiwania na wyznaczenie rozprawy lub złożenie pism przez strony​. „Przeprowadzenie mediacji nie wpłynie negatywnie na czas rozpoznania sprawy, a ewentualna ugoda może ten czas skrócić” – deklaruje rzeczniczka sądu​. Jednak doświadczenia frankowiczów wskazują, że w praktyce bywa różnie. Gdy mediacja jest zarządzona na zaawansowanym etapie procesu (po przeprowadzeniu dowodów), to siłą rzeczy odsuwa termin wyroku – sędzia nie wyda orzeczenia dopóki trwa mediacja lub strony formalnie z niej nie zrezygnują. W skrajnych wypadkach obserwowanych w Warszawie mediacje zdają się wręcz służyć jako furtka do odroczenia wydania wyroku, mimo że sprawa jest gotowa do rozstrzygnięcia​. Co więcej, samo przygotowanie się do mediacji pochłania czas: kredytobiorca musi skompletować dodatkowe dokumenty, przeliczenia i propozycje ugodowe​, zamiast np. pisać ostatnie pismo procesowe podsumowujące sprawę.

To kolejny argument, dla którego wielu frankowiczów uważa, że mediacje sądowe tylko wydłużają postępowania zamiast je usprawniać. Zauważają oni również pewną niespójność: warszawski sąd kieruje sprawy do mediacji nawet tuż przed zapowiadaną przez Ministerstwo Sprawiedliwości specjalną ustawą frankową, która ma wprowadzić rozwiązania znacznie przyspieszające i upraszczające te procesy (m.in. automatyczne zawieszenie spłaty rat po złożeniu pozwu, możliwość wydawania wyroków na posiedzeniach niejawnych, itp.)​.

Nowe prawo ma wejść w życie w 2025 roku, więc kredytobiorcy pytają, czy jest sens teraz mediować i iść na kompromisy, skoro za chwilę zyskają silniejsze narzędzia prawne w sądzie​.

Podsumowując: udział w spotkaniu mediacyjnym jest obowiązkowy, ale zgoda na mediację – dobrowolna. Odmowa podjęcia mediacji nie powinna zaszkodzić frankowiczowi, o ile jest racjonalnie uzasadniona (a w większości przypadków jest). Groźby obciążenia kosztami za odmowę są w dużej mierze nieproporcjonalne i mają charakter psychologiczny, nie znajdując silnego oparcia w praktyce orzeczniczej​. Koszty mediatora mogą obciążyć strony, ale tylko jeśli rzeczywiście podejmą mediacje – samo stawienie się na spotkaniu informacyjnym nie generuje opłat (poza ewentualnym obowiązkiem zwrotu kosztów przeciwnika, jeśli ktoś by się nie stawił bez usprawiedliwienia). Ugoda zawarta przed mediatorem wymaga zatwierdzenia przez sąd i kończy spór, dając pewne ulgi (np. zwrot części opłaty od pozwu), ale żadna ze stron nie może być zmuszona do podpisania ugody. Gdy brak jest woli porozumienia, mediacje kończą się sporządzeniem protokołu o braku ugody i sprawa toczy się dalej przed sądem.

Nieprawidłowości i nadużycia zgłaszane w ramach mediacji

Choć idea mediacji zakłada neutralność i bezstronność mediatora, a także brak wywierania presji, to relacje frankowiczów z Warszawy wskazują na liczne patologie w praktyce. Mediatorzy sądowi, którzy prowadzą obowiązkowe spotkania informacyjne, są często krytykowani za stronniczość, brak kompetencji i nieetyczne zachowania. Pojawiają się zarzuty, że niektórzy mediatorzy nie mają dostatecznej wiedzy o kredytach frankowych ani o aktualnej linii orzeczniczej, przez co przekazują błędne informacje kredytobiorcom​. Jeszcze poważniejsze są jednak sygnały o próbach wymuszania zgody na mediację i wyłudzania wynagrodzenia.

Na grupach facebookowych zrzeszających frankowiczów opisano skandaliczne sytuacje, gdy mediator podczas spotkania usilnie namawia strony na mediację mimo ich oporu, grożąc im konsekwencjami finansowymi. W kilku przypadkach mediator miał wręcz domagać się podpisania protokołu mediacyjnego i uiszczenia opłaty, mimo że kredytobiorca nie wyrażał chęci ugody. Chodzi o wspomniane kwoty rzędu ponad 1 000 zł od każdej ze stron, które byłyby należne mediatorowi​. Dla mediatora, będącego de facto przedsiębiorcą świadczącym usługę, każda sprawa to potencjalne honorarium – stąd obawy, że może on mieć pokusę przeciągania lub inicjowania mediacji na siłę, by zarobić. Frankowicze relacjonują np., że mediator nie chciał zakończyć spotkania samym pouczeniem, tylko próbował skłonić strony do wyrażenia zgody na przystąpienie do mediacji, mimo wyraźnego sprzeciwu kredytobiorcy. Takie działanie można oceniać jako nieetyczne wymuszanie czynności wbrew woli konsumenta. W skrajnym ujęciu – jeśli mediator nalega na podpisanie dokumentów i żąda zapłaty – mogłoby to nawet nosić znamiona próby wyłudzenia korzyści majątkowej. Oczywiście, są to na razie odosobnione incydenty, opisywane anonimowo na forach; jednak ich powtarzalność budzi niepokój.

Kolejna kwestia to bezstronność mediatorów. Mediator powinien być neutralny, jednak frankowicze zwracają uwagę, że w mediacjach frankowych mediatorzy często zdają się wspierać narrację banków. Zamiast obiektywnie przedstawić plusy i minusy ugody, podkreślają ryzyka po stronie kredytobiorcy: straszą długim procesem, kosztami, możliwą zmianą linii orzeczniczej na gorszą​. SBB zarzuciło mediatorom, że sugerują jakoby „orzecznictwo miało się zmienić na niekorzyść frankowiczów” i że lepiej wziąć, co bank daje teraz​. Jest to manipulacja – w rzeczywistości co prawda pojawiają się nowe wyroki (np. pytania do TSUE, uchwały SN), ale generalny trend jest korzystny dla konsumentów​.

Mediatorzy jednak, zdaniem stowarzyszenia, przedstawiają przyszłość w czarnych barwach, aby skłonić klientów banków do uległości. Takie zachowanie podważa zaufanie do instytucji mediacji. Rzecznik Finansowy i prawnicy konsumenccy apelują, by w ramach mediacji informować rzetelnie także o minusach ugód (np. o skutkach podatkowych czy zrzeczeniu się dalszych roszczeń) – niestety, według relacji frankowiczów, mediatorzy pomijają niewygodne dla banków kwestie. Nie wspomina się np., że ugody mogą rodzić obowiązek podatku dochodowego od darowanej kwoty – co w przypadku dużych kwot może oznaczać nawet 32% podatku od „umorzonego” długu​.

Takie zapisy w ugodach banki próbują przemycać, a mediacje ich przed tym nie chronią. Frankowicze czują więc, że mediator nie dba o ich interes – bo w istocie nie jest doradcą konsumenta, a tylko bezstronnym moderatorem. Jednak wielu konsumentów odbiera stronnicową postawę mediatorów jako faworyzowanie strony silniejszej, czyli banku.

Wreszcie, pojawia się problem niewłaściwego wykorzystywania mediacji przez sam sąd. Opisany wyżej przypadek sędzi, która jednocześnie skierowała sprawę do mediacji i odmówiła zabezpieczenia roszczenia, jest wskazywany jako przykład przekroczenia granic bezstronności. Z punktu widzenia kredytobiorcy wygląda to tak, jakby sąd karał go za brak chęci ugody (poprzez odmowę zawieszenia spłaty rat w trakcie procesu)​. Jeśli takie przypadki się potwierdzą, można mówić wręcz o wywieraniu niedopuszczalnego nacisku przez organ sądowy.

SBB już teraz ostrzega, że „zmuszanie” do ugód przez sąd to zjawisko groźne i nielegalne​. Mediacja ma służyć polubownemu rozwiązaniu sporu, ale „przymus mediacyjny” wypacza tę ideę. Warto nadmienić, że oficjalnie żaden kredytobiorca nie złożył dotąd skargi na zachowanie mediatora – przynajmniej tak twierdzi rzeczniczka SO Warszawa, zaznaczając, że do wydziału frankowego nie wpłynęły zgłoszenia wskazujące na nieprawidłowości w działaniach konkretnych mediatorów​. Możliwe, że poszkodowani po prostu nie wiedzą, jak i gdzie się poskarżyć, lub uznają to za bezcelowe. Jednak opisywane w mediach incydenty z pewnością zwiększą nadzór nad przebiegiem programu.

Jak się bronić? Porady dla frankowiczów kierowanych na mediacje

Dla kredytobiorców frankowych, którzy otrzymali z sądu wezwanie na spotkanie mediacyjne, najważniejsze jest zachowanie spokoju i świadomość swoich praw. Oto kluczowe wskazówki ekspertów i doświadczonych frankowiczów:

  • Nie ignoruj wezwania – staw się na obowiązkowym spotkaniu informacyjnym. Nawet jeśli nie chcesz mediować, powinieneś pojawić się (osobiście lub przez pełnomocnika) na wyznaczonym posiedzeniu. W przeciwnym razie sąd może obciążyć Cię kosztami dojazdu pełnomocnika banku​, a ponadto Twoja nieobecność zostanie odnotowana jako brak współpracy. Sama obecność nie oznacza zgody na mediację – masz prawo jedynie wysłuchać informacji i odmówić wejścia w procedurę ugodową.

  • Pamiętaj, że masz prawo odmówić mediacji. Mediator na spotkaniu zapyta obie strony, czy wyrażają zgodę na mediacje. Jeśli nie chcesz mediować, jasno zakomunikuj swoją odmowę. Nie musisz podawać przyczyn na spotkaniu; wystarczy, że powiesz np. „Nie wyrażam zgody na mediację – podtrzymuję żądanie rozstrzygnięcia sprawy przez sąd”. Mediator powinien wtedy zakończyć posiedzenie. W protokole znajdzie się informacja, że strony nie przystąpią do mediacji. To formalnie zamknie temat mediacji w Twojej sprawie.

  • Złóż sprzeciw na piśmie – to ważne zabezpieczenie. Najlepiej od razu po otrzymaniu pisma z sądu (zarządzenia o skierowaniu do mediacji) napisz do sądu pismo, w którym sprzeciwiasz się prowadzeniu mediacji. Masz na to 7 dni od doręczenia wezwania​. W piśmie (adresowanym do Sądu Okręgowego, z podaniem sygnatury sprawy) w dwóch zdaniach poinformuj, że nie wyrażasz zgody na mediację w swojej sprawie. Możesz dodać, że podjąłeś już próby polubownego rozwiązania sporu z bankiem przed procesem (jeśli to prawda) lub że uważasz mediację za bezcelową wobec stanowiska banku. Taki sprzeciw najlepiej złożyć poprzez ePUAP lub osobiście w biurze podawczym, by dotarł do akt przed terminem posiedzenia informacyjnego. Jeśli zdążysz ze sprzeciwem, sąd może nawet odwołać spotkanie informacyjne, a jeśli nie – przynajmniej będziesz miał w aktach jasne stanowisko na „tak/nie” mediacji. To zabezpieczy Cię przed zarzutem, że bezczynnie zignorowałeś mediacje (co mogłoby wyglądać gorzej).

  • Uważaj na terminy i pouczenia w piśmie z sądu. Niestety, zdarzały się przypadki, że sąd nie poinformował wyraźnie o prawie do sprzeciwu (jak opisywany przypadek czytelniczki)​. Dlatego sam pilnuj 7-dniowego terminu i reaguj od razu. Brak szybkiej reakcji może skutkować „niezamierzoną zgodą” – jeśli nie zgłosisz sprzeciwu, sąd może uznać, że zgadzasz się na mediację i wyznaczyć mediatora​. Zdarzało się, że kredytobiorcy dowiadywali się o prawie sprzeciwu dopiero na spotkaniu, gdy termin już minął​. Aby tego uniknąć – działaj z wyprzedzeniem.

  • Przygotuj się do spotkania informacyjnego. Choć nie jest to właściwa mediacja, dobrze przyjść z prawnikiem lub przynajmniej z wiedzą, co powiedzieć. Mediator przedstawi zalety polubownego rozwiązania sporu – wysłuchaj, ale nie daj się zbić z tropu. Masz prawo pytać o koszty mediacji, procedury i rozwiać wątpliwości. Jeżeli mediator straszy Cię konsekwencjami odmowy (np. kosztami procesu), pamiętaj że to tylko jeden z możliwych scenariuszy i wcale nie przesądzony prawnie. Zachowaj asertywność – uprzejmie, ale stanowczo podtrzymaj chęć dochodzenia swoich roszczeń na drodze sądowej (o ile faktycznie taka jest Twoja wola).

  • Nie daj się zastraszyć. Wszelkie groźby typu „będzie Pan płacił koszty nawet jak Pan wygra” czy „proces potrwa 10 lat” traktuj z dystansem. To często próba wywarcia nacisku, niepoparta faktami​. Jeśli Twój prawnik jest z Tobą, poproś go o odniesienie się do takich twierdzeń na miejscu – np. wyjaśnienie mediatorowi, że art. 103 k.p.c. dotyczy sytuacji „oczywiście nieuzasadnionej odmowy”, co w tym przypadku nie zachodzi, bo bank nie przedstawił adekwatnej oferty ugodowej. Czasem sama obecność stanowczego pełnomocnika powstrzyma mediatorów przed wygłaszaniem kontrowersyjnych tez.

  • Nie czuj się zobligowany do składania oferty ugodowej. Sąd w pouczeniu może prosić o przygotowanie propozycji ugody​, lecz jeśli nie masz zamiaru iść na ugodę, nie musisz nic proponować. Możesz ewentualnie przekazać mediatorowi, że to bank zna Twoje roszczenia z pozwu i jeśli chce, może złożyć ofertę – Ty ocenisz, czy jest w ogóle do rozważenia. Brak własnej oferty to też sygnał, że nie widzisz pola do kompromisu (co jest zrozumiałe, gdy np. żądasz unieważnienia umowy, a bank proponuje jedynie niewielkie obniżenie salda). Oczywiście, jeśli jesteś otwarty na ugodę, przygotuj wcześniej minimalne warunki, jakie by Cię satysfakcjonowały, by móc je przedstawić.

  • Jeśli czujesz się naciskany lub mediator zachowuje się niewłaściwie – reaguj. Masz prawo przerwać mediację na każdym etapie. Mediator nie może Cię zmusić do podpisania czegokolwiek. Gdyby sytuacja stała się niekomfortowa (np. mediator jest agresywny słownie, jednoznacznie stronniczy), możesz zażądać zakończenia spotkania. Po spotkaniu możesz także zawiadomić sąd o swoich zastrzeżeniach co do pracy mediatora (choć formalnie nie ma „protestu” na czynności mediatora, to warto, by sąd wiedział o ewentualnych nadużyciach). Możesz to zrobić poprzez pismo procesowe opisujące przebieg spotkania i np. wskazujące, że mediator straszył Cię niezgodnie z prawem – takie pismo trafi do akt i powinno ostudzić zapędy w Twojej sprawie (sąd będzie ostrożniej podchodził do ewentualnych wniosków o ukaranie kosztami za odmowę).

  • Konsultuj się z innymi frankowiczami. W grupach internetowych znajdziesz aktualne informacje, wzory sprzeciwów od mediacji i relacje osób, które już przez to przeszły. Społeczność frankowa jest obecnie bardzo aktywna – dzieli się zarówno ostrzeżeniami (np. który mediator co mówił), jak i pozytywnymi przykładami obrony swoich praw. Ta wiedza pozwoli Ci iść na spotkanie przygotowanym i mniej zestresowanym.

  • Miej na uwadze własny interes finansowy. Przed ewentualnym przystąpieniem do mediacji przekalkuluj, co możesz zyskać, a co stracić. Jeśli bank proponuje ugodę polegającą np. na przewalutowaniu kredytu po kursie X, sprawdź, ile by Ci to dało korzyści i jak ma się to do tego, co prawdopodobnie uzyskasz wygrywając proces (unieważnienie umowy to zwykle zwrot dużych kwot i brak dalszych zobowiązań). Weź pod uwagę także kwestie podatkowe – czy ugoda nie sprawi, że fiskus upomni się o podatek od darowanej kwoty?​. Pamiętaj, że wyrok sądu nie rodzi takich komplikacji podatkowych, bo nie ma umorzenia długu, tylko stwierdzenie nieważności (nie powstaje przychód do opodatkowania). Mediator raczej Ci na to nie zwróci uwagi, dlatego sam musisz być świadom.

  • Wykorzystaj mediacje, by poznać stanowisko banku (jeśli jesteś ciekaw). Czasem warto wysłuchać, co bank ma do zaoferowania – nawet jeśli z góry wątpisz, by to Cię zadowoliło. Bywa, że w toku mediacji bank ujawni swoje spojrzenie na sprawę, a to może być cenną informacją procesową (np. dowiesz się, czy bank dopuszcza myśl o jakimś kompromisie czy absolutnie nie). Jednak miej na uwadze: co powiesz mediatorowi jest poufne i nie trafi do akt sądowych, podobnie stanowisko banku podczas mediacji nie może być wykorzystane później przeciw niemu. Dlatego mediacja nie zastąpi normalnego postępowania dowodowego – jeśli bank ma coś istotnego do powiedzenia, powinien to przedstawić w sądzie.

  • Jeśli jednak rozważasz ugodę – zrób to z głową. Niektórzy frankowicze, zmęczeni latami procesu, faktycznie chcą się dogadać z bankiem. W takiej sytuacji mediacja może być okazją do negocjacji, ale nie idź na nie bez porady prawnej. Skonsultuj warunki z doświadczonym prawnikiem od spraw frankowych. Upewnij się, że rozumiesz wszystkie konsekwencje ugody – w tym zrzeczenie się dalszych roszczeń (czyli że nie będziesz mógł już nigdy dochodzić niczego więcej, nawet jeśli np. TSUE wyda korzystny wyrok), kwestie podatków, wpisów w BIK itp. Jeśli cokolwiek budzi wątpliwości – negocjuj zapis ugody lub zrezygnuj z niej. Nie podpisuj ugody pod presją czasu lub emocji na spotkaniu mediacyjnym. Masz prawo zabrać projekt ugody do domu i go przeanalizować. Mediatorzy czasem próbują skłonić strony do zawarcia ugody „od ręki” – nie daj się pospieszać. To Twoja decyzja życia, więc musi być przemyślana.

  • Monitoruj prace nad tzw. ustawą frankową. Jak wspomniano, Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje pakiet zmian prawnych przyspieszających postępowania frankowe​. Zapowiadane jest m.in. automatyczne wstrzymanie spłaty rat po złożeniu pozwu, możliwość wydania wyroku zaocznie na posiedzeniu niejawnym, czy łączenie spraw frankowiczów​. Jeżeli te przepisy wejdą w życie (co planowane jest już na 2025 r.), sytuacja frankowiczów w sądach znacząco się poprawi – zniknie problem płacenia rat w trakcie procesu, wyroki prawomocne będą szybciej (dzięki rezygnacji banków z apelacji, by nie płacić odsetek za opóźnienie)​, etc. To czyni ugody mniej atrakcyjną opcją – frankowicze mogą doczekać się korzystnych rozstrzygnięć szybciej i mniejszym kosztem. Warto więc uwzględnić ten kontekst strategicznie: być może opłaca się poczekać jeszcze kilka miesięcy na usprawnienie postępowania ustawą, zamiast iść teraz na kompromis​. Warszawski program mediacji jest na razie pilotażem – frankowicze spoza Warszawy mogą na razie spać spokojnie, bo taki „eksperyment” jest testowany tylko w stolicy​. Jeśli jednak rozważasz ugodę, zrób to świadomie, a jeśli nastawiasz się na wygraną w sądzie – miej cierpliwość, bo okoliczności będą Ci sprzyjać.

Czy mediacje spełnią swoją rolę?

Ostatnie pół roku pokazało, że masowe kierowanie frankowiczów do mediacji w Warszawie budzi więcej problemów niż przynosi rozwiązań. Kredytobiorcy są rozczarowani i zniecierpliwieni – zamiast przyspieszenia spraw, widzą kolejne sztuczne przeszkody. Ugód jak nie było, tak nie ma – skuteczność nie przekracza promila​. Za to pojawiają się poważne zastrzeżenia co do bezstronności i metod działania mediatorów, którzy zdaniem wielu przekraczają swoje kompetencje, próbując de facto wymuszać ugody​. Frankowicze czują się zastraszani sankcjami finansowymi za skorzystanie z przysługującego im prawa do procesu​. Sąd Okręgowy w Warszawie – dotąd uważany za przyjazny frankowiczom – zaskoczył ich tą akcją i, paradoksalnie, mógł podkopać zaufanie do wymiaru sprawiedliwości.

Z perspektywy społeczności frankowej mediacje w obecnym kształcie wydają się „pułapką” zastawioną na nieświadomych klientów, służącą głównie bankom. Władze sądowe przekonują, że to tylko dodatkowa szansa na dialog i że nikt nie ucierpi, jeśli ugoda nie zostanie zawarta. Praktyka najbliższych miesięcy pokaże, czy te zapewnienia się potwierdzą. Na razie frankowicze radzą sobie, solidarnie odmawiając mediacji lub podchodząc do nich bardzo ostrożnie – świadczą o tym setki sprzeciwów i znikoma liczba ugód. Możliwe, że gdy banki zobaczą brak efektów i wolę walki po drugiej stronie, same przestaną nalegać na mediacje i skupią się na procesach.

Rekomendacja dla warszawskich frankowiczów jest jasna: znaj swoje prawa, nie daj się zaskoczyć i podejmuj decyzje mediacyjne chłodno kalkulując zyski i straty. Jeżeli Twoim celem jest unieważnienie umowy – konsekwentnie do tego dąż i nie ulegaj presji. Program mediacji to tylko epizod w Twojej batalii, a nie jej finał. Pamiętaj, że 90-98% frankowiczów wygrywa w sądach, więc statystyki są po Twojej stronie. Każdy miesiąc zwłoki to co prawda kolejne raty i nerwy, ale też rosnące odsetki należne od banku za opóźnienie w spełnieniu świadczenia – paradoksalnie więc czas działa na korzyść frankowiczów, a na niekorzyść banków, które będą musiały więcej oddać w razie przegranej.

Podsumowując, obowiązkowe mediacje frankowe w Warszawie stały się nowym frontem sporu między bankami a ich klientami. Miał być dialog i kompromis, a jest twardy opór i oskarżenia o patologie. Jeżeli w kolejnych miesiącach sytuacja się nie poprawi – tzn. nie wzrośnie liczba ugód, a usta skargi na „zachęcanie” siłą do mediacji – niewykluczone, że program zostanie zmodyfikowany lub wygaszony. Na razie jednak trwa, a frankowicze powinni być przygotowani, by bronić swoich praw na tym polu równie stanowczo, jak w sali sądowej.

Mamy coś, co może Ci się spodobać

Bankingo to portal dostarczający najnowsze i najważniejsze wiadomości prawo- ekonomiczne. Nasza misja to dostarczenie najbardziej wartościowych informacji w przystępnej formie jak najszybciej to możliwe.

Kontakt:

redakcja@bankingo.pl

Wybór Redakcji

Ostatnie artykuły

© 2024 Bankingo.pl – Portal prawno-ekonomiczny. Wykonanie