Większość kredytobiorców z przerażeniem patrzy na perypetie Frankowiczów, którzy zmagają się ogromnymi problemami finansowymi w związku z od lat rosnącymi ratami. Chociaż wszyscy im współczują, to konsumenci posiadający zobowiązanie złotówkowe nie martwią się o własną sytuację. Jednak czy słusznie? Okazuje się, że również kredyty wydawane w złotówkach miały w wielu przypadkach niedozwolone klauzule umowne, które mogą być podstawą nawet do unieważnienia umowy kredytowej. Jak rozpoznać, czy doszło do takich nadużyć ze strony banku?
Spis treści:
Kto może być kredytobiorcą nieuczciwie przekazanego kapitału?
Aby sprawdzić, czy własna umowa kredytowa w złotówkach może być wadliwa, warto zwrócić uwagę na czas pobrania kredytu od banku. Dużo umów z zapisami niezgodnymi z prawem, podpisano w czasie zaciągania kredytów frankowych. Okazuje się, że właśnie wtedy również i kredyty złotówkowe, niezwiązane z żadną obcą walutą, mają zapisy naruszające interesy klientów i zasady współżycia społecznego. Chociaż jest to stosunkowo nowe odkrycie, to konsumenci – podobnie jak Frankowicze – mają bardzo duże szanse na wygraną sprawę w sądzie w tym zakresie, nawet z unieważnieniem całej umowy kredytowej.
Czujni powinni też być kredytobiorcy, którzy pozyskali kapitał od banku w czasie pandemii. Wtedy właśnie wskaźnik oprocentowania WIBOR utrzymywał się dłuższy czas na niższym poziomie. W wyniku tego dużo osób nagle zaczęło mieć znacznie lepszą zdolność kredytową, więc konsumenci chętniej brali kredyty hipoteczne lub inne.
Tymczasem obecnie wartość tego oprocentowania bardzo poszybowała w górę, a razem z nim comiesięczne raty kredytu, które bywają większe nawet o kilkaset złotych. Konsumenci wobec tej sytuacji nic nie mogą poradzić, ponieważ według umowy muszą płacić, natomiast banki nie ponoszą żadnego ryzyka. Takie sytuacje sytuacje były często właśnie wynikiem naruszenia prawa kredytobiorców w momencie podpisania umowy z bankiem.
Niedozwolone klauzule umowne także w kredytach złotówkowych
W przypadku kredytów zaciąganych tradycyjnie w złotówkach, naruszenie dotyczy umieszczenia w umowie kredytowej niedozwolonych klauzul, które wiążą konsumenta w szkodliwy dla niego sposób. Bardzo często można się spotkać z zapisem, który uzależnia określanie wysokości oprocentowania kredytu wyłącznie od decyzji osób zarządzających bankiem.
To wbrew prawu, ponieważ uczciwe jest obliczanie rat, posługując się średnimi wartościami podawanymi przez NBP. W innym przypadku może dojść do samowolki banków, które ustają finalną wysokość kolejnych rat kredytu według własnych tabel i przeliczeń, zarabiając na bezsilności konsumentów.
Tego typu niezgodne z prawem klauzule umowne mieszczą się w specjalnym rejestrze Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, zatem są silną podstawą do nieważności umowy kredytowej – nawet tej złotówkowej. Co więcej, banki pamiętały, by zamieścić w umowach próg minimalnego oprocentowania dla tych kredytów. Jednocześnie nie ustalały górnego limitu w tym zakresie, by zarobić jak najwięcej, i bez strat dla siebie.
Dodatkowo banki nie dopełniały często swojego obowiązku informacyjnego wobec kredytobiorców, szczególnie odnośnie zmian w wysokości rat w przyszłości, w związku ze zmieniającym się oprocentowaniem. Takie działania banków są bez wątpienia czynnikiem pozwalającym na obronę swoich interesów w sądzie przez konsumentów.
Unieważnienie złotówkowej umowy kredytowej
Obecnie bywa nawet tak, że banki wypowiadają umowę kredytową i pozywają kredytobiorców po zaprzestaniu spłacania przez nich kredytu, kiedy comiesięczne wysokości rat regularnie rosną. Instytucje finansowe domagają się więc spłaty dużej sumy, dochodząc roszczeń na drodze sądowej. Jak się jednak okazuje, sami sobie tym szkodzą, ponieważ sądy zaczęły się baczniej przyglądać umowom kredytowym – nie tylko tym frankowym. Dzięki wychwyceniu niedozwolonych klauzul umownych, sędziowie nawet oddalają całe powództwo, dotyczące wymagalności zobowiązań. Dlaczego tak się dzieje?
Banki nie wskazały jasnych zasad ustalania oprocentowania, by można było obliczać każdorazowo należne raty. Zmiana oprocentowania była liczona zawsze w sposób tylko bankowi znany, a jednocześnie niemożliwy do przewidzenia przez kredytobiorcę.
Nawet biegli sądowi nie są w stanie dokonać wyliczeń z powodu braku informacji w tym zakresie. Wobec tego tym bardziej sam konsument nie mógłby na bieżąco kontrolować wysokości żądanych przez bank kolejnych rat do spłacania. Zatem jak wierzytelność mogła stać się wymagalna, jeśli nie było wiadomo ile do końca wynosiła? Nie można więc wypowiedzieć umowy kredytowej, ponieważ nie wiadomo, czy zaszły przesłanki do takiego wypowiedzenia.
Wobec powyższego, konsumenci nie tylko stoją na silnej pozycji w przypadku pozwania przez bank, ale w dodatku sami mogą ten bank pozwać, przede wszystkim z tytułu umieszczenia w umowie niedozwolonych klauzul umownych oraz braku dopełnienia obowiązku informacyjnego względem kredytobiorców.
Sąd, po dokładnym przeanalizowaniu całej umowy o kredyt złotówkowy, najprawdopodobniej unieważni umowę kredytową, a sprawa potoczy się jak w przypadku Frankowiczów – bank będzie musiał zwrócić wszystkie pieniądze kredytobiorcy, a sam odzyska tylko wartość kredytu pierwotnego.
Dlaczego kredytobiorcy boją się pozywać banki i czy warto iść z nimi na ugodę?
Konsumenci zazwyczaj żyją w przekonaniu, że nikt nie ma szans na wygraną tak ogromnym przedsiębiorstwem, jak bank. Są pewni, że instytucje finansowe mają za sobą rzesze najlepszych prawników i nieskończone środki pieniężne do walki przed sądem. W dodatki przedstawiciele banków straszą konsumentów pozwami o zapłatę za bezumowne korzystanie z kapitału, jeśli dojdzie do unieważnienia umowy.
Wielu osobom szkoda w takiej sytuacji czasu, nerwów i utraty resztki oszczędności na przegraną. Dzieje się tak, ponieważ konsumenci nie wierzą, że mają jakiekolwiek szanse, nawet mimo racji po swojej stronie. Jednak to właśnie ta racja jest kluczowa w przypadku rozstrzygani sądu. Kiedy umowa zawiera przesłanki o nieważności, to często pieniądze bankom już nie pomogą, a najlepsi nawet prawnicy ich nie wybronią. Sąd zwraca uwagę na naruszenie prawa i twarde dowody w sprawie, a bez znaczenia jest obecnie pozycja i status stron postępowania.
Niektóre banki, by chronić swoje interesy, proponują kredytobiorcom pójście na ugodę, zamiast rozwiązywać sprawy na drodze sądowej. Często tak jest w sytuacji, kiedy raty bardzo wzrosły w związku z gwałtownym wzrostem oprocentowania. Większość prawników badających tę problematykę podkreśla jednak, że ugoda z bankiem nie będzie dla kredytobiorcy korzystna i zwykle jedynie niewiele zmienia w sytuacji konsumentów. Zazwyczaj porozumienia proponowane przez banki w zakresie kredytów złotówkowych to opcje o wiele gorsze w stosunku do tego, co można zyskać na drodze sądowej.
Jak najlepiej bronić się przed nieuczciwymi bankami?
Konsumenci, którzy obawiają się sądowej batalii z bankiem, powinni udać się po pomoc do wykwalifikowanej kancelarii prawnej, która ma duże doświadczenie w tego typu sprawach. Prawnicy przede wszystkim przejrzą dokładnie umowę, by wyłapać z niej wszystkie niezgodne z prawem zapisy na szkodę klientów. Sami kredytobiorcy często nie są w stanie samodzielnie odnaleźć takie klauzule, by na ich podstawie się bronić. Prawnicy także przygotują stosowne odpowiedzi, sprzeciwy czy nawet pozwy – zależnie od sprawy. Z pomocą specjalistów z kancelarii prawnej, można ponadto zebrać całą niezbędną dokumentację, którą należy przedstawić w sądzie. Kompleksowo przygotowane dokumenty zwiększą szansę na wygraną oraz mogą przyspieszyć przebieg procesu.
W dodatku prawnicy, którzy już mieli styczność z takimi sprawami i mają na koncie wygrane procesy, doskonale wiedzą jakiej argumentacji użyć, by odebrać bankom wszelkie szanse na obronę. Dzięki odnalezieniu niedozwolonych klauzul w umowach i przedstawieniu sensownej linii obrony, możliwe jest często wygranie walki z bankiem, a umowa kredytowa zostaje w takiej sytuacji całkowicie unieważniona. Kredytobiorcy mogą odzyskać swoje pieniądze i uwolnić się od zobowiązania wobec banku.