Portal informacyjny o bankowości i finansach - wiadomości, wydarzenia i edukacja dla inwestorów oraz kredytobiorców.
Home Felietony Kredyty konsolidacyjne 2025 – prawdziwy ratunek dla zadłużonych czy sprytna pułapka banków?

Kredyty konsolidacyjne 2025 – prawdziwy ratunek dla zadłużonych czy sprytna pułapka banków?

dodał Bankingo

Jeszcze 3–4 lata temu kredyty konsolidacyjne kusiły znacznie niższym oprocentowaniem. W 2021 r. banki oferowały promocyjne konsolidacje z oprocentowaniem około 7,2% w skali roku (tyle wynosił ówczesny maksymalny dopuszczalny procent) i często rezygnowały z prowizji za udzielenie takiego kredytu. Dla przykładu – pożyczając 100 tys. zł na 5 lat w 2021 r., można było liczyć na ratę ~1990 zł i całkowity koszt kredytu ~19,3 tys. zł (RRSO ok. 7,44%). Dziś, w maju 2025 r., sytuacja wygląda mniej kolorowo dla konsumenta: po serii podwyżek stóp procentowych w międzyczasie, czołowe oferty konsolidacji mają RRSO w granicach ~10–12%. Oznacza to, że kredyt konsolidacyjny jest obecnie droższy niż kilka lat temu – banki muszą przecież zarobić w warunkach wyższych stóp procentowych.

W praktyce rata nowego kredytu konsolidacyjnego może być wyższa niż byłaby kilka lat temu dla tej samej kwoty. Jeśli w 2021 r. ktoś skonsolidował łączny dług 100 tys. zł na 5 lat, mógł płacić niecałe 2000 zł miesięcznie. Dziś przy podobnych założeniach rata mogłaby wynieść grubo powyżej 2100 zł. Mimo to konsolidacja nadal bywa opłacalna w innych aspektach – zwłaszcza gdy nasze obecne zadłużenia są na gorszych warunkach niż te oferowane obecnie lub gdy priorytetem jest obniżenie miesięcznej raty kosztem wydłużenia spłaty.

Co oferują banki w maju 2025?

Według najnowszego rankingu kredytów konsolidacyjnych, najlepszą ofertę bez ubezpieczenia proponuje Alior Bank – RRSO ~10,36%, co dla modelowego przypadku daje ratę ok. 1674,61 zł (przy skonsolidowaniu wszystkich długów) i całkowity koszt kredytu ~21,5 tys. zł. Dla porównania, suma rat przed konsolidacją w tym przykładzie wynosiła aż 2840,99 zł miesięcznie. To oznacza spadek obciążenia o ponad 40% – niemała ulga dla domowego budżetu. Inne banki również starają się przyciągnąć klientów: np. Bank Pocztowy (drugie miejsce w rankingu) oferuje RRSO ok. 11,55% i atut w postaci braku konieczności zakładania konta osobistego przy zaciąganiu kredytu konsolidacyjnego. Z kolei Bank Millennium kusi możliwością załatwienia wszystkiego online, bez wizyty w oddziale, a VeloBank – opcją karencji (zwłoki w spłacie) pierwszej raty od 1 do 3 miesięcy oraz darmową wypłatą nowej pożyczki w oddziale (choć wymaga to założenia u nich konta). Widzimy więc, że dziś banki konkurują nie tylko ceną (oprocentowaniem), ale i dodatkowymi udogodnieniami.

Zalety kredytu konsolidacyjnego

Kredyt konsolidacyjny może być dla wielu osób prawdziwym ratunkiem. Do głównych plusów takiego rozwiązania należą:

  • Niższa miesięczna rata – zamiast kilku osobnych zobowiązań spłacanych naraz, mamy jedną ratę, często niższą niż suma poprzednich. Przykład z rankingu Bankier.pl pokazuje, że połączenie czterech kredytów o łącznej racie ~2841 zł może dać jedną ratę ~1675 zł. Taka ulga ~40% w comiesięcznych obciążeniach może znacząco odetchnąć naszemu budżetowi domowemu.
  • Porządek w finansach – łatwiej pamiętać o jednej racie w miesiącu niż o wielu. Mniejsze ryzyko, że pogubimy się w terminach spłaty. Jeden kredyt to jedna umowa i jedna data płatności – koniec z żonglowaniem kilkoma przelewami.
  • Możliwość negocjacji lepszych warunków – konsolidując długi często możemy przy okazji dobrać dodatkową kwotę na dowolny cel lub skorzystać z promocji dla nowych klientów danego banku. Część banków oferuje zerową prowizję lub obniżone oprocentowanie dla skonsolidowanych kredytów (szczególnie, jeśli przenosimy do nich długi z innych instytucji). Jeszcze kilka lat temu normą były oferty z 0% prowizji za konsolidację, co znacznie obniżało koszt takiego kredytu. Dziś również można znaleźć promocje, które redukują część opłat, jeśli spełnimy warunki (np. wpływ wynagrodzenia na nowe konto w danym banku, zgody marketingowe itp.).
  • Ulga psychologiczna – poza czysto finansowymi wyliczeniami, konsolidacja daje często spokój ducha. Zamiast kilku wierzycieli mamy jednego, zamiast ciągłego stresu „czy starczy na wszystkie raty” – jedna przewidywalna płatność. Dla osób tonących w długach taka zmiana potrafi poprawić komfort życia, choć oczywiście długu magicznie nie kasuje.

Wady i pułapki konsolidacji

Zaciągając kredyt konsolidacyjny, warto mieć świadomość również minusów i potencjalnych pułapek tego rozwiązania:

  • Wyższy całkowity koszt kredytu – choć miesięczna rata spada, zwykle spłacamy dług dłużej. Większy licznik rat oznacza, że bank naliczy odsetki za dłuższy okres, co sumarycznie może dać wyższą kwotę do oddania. Przykładowo, wcześniejsze cztery pożyczki mogły się skończyć za kilka lat, a po konsolidacji będziemy spłacać jedną pożyczkę np. przez kolejne 7–8 lat, co rodzi dodatkowe koszty odsetkowe. W aktualnych ofertach majowych 2025 r. najtańsza konsolidacja (Alior) to i tak ponad 21,5 tys. zł kosztów kredytu, a inne oferty sięgają nawet 30–40 tys. zł kosztów dla zbliżonej kwoty konsolidacji – to są pieniądze, które finalnie zapłacimy bankowi za komfort niższej raty dziś.
  • Wymogi dodatkowe i sprzedaż wiązana – banki często stawiają warunki: aby dostać dobry procent, musimy np. wykupić ubezpieczenie kredytu lub otworzyć konto osobiste i zapewnić na nie wpływy. To dodatkowe zobowiązania, nieraz generujące koszty (np. płatne ubezpieczenie podnosi całkowity koszt kredytu, a konto może wymagać opłat jeśli nie spełnimy określonych warunków). Według rankingu, część ofert konsolidacyjnych wymaga właśnie otwarcia konta w danym banku, a warianty z ubezpieczeniem potrafią mieć wyższe RRSO – nawet o kilka punktów procentowych więcej niż bez ubezpieczenia. Przykładowo, w Banku Pocztowym RRSO w ofercie z ubezpieczeniem wyniosło ok. 14%, podczas gdy bez ubezpieczenia ~11,5%. Zanim skusimy się na „pakiet ochronny”, warto policzyć, czy faktycznie jest nam potrzebny i czy nie przepłacimy.
  • Ryzyko ponownego zadłużenia – konsolidacja rozwiązuje problem wysokości rat tu i teraz, ale nie zmniejsza naszego zadłużenia w sensie kwoty głównej (często wręcz je zwiększa, jeśli dobraliśmy dodatkową gotówkę). Jeśli po konsolidacji odetchniemy z ulgą i… znowu zaczniemy korzystać z kredytów czy kart kredytowych ponad miarę, wpadniemy w jeszcze większe tarapaty. To niestety dość częsty scenariusz: klient łączy stare długi w jeden, po czym widząc wolną przestrzeń w budżecie – zaciąga nowy kredyt konsumpcyjny. Efekt? Po roku czy dwóch ma jeszcze więcej długów. Konsolidacja powinna iść w parze z dyscypliną finansową i nauką na błędach, inaczej jest tylko odroczeniem problemu.
  • Nie dla każdego – bank może odmówić kredytu konsolidacyjnego, jeśli nasza zdolność kredytowa jest za niska lub mamy poważne opóźnienia w spłatach dotychczasowych zobowiązań. Konsolidacja nie jest automatycznie dostępna na zawołanie – trzeba przejść proces wnioskowania jak przy każdym kredycie, przedstawić dochody, historię w BIK (Biurze Informacji Kredytowej) itp. Dla osób już pod ścianą finansową, bez zdolności kredytowej, takie rozwiązanie może być niestety poza zasięgiem.

Czy banki boją się darmowego kredytu?

Hasło „sankcja kredytu darmowego” brzmi jak oksymoron – czy kredyt może stać się darmowy? Okazuje się, że tak, ale tylko w szczególnych okolicznościach i coraz częściej dzięki interwencji sądów. Zgodnie z polskim prawem (art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim) jeśli bank nie dopełni wymogów informacyjnych przy udzielaniu kredytu – na przykład w umowie zabraknie wymaganych danych lub zostaną one podane błędnie – konsument może domagać się uznania umowy za darmowy kredyt. W praktyce oznacza to, że bank traci odsetki i prowizje – klient musi oddać tylko pożyczony kapitał, bez żadnych kosztów. Taka sankcja to oczywiście najczarniejszy scenariusz dla kredytodawcy, więc nic dziwnego, że dziś banki dmuchają na zimne.

W ostatnich latach sankcja darmowego kredytu przestała być czysto teoretyczną ciekawostką, a stała się realnym narzędziem obrony konsumentów. Wielu kredytobiorców wygrało w sądach sprawy, w których banki musiały zwracać odsetki i inne opłaty. Kulminacją był wyrok TSUE z lutego 2025 r., w którym unijny trybunał potwierdził zgodność polskich przepisów o sankcji darmowego kredytu z prawem UE i jasno wskazał, że nawet pozornie drobne uchybienia (np. błędnie podana RRSO w umowie) mogą skutkować uwolnieniem klienta od wszystkich kosztów kredytu. Krótko mówiąc, jeśli bank nie dopilnuje każdego przecinka w umowie, ryzykuje, że kredytobiorca będzie spłacał tylko to, co pożyczył – zero zarobku dla banku.

Banki oczywiście wolą uniknąć takiego ryzyka. Można zauważyć, że obecnie instytucje finansowe starają się konstruować oferty i umowy jak najbardziej przejrzyście. Regulaminy są aktualizowane, formularze informacyjne dopieszczone, a RRSO w materiałach reklamowych podawane jest jak świętość. Z punktu widzenia konsumenta to dobra zmiana – większa transparentność i zgodność z literą prawa. Nie oszukujmy się jednak: banki robią to we własnym interesie, by nie zostawić furtki do unieważnienia kosztów kredytu. Czy obecne warunki konsolidacji są przez to dla nas korzystniejsze? Pośrednio tak – na przykład wiele banków utrzymuje prowizje na niskim poziomie lub wręcz zerowe, bo łatwiej je potem prawidłowo wykazać w RRSO i uniknąć błędów. Ale nie łudźmy się, że bank da nam coś za darmo z dobrego serca – po prostu woli zarobić mniej, niż ryzykować że przez sąd nie zarobi nic.

Podsumowanie – konsolidować czy nie konsolidować?

Pisząc ten felieton, przyglądałem się ofertom z maja 2025 i muszę przyznać, że kredyt konsolidacyjny to ciekawy paradoks. Z jednej strony droższy niż dawniej (bo czasy taniego pieniądza minęły), z drugiej – wciąż potrafi realnie pomóc wyjść finansowo na prostą. Atutem bieżących ofert jest odczuwalna ulga w wysokości raty (jak pokazuje przykład ~40% niższej sumy rat) oraz dodatkowe benefity od banków, które walczą o klienta (od łatwiejszych procedur online po wakacje kredytowe na start). Jednocześnie ceną za tę wygodę jest często wydłużenie spłaty i większy całkowity koszt zobowiązania.

Mój wniosek? Kredyt konsolidacyjny może być wybawieniem dla kogoś, kto traci już kontrolę nad piętrzącymi się ratami – daje szansę na złapanie oddechu i uporządkowanie finansów. Jednak to nie jest magiczna gumka do ścierania długów. Bank wciąż zarobi swoje (chyba że znajdzie się na bakier z formalnościami i spotka go sankcja darmowego kredytu – ale na to bym nie liczył przy dzisiejszej czujności banków). Konsolidacja ma sens, jeśli idzie w parze z naszą determinacją, by nie zadłużać się na nowo i spłacać już ten jeden ułożony kredyt sumiennie. W przeciwnym razie grozi nam powrót kłopotów – i to z nawiązką.

Na koniec dnia, atrakcyjność oferty konsolidacyjnej trzeba ocenić przez pryzmat własnej sytuacji: czy zysk z niższej raty przewyższa koszty dodatkowe? czy nowe warunki są lepsze od tych, które mamy w starych umowach? Porównajmy liczby, poczytajmy gwiazdki i przypisy w umowie, a jeśli coś jest niejasne – dopytajmy (mamy do tego prawo, nim cokolwiek podpiszemy). Tylko wtedy decyzja o konsolidacji będzie świadoma. Konsument we mnie dodaje jeszcze: dobrze, że konkurencja i wyroki sądowe temperują zapędy banków. Mimo wyższych stóp dziś, czuję że banki obchodzą się z klientem ostrożniej niż parę lat temu – bo wiedzą, że w dobie sankcji darmowego kredytu każdy nadgorliwy zysk może obrócić się przeciw nim. A to ostatecznie działa na korzyść nas, klientów. Więc czy konsolidować? Jeśli potrzebujesz – konsoliduj, ale z rozwagą. Bo choć gratisy w finansach trafiają się rzadko, to spokój ducha wart jest każdej złotówki (byle nie przepłaconej zanadto).

Mamy coś, co może Ci się spodobać

Bankingo to portal dostarczający najnowsze i najważniejsze wiadomości prawo- ekonomiczne. Nasza misja to dostarczenie najbardziej wartościowych informacji w przystępnej formie jak najszybciej to możliwe.

Kontakt:

redakcja@bankingo.pl

Wybór Redakcji

Ostatnie artykuły

© 2024 Bankingo.pl – Portal prawno-ekonomiczny. Wykonanie