W 2025 roku wciąż około 400 tysięcy Polaków, którzy spłacili swoje kredyty frankowe, żyje w nieświadomości przysługujących im praw. Banki robią wszystko, by ukryć przed byłymi kredytobiorcami możliwość unieważnienia umowy i odzyskania znacznych kwot pieniędzy. Dlaczego instytucje finansowe tak uparcie milczą w tej sprawie?
Spis treści:
Banki ukrywają prawdę – i to nie bez powodu
Powód jest banalnie prosty – przy kredytach już spłaconych banki nie mają możliwości jakiejkolwiek manipulacji czy osiągnięcia korzyści. Pozew obejmujący spłacony kredyt frankowy oznacza dla banku wyłącznie stratę – musi oddać nadpłacone pieniądze wraz z odsetkami ustawowymi, co często sięga kilkuset tysięcy złotych.
Warto wiedzieć, że banki już zawiązały ogromne rezerwy na poczet przegranych spraw frankowych, pośrednio przyznając się do świadomości porażki w sądach. Jednocześnie kategorycznie unikają proponowania ugód osobom, które już spłaciły swoje zobowiązania. Dla sektora bankowego najkorzystniejsza sytuacja to ta, w której kredytobiorca nie wie o swoich prawach i nie podejmuje żadnych działań.
Przełomowe orzecznictwo na korzyść byłych frankowiczów
Sąd Najwyższy w ostatnich orzeczeniach z 2024 i początku 2025 roku zdecydowanie wzmocnił pozycję byłych kredytobiorców. Kluczową kwestią była uchwała siedmiu sędziów Izby Cywilnej SN, rozstrzygająca, że umowa o kredyt bankowy jest umową wzajemną, co fundamentalnie zmienia sposób rozliczenia roszczeń między frankowiczem a bankiem.
Co więcej, SN jednoznacznie wskazał, że na nieważność umowy wpływają nie tylko nieuczciwe klauzule, ale również kwestie związane z ryzykiem walutowym. Najistotniejsze dla byłych kredytobiorców jest orzeczenie dotyczące przedawnienia – termin ten liczy się nie od momentu całkowitej spłaty kredytu, lecz od chwili, gdy kredytobiorca dowiedział się o podstawie swoich roszczeń.
Miażdżąca skuteczność frankowiczów w sądach
Dane są jednoznaczne i dla banków druzgocące. W IV kwartale 2023 roku sądy wydały około 5,25 tysięcy wyroków, z czego aż 97,4% zapadło na korzyść kredytobiorców. Spośród tych korzystnych rozstrzygnięć 95% zakończyło się stwierdzeniem nieważności umowy kredytowej.
Wśród 1084 wyroków prawomocnych aż 99% to wygrane frankowiczów. Z kolei w 2024 roku aż 97% wyroków sądów I instancji i 99% wyroków sądów II instancji kończyło się unieważnieniem umowy kredytowej. Czy wobec tak miażdżących statystyk banki mają jeszcze jakiekolwiek argumenty?
Sprawy dotyczące spłaconych kredytów są zazwyczaj prostsze i szybsze, gdyż sprowadzają się do konkretnego żądania pieniężnego – zwrotu różnicy między sumą rat i kosztów kredytu a wypłaconym kapitałem. Przykładowo, bank uruchomił kredyt w wysokości 500 tys. zł, który został spłacony za 900 tys. zł – kredytobiorca może domagać się zwrotu 400 tys. zł plus odsetki. Nie dziwi więc, że banki robią wszystko, by ta wiedza nie dotarła do byłych kredytobiorców frankowych.
Jak skutecznie rozpocząć proces unieważnienia spłaconego kredytu frankowego – przewodnik krok po kroku
Banki zrobią wszystko, by zniechęcić Cię do walki o swoje prawa. Nie bez powodu – przecież stawką są setki tysięcy złotych, które niesłusznie pobrały w czasie trwania Twojej umowy kredytowej. Aby skutecznie przygotować się do walki, powinieneś działać metodycznie i nie pomijać żadnego z kluczowych etapów. Oto jak powinieneś się do tego zabrać.
Co musisz wiedzieć
- Analiza umowy pod kątem klauzul abuzywnych to pierwszy i kluczowy krok
- Kompletna dokumentacja znacząco zwiększa Twoje szanse na wygraną
- Wybór doświadczonej kancelarii frankowej może zdecydować o powodzeniu całej sprawy
Tropienie abuzywnych klauzul – od czego zacząć?
Podstawą każdego pozwu frankowego jest wskazanie klauzul abuzywnych w umowie. Klauzule abuzywne to postanowienia, które kształtują Twoje prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i rażąco naruszają Twoje interesy jako konsumenta. W umowach frankowych najczęściej znajdziesz je w miejscach dotyczących:
- Jednostronnego ustalania kursu waluty przez bank
- Przeliczania wartości kredytu według niejasnych zasad
- Braku precyzyjnych informacji o ryzyku walutowym
Pamiętaj, że klauzule abuzywne często ukrywają się nie tylko w głównej umowie kredytowej, ale także w załącznikach, aneksach, regulaminach i dodatkowych dokumentach, które podpisałeś przy zawieraniu umowy. Banki celowo rozpraszały najbardziej kontrowersyjne zapisy po różnych dokumentach, licząc na to, że ich nie przeczytasz lub nie zrozumiesz.
Jaką dokumentację musisz zgromadzić przed złożeniem pozwu?
Po zidentyfikowaniu klauzul abuzywnych czas zgromadzić kompletną dokumentację niezbędną do walki w sądzie. Kluczowe dokumenty obejmują:
- Umowę kredytową ze wszystkimi załącznikami i aneksami
- Regulamin kredytowy (często to właśnie tam banki ukrywały najbardziej abuzywne zapisy)
- Zaświadczenie z banku o historii spłat rat kredytu
- Zaświadczenie dotyczące wypłaty kredytu
- Informacje o kosztach okołokredytowych
- Potwierdzenie salda zadłużenia (jeśli kredyt nie został jeszcze spłacony)
Banki mają obowiązek wydać Ci takie zaświadczenia w ciągu 30 dni od złożenia wniosku, choć często robią wszystko, by ten proces utrudnić lub wydłużyć. Dokumenty należy złożyć w sądzie w dwóch egzemplarzach – jeden dla sądu, drugi dla strony przeciwnej. Warto przygotować również kopie dla siebie, które przydadzą się w dalszych etapach postępowania.
Jak wybrać kancelarię frankową, która naprawdę Ci pomoże?
Wybór odpowiedniej kancelarii frankowej to jeden z najważniejszych czynników decydujących o powodzeniu sprawy. Nie daj się zwieść agresywnym reklamom i obietnicom szybkiego sukcesu bez wysiłku. Zamiast tego kieruj się twardymi kryteriami:
Przede wszystkim, upewnij się, że kancelaria jest prowadzona przez adwokata lub radcę prawnego – tylko tacy prawnicy mogą reprezentować Cię w sądzie. Wielu „doradców” oferujących pomoc w sprawach frankowych nie ma uprawnień do występowania przed sądem.
Sprawdź specjalizację kancelarii – najlepsi prawnicy frankowi zajmują się wyłącznie sprawami kredytów walutowych, a nie ogólną praktyką prawną. Zapytaj o doświadczenie – renomowane kancelarie frankowe działają w tym obszarze od lat 2014-2015 i mają na koncie dziesiątki lub setki korzystnych wyroków.
Dobra kancelaria frankowa nie ukrywa swoich osiągnięć – publikuje wyroki w prowadzonych sprawach i otwarcie informuje o stosowanej strategii procesowej. Zanim podpiszesz umowę, skorzystaj z bezpłatnej analizy umowy kredytowej, którą oferuje większość profesjonalnych kancelarii.
Pamiętaj, że nie musisz wybierać kancelarii z własnej miejscowości – wiele kancelarii skutecznie prowadzi sprawy na terenie całej Polski, a w dzisiejszych czasach większość formalności można załatwić bez osobistego stawiennictwa.
Proces sądowy w praktyce – bank zrobi wszystko, by Cię zniechęcić
Pozew to dopiero początek drogi. Sektor bankowy zrobi wszystko, by przeciągnąć sprawę, zniechęcić Cię i zmusić do rezygnacji z dochodzenia swoich praw. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – każdy miesiąc zwłoki to dla banku dodatkowy czas na odsunięcie momentu wypłaty pieniędzy. Czy jednak długotrwały proces musi działać na Twoją niekorzyść? Niekoniecznie – paradoksalnie, im dłużej trwa sprawa, tym wyższe odsetki bank będzie musiał Ci zapłacić.
Co naprawdę dzieje się po złożeniu pozwu
Pierwszy etap to złożenie pozwu wraz z wnioskiem o zabezpieczenie roszczenia. Ten drugi dokument jest kluczowy, gdyż pozwala na wstrzymanie spłaty rat na czas procesu. Po weryfikacji formalnej sąd przesyła dokumenty do banku, który ma 30 dni na odpowiedź – w praktyce banki często wnioskują o przedłużenie tego terminu, rozpoczynając taktykę opóźniania.
Następnie pełnomocnik kredytobiorcy przygotowuje replikę na stanowisko banku, w której obala typowe argumenty instytucji finansowej. W dalszej kolejności sąd przesłucha świadków – najczęściej pracowników banku, którzy często „nie pamiętają” szczegółów dotyczących oferowania kredytów frankowych. Obecnie wiele sądów stosuje procedurę pisemnego przesłuchania, co przyspiesza postępowanie.
Ostatnim etapem pierwszej instancji jest rozprawa, podczas której kredytobiorca musi się stawić osobiście. Po rozprawie sąd wydaje wyrok, od którego bank prawie zawsze składa apelację, mimo miażdżących statystyk przegranych. Jest to typowa strategia banków – przedłużać postępowanie tak długo, jak to możliwe.
Postępowanie sądowe – szybko czy wolno?
Ogólnopolskie dane pokazują, że średni czas oczekiwania na wyrok w sprawach frankowych to 555 dni. To jednak tylko statystyka, która nie oddaje ogromnych różnic między poszczególnymi sądami. W mniejszych miastach jak Suwałki (216 dni) czy Częstochowa (303 dni) postępowania przebiegają znacznie szybciej.
Z kolei w Warszawie czas oczekiwania sięga nawet 1153 dni, a we Wrocławiu 958 dni. Czy to przypadek, że właśnie w miastach, gdzie koncentruje się najwięcej spraw frankowych, procesy trwają najdłużej? A może to celowa strategia sektora bankowego, by zniechęcić kolejnych kredytobiorców?
Postępowanie apelacyjne trwa średnio 430 dni, aczkolwiek w Warszawie na rozpoznanie apelacji czeka się około 2-2,5 roku. Sytuacja ulega jednak stopniowej poprawie dzięki utworzeniu specjalnego wydziału frankowego w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, gdzie termin rozprawy apelacyjnej może zostać wyznaczony już po dwóch miesiącach. Nie rozwiązuje to jednak problemu oczekiwania na uzasadnienie wyroku I instancji, które często przekracza ustawowe terminy.
Koszty procesu – inwestycja, która się zwraca
Koszty postępowania obejmują:
- Opłatę za zaświadczenie z banku: około 200 zł
- Opłatę sądową od pozwu: 1000 zł
- Opłatę skarbową od pełnomocnictwa: 17 zł za każde
Największym wydatkiem jest wynagrodzenie pełnomocnika, które w zależności od wartości przedmiotu sporu i kancelarii wynosi od 10 000 do 30 000 zł. Na rynku warszawskim za pierwszą instancję trzeba zapłacić około 10 000 – 15 000 zł plus ewentualnie success fee w wysokości 3-5%.
W przypadku wygranej (a przypomnijmy – to obecnie 97-99% spraw) wszystkie poniesione koszty zwraca bank. Dodatkowo sąd zasądza odsetki ustawowe za opóźnienie, które obecnie wynoszą 11,25% rocznie. To sprawia, że przewlekłość postępowania, tak korzystna dla banków w przeszłości, obraca się teraz przeciwko nim. Przy roszczeniu na kwotę 200 000 zł i procesie trwającym 2 lata, odsetki mogą wynieść nawet 45 000 zł.
W ten sposób banki, które latami zarabiały na abuzywnych umowach, teraz płacą słono za każdy dzień zwłoki. Paradoksalnie, im dłużej trwa proces, tym więcej pieniędzy finalnie odzyskuje kredytobiorca. Czy to właśnie dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości tak bardzo spieszy się z ustawą frankową, która miałaby wyłączyć stosowanie odsetek za opóźnienie? Komu naprawdę ma służyć ta regulacja?
Rozliczenie po unieważnieniu umowy kredytu frankowego – sprawdź, ile naprawdę należy Ci się od banku
Wywalczenie prawomocnego wyroku unieważniającego umowę kredytu frankowego to dopiero połowa bitwy. Teraz bank zrobi wszystko, by oddać Ci jak najmniej pieniędzy. Przeciąganie rozliczeń, zaniżanie kwot, ukrywanie właściwych metod wyliczeń – to tylko niektóre z taktyk sektora bankowego. A czego bank na pewno Ci nie powie? Że oprócz zwrotu nadpłaconego kapitału należą Ci się także odsetki, które mogą sięgać dziesiątek tysięcy złotych. Sprawdźmy, jak powinieneś rozliczyć się z bankiem, by nie stracić ani złotówki.
Metody wyliczania należności – bank wybierze tę mniej korzystną dla Ciebie
W orzecznictwie sądów funkcjonują dwie główne metody rozliczeń po unieważnieniu umowy. Pierwsza to teoria dwóch kondykcji, zdecydowanie korzystniejsza dla kredytobiorców. Zgodnie z nią, bank i kredytobiorca mają wobec siebie niezależne roszczenia – kredytobiorca może żądać zwrotu wszystkich wpłaconych rat i opłat, a bank zwrotu wypłaconego kapitału.
Druga metoda to teoria salda, którą banki zdecydowanie preferują, choć sądy stosują ją coraz rzadziej. Zakłada ona rozliczenie jedynie różnicy między wypłaconym kapitałem a sumą wpłaconych rat. Jeśli kredytobiorca wpłacił więcej niż otrzymał, bank zwraca tylko nadwyżkę.
Na konkretnym przykładzie różnica jest uderzająca. Załóżmy, że zaciągnąłeś kredyt na 200 000 zł i wpłaciłeś do banku 500 000 zł. Przy teorii dwóch kondykcji bank zwraca Ci 500 000 zł, a Ty bankowi 200 000 zł. Natomiast przy teorii salda otrzymujesz tylko 300 000 zł. Różnica? Żadna – w obu przypadkach masz ostatecznie 300 000 zł. Ale przy pierwszej metodzie masz prawo do naliczania odsetek od pełnej kwoty 500 000 zł, a nie tylko od różnicy.
Odsetki ustawowe – o tym bank celowo milczy
Odsetki za opóźnienie to prawdziwa zmora banków i prawdopodobnie główny powód, dla którego sektor bankowy tak usilnie zabiega o nową ustawę frankową. Obecnie wynoszą one 11,25% w skali roku – to więcej niż jakakolwiek lokata czy nawet obligacje skarbowe.
Po grudniowych orzeczeniach TSUE z 2023 roku większość sądów zasądza odsetki od momentu wezwania banku do zapłaty. Oznacza to, że im dłużej bank zwleka z wypłatą, tym więcej musi zapłacić. Odsetki od kwoty 200 000 zł liczone od lutego 2020 do lutego 2024 wyniosły ponad 70 000 zł. Widzisz teraz, dlaczego banki desperacko chcą zmienić zasady gry?
Przy wydłużających się postępowaniach sądowych odsetki skutecznie rekompensują czas oczekiwania na prawomocny wyrok. Banki, które latami odwlekały sprawy, licząc na zniechęcenie kredytobiorców, teraz płacą za tę strategię słono. Ironia losu? Raczej sprawiedliwość dziejowa.
Aspekty podatkowe – rzadko poruszany, a kluczowy temat
Wbrew temu, co sugerują niektórzy „eksperci”, unieważnienie umowy kredytu frankowego jest neutralne podatkowo. Kredytobiorca nie musi odprowadzać podatku dochodowego od zwróconych przez bank środków. Dotyczy to zarówno kwoty kapitału, jak i odsetek.
Zwrot środków w ramach rozliczenia po unieważnieniu umowy nie musi być wykazywany w zeznaniu rocznym PIT. Jest jednak jeden wyjątek – jeśli w trakcie spłaty kredytu korzystałeś z ulgi odsetkowej (obowiązującej do 2006 roku), a następnie umowa została unieważniona, możesz być zobowiązany do zwrotu tej ulgi.
W przeciwieństwie do ugód proponowanych przez banki, które często generują zobowiązania podatkowe, rozliczenie po wyroku sądowym nie powoduje takich problemów. Banki doskonale o tym wiedzą, dlatego często straszą konsekwentów rzekomymi problemami podatkowymi, by skłonić ich do niekorzystnych ugód.
Społeczność kredytobiorców frankowych od lat pełni rolę etatowego „chłopca do bicia”, w którego uderzają naprzemiennie banki, rządzący, a nawet niektórzy sfrustrowani obywatele. Teraz jednak, gdy orzecznictwo jednoznacznie stoi po stronie frankowiczów, to banki znalazły się w defensywie i robią wszystko, by zminimalizować swoje straty. Nie daj się oszukać po raz kolejny – wywalczyłeś już swoje prawa w sądzie, wywalcz teraz wszystkie należne Ci pieniądze do ostatniej złotówki.
Główne wnioski – banki znalazły się w przegranej pozycji, a Ty możesz odzyskać swoje pieniądze
Najsłynniejszy propagandysta III Rzeszy zwykł podobno mawiać, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Czy rzeczywiście? Wygląda na to, że banki próbowały zastosować tę zasadę, wmawiając frankowiczom, że po spłacie kredytu nie mają już żadnych praw. Fakty są jednak bezwzględne – orzecznictwo sądowe jednoznacznie potwierdza prawo do unieważnienia również tych spłaconych kredytów.
Co musisz wiedzieć
- Aż 97% spraw frankowych kończy się wygraną kredytobiorcy
- Termin przedawnienia liczy się od momentu dowiedzenia się o możliwości unieważnienia umowy
- Zwrot z unieważnionego kredytu frankowego jest neutralny podatkowo
- Całkowita kwota możliwa do odzyskania często przekracza pierwotne oczekiwania
Statystyki są miażdżące dla banków – 97% spraw kończy się sukcesem frankowiczów. Właśnie dlatego sektor bankowy robi wszystko, by osoby ze spłaconymi kredytami nie dowiedziały się o swoich prawach. A te prawa są bezsporne – Sąd Najwyższy potwierdził, że termin przedawnienia rozpoczyna się dopiero w chwili, gdy kredytobiorca dowie się o możliwości unieważnienia umowy. Oznacza to, że nawet jeśli spłaciłeś swój kredyt kilka lat temu, wciąż możesz skutecznie walczyć o swoje prawa.
Warto się zastanowić, dlaczego banki tak uparcie milczą w sprawie spłaconych kredytów frankowych? Odpowiedź jest banalnie prosta – całkowita kwota możliwa do odzyskania często przekracza wszelkie oczekiwania. Biorąc pod uwagę zwrot nadpłaconych rat oraz odsetki ustawowe (obecnie 11,25% rocznie), możesz liczyć na znaczącą sumę. Co więcej, w przeciwieństwie do ugód, rozliczenie po wyroku sądowym pozostaje neutralne podatkowo.
Frankowicze informują też, że banki często straszą ich rzekomą złożonością procesu i niepewnością wyniku. Tymczasem odpowiednie przygotowanie dokumentacji oraz wsparcie doświadczonej kancelarii frankowej czyni sprawę relatywnie prostą. Czy banki naprawdę sądzą, że po tylu latach nieuczciwych praktyk kredytobiorcy nie zasługują na sprawiedliwość?
Teraz, gdy orzecznictwo jest w blisko stu procentach korzystne dla kredytobiorców, nadszedł najlepszy moment, by upomnieć się o swoje prawa. Wystarczy odebrać bankom jakąkolwiek nadzieję na uniknięcie rozliczeń zgodnych z orzecznictwem TSUE, a przedstawiciele sektora sami zaczną wdrażać działania zmierzające do szybkiego zakończenia sagi frankowej.
Pora skończyć z mitem, według którego po spłacie kredytu frankowego nie możesz już nic zrobić. Banki od lat unikają informowania klientów o ich prawach, licząc na przedawnienie roszczeń. Nie daj się zwodzić – jeśli spłaciłeś kredyt frankowy, prawdopodobnie należą Ci się znaczące środki finansowe. Sprawdź swoją umowę, zbierz dokumentację i nie pozwól, by bank po raz kolejny zarobił na Twojej nieświadomości.