Pierwsze w kraju postanowienie sądu o udzieleniu kredytobiorcy złotowemu zabezpieczenia polegającego na czasowym usunięciu z umowy kredytowej WIBOR-u wywołało panikę po stronie banków, które zaczynają obawiać się, że dojdzie do powtórki scenariusza z Frankowiczami. Wskaźnikowi WIBOR wielu ekonomistów i prawników zarzuca, że jest oderwany od realiów rynkowych, nie oddaje kosztu pozyskania przez banki pieniądza i może być zmanipulowany. W ostatnim czasie w mediach ruszyła ostra kampania obrony wskaźnika WIBOR. Co interesujące włączają się w nią portale, które do tej pory prezentowały zgoła odmienne tezy. Na jednym z bardziej popularnych blogów finansowych Subiektywnie o Finansach (SOF) właśnie ukazał się artykuł, który ma rzekomo rozstrzygnąć co jest prawdą, a co mitem w kwestii WIBOR-u. Autorzy blogu do tej pory dość krytycznie podchodzili do sprawy czy WIBOR jest legalny i uczciwy. Co spowodowało zatem woltę w ich poglądach oraz skłoniło ich do bicia się w piersi i przepraszania za poprzednie publikacje? Pytanie to pozostawiamy bez odpowiedzi, natomiast odniesiemy się do tez zaprezentowanych w artykule i wyjaśnimy gdzie mylą się autorzy SOF.
- W mediach rozpoczęła się kampania wycelowana w obronę banków, które są obwiniane za wzrost rat kredytów złotowych oraz manipulowanie wysokością wskaźnika WIBOR.
- Retorykę zgodną z interesami banków prezentują teraz nawet portale, które w sporze o to czy WIBOR jest legalny, uczciwy oraz właściwy do wyliczania oprocentowania kredytów hipotecznych do tej pory opowiadały się po stronie kredytobiorców.
- W naszym artykule przedstawiamy polemikę z artykułem zamieszczonym na portalu Subiektywnie o Finansach.
Spis treści:
Subiektywnie o Finansach broni WIBOR-u
Na portalu Subiektywnie o Finansach ukazał się w dniu 29 grudnia 2022 artykuł zatytułowany „Kto kogo robi w bambuko? Czy to WIBOR jest zmanipulowany czy klienci pozywający banki o unieważnienie kredytów? Trzy ważne pytania i próba odpowiedzi”. Tekst ten wywołał szereg kontrowersji oraz krytycznych komentarzy w mediach społecznościowych, zarówno ze względu na zaprezentowane w nim nie do końca prawdziwe tezy na temat WIBOR-u, jak i fakt, że portal SOF był jednym z pierwszych, które informowały na temat możliwej manipulacji wskaźnikami WIBOR oraz na temat pozwów trafiających w związku z tym do sądów. Tymczasem teraz autorzy przepraszają za swoje błędy, uderzają się w piersi i przyznają, że publikowali nieprawdziwe informacje na temat WIBOR-u. Tak radykalna zmiana optyki jest zadziwiająca, ale każdy ma prawo do prezentowania informacji w sposób subiektywny.
W przywołanym artykule autor sugeruje, że prawnicy reprezentujący do tej pory interesy Frankowiczów zwietrzyli okazję do zarobku na kredytobiorcach złotowych, którymi próbują teraz manipulować. Czy taka opinia nie przypomina Wam czegoś? Podobne tezy rozpowszechniają banki, które za wszelką cenę próbują powstrzymać kredytobiorców przed składaniem pozwów.
Autor artykułu skupia się na trzech tezach w obronie WIBOR-u, które jego zdaniem „nie trzymają się kupy”. Spróbujemy się do nich odnieść i wykazać, gdzie portal SOF się myli.
Teza nr 1 – Czy banki ponoszą winę za wzrost WIBOR-u i rat kredytowych?
Autor artykułu ewidentnie broni banki, które jego zdaniem nie ponoszą winy za wzrost WIBOR-u. Wskazuje nawet wprost, że odpowiedzialność jest po stronie Rady Polityki Pieniężnej, która w październiku 2021 r. rozpoczęła wielomiesięczny cykl podwyżek stóp procentowych. Jaka jest prawda?
Prawo unijne zabrania bankom centralnym wpływania na wysokość wskaźników referencyjnych. RPP ani też NBP nie wyznaczają poziomu WIBOR, który wpływa bezpośrednio na wysokość rat kredytów, ale robią to banki. W każdy dzień roboczy odbywa się tzw. fixing, podczas którego 10 największych banków w Polsce podaje administratorowi (spółce GPW Benchmark) dane, na podstawie których wyliczana jest wysokość WIBOR.
O tym, że to nie NBP ani RPP wpływa na wysokość wskaźników WIBOR świadczy chociażby fakt, że ostatnia podwyżka stóp miała miejsce 7 września br., a mimo to w kolejnych miesiącach WIBOR w pewnych okresach znacząco urósł i był zupełnie oderwany od poziomu stopy referencyjnej, która dalej wynosiła 6,75%.
W dalszej części swojego wywodu autor przekonuje, że efekt w postaci wzrostu rat kredytowych był zamierzonym działaniem RPP, która próbuje walczyć z inflacją poprzez obniżenie dostępności kredytów. Drogie kredyty to zdaniem autora dowód, że mechanizmy rynkowe działają poprawnie. Powoduje to ściągnięcie pieniędzy z rynku, spadek popytu konsumpcyjnego i mniejszą presję na podwyżkę cen.
Nasuwa się tutaj pytanie dlaczego banki nie przyłączają się do zwalczania inflacji poprzez podwyżkę oprocentowania lokat i rachunków bankowych. Wyższe odsetki skłoniłyby więcej klientów do oszczędzania i deponowania pieniędzy w bankach, co automatycznie wpłynęłoby na ograniczenie pieniądza w obiegu i pomogłoby zdusić inflację.
Tymczasem depozyty bankowe są wciąż bardzo nisko oprocentowane, pomimo że oprocentowanie kredytów jest w Polsce najwyższe w Europie. Czy mocne uderzenie w kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty przy rekordowo niskich stopach procentowych, można uznać za prawidłowo działające mechanizmy rynku?
Teza 2 – Czy WIBOR odzwierciedla koszt pozyskania kapitału?
Autor artykułu zamieszczonego na portalu SOF kreuje dosyć kontrowersyjną tezę, że banki nie finansują akcji kredytowej z pieniędzy pochodzących z depozytów ulokowanych przez klientów. Źródłem pozyskania kapitału, z którego – zdaniem autora – finansowana jest akcja kredytowa mają być wypracowane zyski, emisja nowych akcji oraz obligacji podporządkowanych.
Przy tym autor sam przyznaje, że w obecnych realiach banki nie mogą wykorzystać tych trzech źródeł. Zyski pochłaniają wysokie koszty związane m.in. z wakacjami kredytowymi oraz kosztami przegrywanych procesów z Frankowiczami. Emisja akcji w obecnych realiach zakończyłaby się porażką (brak chętnych do inwestowania w banki), podobnie wygląda sprawa z obligacjami, które musiałyby mieć bardzo wysoką stopę zwrotu.
Z czego zatem „biedne” banki, pozbawione możliwości pozyskania kapitału, finansują akcję kredytową? Nie jest prawdą, że banki nie pozyskują finansowania akcji kredytowej z depozytów. Przeciwnie, wystarczy spojrzeć do bilansów banków, aby się przekonać, że depozyty (zobowiązania wobec klientów) oraz kredyty i pożyczki udzielone klientom (należności banku) stanowią znaczącą cześć pasywów i aktywów (ok. 60-80 proc.), natomiast pozostałe pozycje, m.in. papiery podporządkowane to marginalne pozycje bilansu.
Z całą pewnością źródłem finansowania kredytów nie są pożyczki zaciągane od innych banków na rynku międzybankowym, bo do takich transakcji niemal zupełnie nie dochodzi od czasu kryzysu gospodarczego z 2008 roku. Banki jedynie deklarują po jakiej cenie pożyczyłyby sobie pieniądz, ale tak naprawdę źródłem finansowania kredytów są nisko oprocentowane depozyty. Koszt pozyskania pieniądza jest zatem kilkakrotnie niższy niż cena kredytów opartych na wysokim WIBOR-ze.
Teza 3 – Czy WIBOR nie jest ukrytą marżą bankową? Czy wysoki WIBOR to efekt powiązania stawek na rynku międzybankowym ze stopami NBP?
Portal SOF w przywołanym artykule przedstawia kontrargumenty dla przeciwników WIBOR-u, twierdząc że nie jest w nim ukryta dodatkowa marża banku. Zdaniem autora, banki nie mogą oferować na rynku międzybankowym stawek niższych niż stopa referencyjna NBP, gdyż każdy bank może złożyć pieniądze na rachunku w banku centralnym i dostać oprocentowanie równe 6,75 %. Bank nie może więc proponować osobom fizycznym lub podmiotom kredytu po cenie niższej niż stopa NBP, bo byłoby to pozbawione sensu ekonomicznego. Ponadto dochodzi do tego ryzyko kredytowe, które ma pokrycie w marży banku.
Jeżeli rzeczywiście ma miejsce taka prawidłowość, to nasuwa się pytanie, dlaczego wskaźnik WIRON, który niebawem zastąpi WIBOR, kształtuje się poniżej stopy referencyjnej NBP? Jeżeli WIBOR nie jest zmanipulowany, to dlaczego tak pospiesznie prowadzone były prace nad zastąpieniem go alternatywnym wskaźnikiem? Rzekomo miało to na celu ulżenie sytuacji kredytobiorców, tymczasem różnica w wysokości tych wskaźników wynosi zaledwie 1 procent, więc ulga będzie niewielka.
Autor nie wspomina, że banki z tytułu ryzyka kredytowego pobierają już jedną stałą marżę, a druga marża ukryta jest w wysokości WIBOR. Jest to różnica pomiędzy aktualną stawką WIBOR a kosztem pozyskania pieniądza z rynku. WIBOR nie jest oparty na rzeczywistych transakcjach międzybankowych (takich już nie ma od wielu lat), ale na deklaracjach składanych przez banki, po jakiej cenie udzieliłyby sobie hipotetycznych pożyczek na dany okres czasu.
Sektor bankowy w publicznym dyskursie dotyczącym legalności stawek WIBOR często powołuje się na unijne rozporządzenie BMR, twierdząc że sposób ustalania wskaźnika jest zgodny z jego postanowieniami. Rozporządzenie to dopuszcza rzeczywiście ustalanie wysokości indeksów na podstawie deklaracji banków, ale ma to być wyjątek od reguły. Na rynku międzybankowym nie ma od kilku lat transakcji, które mogłyby stanowić podstawę do wyliczenia WIBOR-u, tak więc ustalanie jego wysokości na podstawie deklarowanych przez banki danych stało się normą a nie wyjątkiem. Jest to wyraźne nadużycie wobec tego co dopuszczają przepisy unijne.
Za tym, że WIBOR stanowi dodatkowe ukryte wynagrodzenie banków przemawiają opublikowane niedawno dane dotyczące średniego oprocentowania kredytów hipotecznych w krajach Europy we wrześniu 2022 r. W Polsce było ono najwyższe spośród wszystkich krajów UE i wynosiło 9,07%, podczas gdy we Francji zaledwie 1,7%. Czy francuskie banki udzielając kredytów prowadzą działalność nierentowną? Skoro banki w innych krajach europejskich, także banki z naszego regionu (np. Czechy – średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych 6,12%, Rumunia – 5,80%) pożyczają klientom pieniądze po znacznie niższej cenie i „wychodzą na swoje”, to banki w Polsce muszą osiągać na WIBOR-ze nadmiarowe zyski, o których nie wspominają w umowach kredytowych.