Brytyjski przemysł przeżywa najcięższe chwile od początku wojny w Ukrainie. Najnowsze badanie Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu (CBI) z maja 2025 roku ujawnia, że spadek produkcji brytyjskich firm osiągnął poziomy niewidziane od września 2022 roku, kiedy to inflacja szalała, a ceny energii biły rekordy. Księgi zamówień przemysłowych skurczyły się do poziomu minus 30 procent, znacznie poniżej długoterminowej średniej, podczas gdy wskaźnik PMI dla sektora produkcyjnego spadł do 45,1 punktu, sygnalizując wyraźną kontraktację gospodarczą.
Połączenie amerykańskich taryf celnych, rosnących kosztów pracy i zwiększonych obciążeń podatkowych tworzy toksyczny koktajl, który zmusza firmy do radykalnego ograniczania działalności. Analitycy ostrzegają, że obecna sytuacja może okazać się bardziej destrukcyjna dla brytyjskiego przemysłu niż kryzys energetyczny sprzed trzech lat. Eksperci z CBI podkreślają, że tym razem przyczyny są wielowarstwowe i nie ma prostych rozwiązań, które można było zastosować podczas poprzednich kryzysów.
To musisz wiedzieć | |
---|---|
O ile spadły księgi zamówień brytyjskich firm? | Księgi zamówień przemysłowych osiągnęły poziom minus 30%, najgorszy wynik od września 2022 roku. |
Jakie są główne przyczyny kryzysu produkcyjnego? | Amerykańskie taryfy celne, wzrost kosztów pracy o 13% oraz podwyżka podatku korporacyjnego z 19% do 25%. |
Które sektory są najbardziej dotknięte spadkiem? | Przemysł motoryzacyjny, lotniczy, sektor inżynieryjny oraz produkcja materiałów budowlanych. |
Spis treści:
Dramatyczne wskaźniki z badania CBI potwierdzają najgorsze obawy
Industrial Trends Survey przeprowadzone przez Konfederację Brytyjskiego Przemysłu w maju 2025 roku dostarcza niepokojących danych o stanie brytyjskiej gospodarki. Wskaźnik produkcji przemysłowej spadł w najszybszym tempie od grudnia 2024 roku, a prognozy na kolejne miesiące są jeszcze bardziej pesymistyczne. Firmy produkujące raportują spadek zamówień w tempie, którego nie widziano od sierpnia 2020 roku, kiedy gospodarka zmagała się z pierwszą falą pandemii COVID-19.
Wskaźnik PMI dla brytyjskiego sektora produkcyjnego, który w poprzednich miesiącach balansował na granicy wzrostu i spadku, w maju definitywnie przekroczył próg recesji, osiągając wartość 45,1 punktu. Każda wartość poniżej 50 punktów oznacza kurczenie się sektora, a obecny poziom wskazuje na znaczną kontraktację gospodarczą. Eksperci z Oxford Economics szacują, że jeśli trend się utrzyma, brytyjski przemysł może skurczyć się o 8-12 procent w skali roku, co byłoby najgorszym wynikiem od kryzysu finansowego z 2008 roku.
Szczególnie niepokojące są dane dotyczące zatrudnienia w sektorze produkcyjnym. Firmy redukują etaty w najszybszym tempie od dwóch lat, a plany rekrutacyjne zostały praktycznie zawieszone. Związki zawodowe ostrzegają przed falą zwolnień, która może dotknąć nawet 200 tysięcy pracowników do końca roku. Regiony przemysłowe, takie jak północna Anglia czy środkowa Szkocja, przygotowują się na najgorsze scenariusze, pamiętając trudne doświadczenia z poprzednich kryzysów gospodarczych.
Branże w największych tarapatach
Sektor motoryzacyjny, który przez dziesięciolecia stanowił filar brytyjskiej gospodarki, znajduje się w szczególnie trudnej sytuacji. Producenci samochodów, tacy jak Jaguar Land Rover czy Aston Martin, borykają się z drastycznym spadkiem zamówień zarówno na rynku krajowym, jak i eksportowym. Problemy pogłębiają amerykańskie taryfy celne na komponenty motoryzacyjne, które stanowią znaczącą część kosztów produkcji brytyjskich pojazdów.
Przemysł lotniczy, tradycyjnie silny eksporter i pracodawca w regionach takich jak Bristol czy Preston, również odnotowuje dramatyczne spadki. Rolls-Royce Holdings oraz dostawcy komponentów dla Airbusa raportują anulowanie kontraktów i opóźnienia w realizacji istniejących zamówień. Sektor inżynieryjny, reprezentujący ponad 20 procent brytyjskiego eksportu przemysłowego, zmaga się z podwójnym uderzeniem: spadającym popytem wewnętrznym i rosnącymi kosztami importowanych surowców.
Branża materiałów budowlanych odczuwa skutki załamania na rynku nieruchomości. Producenci cementu, stali konstrukcyjnej i izolacji termicznej redukują produkcję o 25-40 procent w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Firmy takie jak Tata Steel czy British Steel rozważają czasowe zamknięcie części swoich zakładów, co może mieć daleko idące konsekwencje dla całych społeczności lokalnych.
Trzy filary kryzysu niszczą konkurencyjność brytyjskich firm
Amerykańskie taryfy celne wprowadzone przez administrację prezydenta Trumpa stanowią pierwszy i najbardziej bezpośredni czynnik destabilizujący brytyjski eksport. Stawka 10 procent na większość towarów przemysłowych oraz 25 procent na wybrane materiały i komponenty radykalnie zmieniła kalkulacje kosztowe firm eksportujących za ocean. Stany Zjednoczone, będące drugim co do wielkości partnerem handlowym Wielkiej Brytanii, nagle stały się znacznie mniej dostępnym rynkiem dla brytyjskich producentów.
Sektor automotive służy jako doskonały przykład tego, jak taryfy celne niszczą rentowność całych gałęzi przemysłu. Brytyjscy producenci samochodów importują około 60 procent komponentów z różnych krajów, w tym znaczną część z Chin i Meksyku, które również zostały objęte amerykańskimi cłami. Wzrost kosztów o 15-20 procent oznacza, że eksport brytyjskich pojazdów do USA stał się praktycznie nieopłacalny. Firmy zmuszone są do poszukiwania alternatywnych rynków lub radykalnej restrukturyzacji łańcuchów dostaw.
Drugi filar kryzysu stanowią spiralnie rosnące koszty pracy, które osiągnęły poziom 113,10 punktu w trzecim kwartale 2024 roku. Presja płacowa, wynikająca z wysokiej inflacji i niedoborów wykwalifikowanych pracowników, zmusza pracodawców do podnoszenia wynagrodzeń w tempie znacznie przewyższającym wzrost produktywności. Brytyjskie firmy stają się coraz mniej konkurencyjne w porównaniu z rywalami z Europy Wschodniej czy Azji Południowo-Wschodniej.
Podatkowy cios dla inwestycji przemysłowych
Trzeci element destrukcyjnej triady stanowi radykalna podwyżka podatku korporacyjnego z 19 do 25 procent, wprowadzona przez rząd w ramach konsolidacji fiskalnej. Dla firm przemysłowych, które zazwyczaj osiągają niskie marże zysku, dodatkowe 6 punktów procentowych oznacza często różnicę między rentownością a stratą. Międzynarodowe koncerny, takie jak niemiecki Siemens czy japoński Nissan, coraz częściej rozważają przeniesienie inwestycji do krajów o bardziej konkurencyjnym systemie podatkowym.
Dodatkowe obciążenia wynikają z polityki klimatycznej, która wprowadza kolejne opłaty za emisje CO2 oraz wymogi dotyczące efektywności energetycznej. Przemysł ciężki, już wcześniej borykający się z jednymi z najwyższych cen energii w Europie, musi teraz ponosić dodatkowe koszty związane z dekarbonizacją. Niektóre sektory, takie jak hutnictwo czy przemysł chemiczny, ostrzegają przed masową migracją produkcji do krajów o mniej restrykcyjnych regulacjach środowiskowych.
Kombinacja wszystkich trzech czynników tworzy sytuację bez precedensu w najnowszej historii brytyjskiej gospodarki. W przeciwieństwie do poprzednich kryzysów, które miały zazwyczaj jedną dominującą przyczynę, obecne wyzwania są wielowarstwowe i wzajemnie się wzmacniają. Eksperci z London School of Economics ostrzegają, że rozwiązanie problemu będzie wymagało kompleksowego podejścia i może potrwać znacznie dłużej niż podczas poprzednich recesji.
Historyczny kontekst pokazuje skalę obecnych wyzwań
Wrzesień 2022 roku przeszedł do historii jako moment, gdy brytyjski przemysł znalazł się w najgłębszym kryzysie od dekad. Wojna w Ukrainie spowodowała eksplozję cen energii, inflacja osiągnęła poziomy niewidziane od lat osiemdziesiątych, a chaos na rynkach finansowych po budżecie Liz Truss dodatkowo zdestabilizował sytuację gospodarczą. Firmy produkcyjne musiały radzić sobie z kosztami energii wzrastającymi o 300-400 procent oraz dramatycznym spadkiem popytu konsumenckiego.
Jednak tamten kryzys, mimo swojej ostrości, miał relatywnie jasne przyczyny i w miarę oczywiste rozwiązania. Rząd mógł wprowadzić subsydia energetyczne, Bank Anglii zastosował agresywną politykę monetarną, a zakończenie najostrzejszej fazy konfliktu w Ukrainie przyniosło stopniową stabilizację cen surowców. Pandemia COVID-19 z lat 2020-2021 również, mimo swojej bezprecedensowości, oferowała możliwość zastosowania nadzwyczajnych środków fiskalnych i monetarnych.
Kryzys finansowy z lat 2008-2009 wykazał podobny wzorzec: jasno zdefiniowany problem w sektorze bankowym, dramatyczny spadek popytu, ale również możliwość zastosowania konwencjonalnych narzędzi antykryzysowych. Brexit, mimo swojej złożoności, dotyczył przede wszystkim relacji handlowych z Unią Europejską i można było przygotować się na jego konsekwencje przez kilka lat.
Unikalność obecnego kryzysu
Sytuacja z 2025 roku różni się fundamentalnie od wszystkich poprzednich kryzysów. Po raz pierwszy brytyjski przemysł musi jednocześnie radzić sobie z wieloma niezależnymi wyzwaniami, z których każde wymagałoby oddzielnej strategii naprawczej. Amerykańskie taryfy celne nie mogą być rozwiązane jednostronnie przez brytyjski rząd, rosnące koszty pracy wynikają z głębokich trendów demograficznych i rynkowych, a wysokie podatki są konsekwencją konieczności konsolidacji fiskalnej.
Dodatkowo, w przeciwieństwie do poprzednich kryzysów, obecny ma miejsce w czasie wzmożonej konkurencji międzynarodowej, szczególnie ze strony azjatyckich producentów. Chiny, Wietnam, czy Indie oferują nie tylko niższe koszty produkcji, ale również coraz wyższą jakość i zaawansowanie technologiczne. Brytyjskie firmy nie mogą już liczyć na automatyczną przewagę technologiczną czy jakościową, która pozwalałaby im przetrwać okresy wysokich kosztów.
Międzynarodowy kontekst również jest mniej sprzyjający niż podczas poprzednich kryzysów. Wzrastające napięcia geopolityczne, fragmentacja globalnych łańcuchów dostaw oraz trend reshoring oznaczają, że tradycyjne mechanizmy przystosowawcze mogą okazać się nieskuteczne. Brytyjski przemysł musi nie tylko przetrwać obecny kryzys, ale również przeprowadzić fundamentalną transformację swojego modelu biznesowego.
Rozległy wpływ na gospodarkę i społeczeństwo
Spadek produkcji brytyjskich firm generuje efekt domina, który wykracza daleko poza sam sektor przemysłowy. Redukcje zatrudnienia w fabrykach oznaczają mniejsze dochody gospodarstw domowych, co przekłada się na spadek konsumpcji i dalsze problemy dla sektora usług. Regiony o wysokiej koncentracji przemysłu, takie jak West Midlands, Yorkshire czy centralna Szkocja, stoją w obliczu perspektywy masowego bezrobocia i społecznej destabilizacji.
Samorządy lokalne w przemysłowych miastach już teraz raportują dramatyczny spadek wpływów z podatków lokalnych oraz rosnące zapotrzebowanie na świadczenia społeczne. Birmingham, Manchester czy Glasgow przygotowują programy przekwalifikowania zawodowego dla potencjalnie bezrobotnych pracowników przemysłu. Jednak skala przewidywanych zwolnień może przewyższyć możliwości lokalnych systemów wsparcia, tworząc ryzyko długotrwałego bezrobocia strukturalnego.
Krajowe łańcuchy dostaw również doświadczają poważnych zakłóceń. Brytyjskie firmy produkcyjne, zmniejszając zamówienia u lokalnych dostawców, wpływają na setki mniejszych przedsiębiorstw świadczących usługi logistyczne, konserwacyjne czy doradcze. Sektor transportu drogowego i kolejowego odnotowuje spadek przewozów przemysłowych o 20-30 procent, co zmusza przewoźników do redukcji flot i zwolnień pracowników.
Makroekonomiczne konsekwencje dla całego kraju
Spadek produkcji przemysłowej wywiera znaczącą presję na funta brytyjskiego, który w ostatnich miesiącach stracił około 8 procent wartości w stosunku do dolara amerykańskiego i 6 procent względem euro. Słabnąca waluta, choć teoretycznie poprawia konkurencyjność eksportu, w praktyce podnosi koszty importowanych surowców i komponentów, dodatkowo obciążając i tak już nadwyrężone firmy produkcyjne.
Prognozy PKB na 2025 rok zostały zrewidowane w dół przez wszystkie główne instytucje analityczne. Office for Budget Responsibility obniżyło przewidywany wzrost gospodarczy z 1,8 do 0,4 procent, podczas gdy Bank Anglii ostrzega przed możliwością technicznej recesji w drugiej połowie roku. Sektor przemysłowy, stanowiący około 10 procent brytyjskiego PKB, może skurczyć się o 12-15 procent, co oznaczałoby redukcję całej gospodarki o ponad punkt procentowy.
Bank Anglii znajduje się w szczególnie trudnej sytuacji, mając do czynienia z jednoczesną presją inflacyjną (wynikającą ze słabnącej waluty) oraz deflacyjną (związaną ze spadającym popytem). Tradycyjna polityka monetarna może okazać się nieskuteczna w rozwiązaniu tak złożonego problemu. Ekonomiści z City University przewidują, że stopy procentowe mogą pozostać na wysokim poziomie dłużej niż pierwotnie planowano, co dodatkowo obciąży zadłużone firmy i gospodarstwa domowe.
Przemysł i rząd szukają rozwiązań w kryzysowej sytuacji
Konfederacja Brytyjskiego Przemysłu oraz organizacja Make UK przedstawiły rządowi pakiet pilnych postulatów mających na celu złagodzenie skutków kryzysu produkcyjnego. Główne żądania obejmują czasowe obniżenie podatku korporacyjnego do 22 procent, wprowadzenie ulg inwestycyjnych dla firm modernizujących parki maszynowe oraz utworzenie funduszu gwarancyjnego dla kredytów obrotowych przedsiębiorstw przemysłowych. Szacunkowy koszt tych propozycji wynosi około 15 miliardów funtów rocznie.
Szczególnie nalegają na przyspieszenie negocjacji handlowych ze Stanami Zjednoczonymi w celu wynegocjowania zwolnień z części taryf celnych dla brytyjskich eksporterów. Przedstawiciele biznesu argumentują, że Wielka Brytania, jako bliski sojusznik polityczny i militarny USA, powinna otrzymać preferencyjne traktowanie handlowe. Proponują również utworzenie specjalnych stref ekonomicznych dla firm eksportowych, gdzie obowiązywałyby ulgi podatkowe i uproszczone procedury celne.
Związki zawodowe, tradycyjnie sceptyczne wobec postulatów biznesu, tym razem wspierają część propozycji, obawiając się masowych zwolnień w swoich branżach. TUC (Trades Union Congress) postuluje jednak, aby ewentualna pomoc rządowa była uzależniona od gwarancji zatrudnienia oraz inwestycji w programy przekwalifikowania zawodowego. Związkowcy proponują również wprowadzenie krótszego czasu pracy z dopłatami państwowymi, na wzór niemieckiego modelu Kurzarbeit.
Rządowe instrumenty interwencji w obliczu kryzysu
Rząd Rishi Sunaka znalazł się w trudnej sytuacji, mając ograniczone możliwości fiskalnego wsparcia gospodarki po latach wysokich wydatków publicznych. Ministerstwo Skarbu rozważa wprowadzenie tymczasowego systemu gwarancji kredytowych dla firm przemysłowych, wzorowanego na programach z okresu pandemii COVID-19. Planowany budżet takiego programu wynosiłby około 8 miliardów funtów, co stanowi kompromis między potrzebami biznesu a możliwościami fiskalnymi państwa.
Kluczowym elementem rządowej strategii są intensywne negocjacje z administracją amerykańską dotyczące złagodzenia taryf celnych. Ministerstwo Spraw Zagranicznych prowadzi rozmowy na najwyższym szczeblu, wykorzystując argumenty związane ze strategicznym partnerstwem w NATO oraz współpracą w dziedzinie bezpieczeństwa. Jednak analitycy ostrzegają, że sukces tych negocjacji jest niepewny, biorąc pod uwagę protekcionistyczną retorykę obecnej amerykańskiej administracji.
Równolegle rząd przygotowuje legislację mającą na celu wsparcie przemysłowej transformacji cyfrowej i energetycznej. Planowane przepisy przewidują ulgi podatkowe dla firm inwestujących w technologie Industry 4.0 oraz odnawialne źródła energii. Długoterminowym celem jest zwiększenie konkurencyjności brytyjskiego przemysłu poprzez przejście na model oparty na wysokich technologiach i niskim śladzie węglowym. Czy te ambitne plany będą realizowalne w warunkach obecnego kryzysu, pozostaje jednak otwartym pytaniem.
Możliwe scenariusze wyjścia z kryzysu przemysłowego
Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada szybkie osiągnięcie kompromisu handlowego ze Stanami Zjednoczonymi oraz skuteczne wdrożenie rządowego pakietu pomocowego dla przemysłu. W takim przypadku spadek produkcji brytyjskich firm mógłby zostać zatrzymany już w trzecim kwartale 2025 roku, a stopniowa odbudowa rozpoczęłaby się na początku 2026 roku. Kluczowe byłoby również ustabilizowanie się cen energii na poziomach umożliwiających rentowną produkcję energochłonnych gałęzi przemysłu.
Ten scenariusz wymaga jednak zbieżności wielu pozytywnych czynników: gotowości amerykańskiej administracji do negocjacji, poprawy nastrojów na rynkach globalnych oraz skutecznego wdrożenia reform strukturalnych przez brytyjski rząd. Ekonomiści z NIESR (National Institute of Economic and Social Research) oceniają prawdopodobieństwo takiego rozwoju wydarzeń na około 25 procent, podkreślając jego zależność od czynników w dużej mierze niezależnych od brytyjskich decydentów.
W scenariuszu optymistycznym brytyjski przemysł mógłby nie tylko odzyskać utracone pozycje, ale również wzmocnić swoją pozycję konkurencyjną poprzez przyspieszenie procesów modernizacyjnych. Firmy zmuszone do restrukturyzacji mogłyby wyjść z kryzysu bardziej efektywne i lepiej przystosowane do wyzwań globalnej konkurencji. Historyczne precedensy, takie jak transformacja niemieckiego przemysłu po kryzysie naftowym lat siedemdziesiątych, pokazują, że okresy trudności mogą stać się katalizatorami pozytywnych zmian.
Pesymistyczny scenariusz deindustrializacji
Znacznie bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz pesymistyczny, w którym obecny kryzys prowadzi do trwałego osłabienia brytyjskiej bazy przemysłowej. Brak szybkich rozwiązań w kwestii taryf amerykańskich, utrzymujące się wysokie koszty produkcji oraz ograniczone możliwości wsparcia rządowego mogą spowodować masowe zamykanie zakładów produkcyjnych i przenoszenie inwestycji za granicę. W takim scenariuszu udział przemysłu w brytyjskim PKB mógłby spaść poniżej 8 procent, najniższego poziomu w historii.
Doświadczenia innych krajów rozwiniętych pokazują, że proces deindustrializacji, raz rozpoczęty, jest bardzo trudny do odwrócenia. Stany Zjednoczone straciły około 6 milionów miejsc pracy w przemyśle między 2000 a 2010 rokiem, a mimo intensywnych wysiłków kolejnych administracji nie udało się odbudować więcej niż połowy tych strat. Francja i Włochy również doświadczyły podobnych procesów, które trwale zmieniły strukturę ich gospodarek.
W scenariuszu pesymistycznym Wielka Brytania mogłaby ostatecznie przekształcić się w gospodarkę opartą prawie wyłącznie na usługach finansowych, turystyce i sektorze kreatywnym. Choć taki model nie jest z definicji gorszy od gospodarki przemysłowej, transformacja byłaby bolesna społecznie i mogłaby prowadzić do zwiększenia nierówności regionalnych. Regiony północne i środkowe, tradycyjnie oparte na przemyśle, mogłyby doświadczyć długotrwałej stagnacji gospodarczej podobnej do tej z lat osiemdziesiątych.