Polska gospodarka, choć nominalnie pozostaje jedną z najdynamiczniejszych w Europie, znalazła się w cieniu gorących debat wyborczych. W okresie gorączkowych dyskusji przedwyborczych, gdzie każde słowo kandydatów jest na wagę złota, łatwo przeoczyć tematy, które rzeczywiście wpływają na życie każdego obywatela – takie jak gospodarka. Podczas ostatniej dyskusji trzynaściorga kandydatów na urząd prezydenta, transmitowanej 12 maja 2025 r. w TVP, TVN i Polsacie, tematy ekonomiczne konkurowały z wizerunkowymi starciami. Mimo że wzrost PKB w 2025 r. szacuje się na 3,2–3,3%, a inflacja spadła do 4,2% w kwietniu, dyskusja o strategicznych wyzwaniach przypominała raczej przegląd postulatów niż merytoryczną analizę.
To musisz wiedzieć | |
---|---|
Jak wpłynie wojna handlowa USA-EU na polską gospodarkę 2025? | Może obniżyć polskie PKB o 0,43%, co przekłada się na stratę ok. 10 mld zł. |
Jakie są konsekwencje podniesienia kwoty wolnej od podatku dla rodzin z dziećmi w 2025? | Może kosztować budżet nawet 36 mld zł rocznie. |
Jakie są strategie kandydatów dotyczące reformy systemu ubezpieczeń zdrowotnych? | Kandydaci proponują m.in. konkurencyjne fundusze zamiast NFZ oraz zwiększenie wydatków na obronność. |
Spis treści:
Jaka jest aktualna sytuacja makroekonomiczna Polski?
Przedwyborcza rzeczywistość gospodarcza Polski rysuje się w odcieniach ostrożnego optymizmu. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBRD) obniżył wprawdzie prognozę wzrostu PKB na 2025 r. z 3,4% do 3,3%, wskazując na słabnący popyt zewnętrzny, zwłaszcza ze strony Niemiec oraz skutki nowych ceł USA. Jednocześnie Bank Światowy i MFW szacują wzrost na 3,2%, podkreślając rolę konsumpcji wewnętrznej napędzanej rosnącymi realnymi dochodami. Bezrobocie utrzymuje się na poziomie 5,2%, co jest spadkiem o 0,1 pkt proc. wobec marca; jednak liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła rok do roku o 7 tys.
Kluczowym wyzwaniem pozostaje sektor mieszkaniowy. Pomimo spadku sprzedaży mieszkań o 30% w Warszawie w pierwszych trzech kwartałach 2024 r., ceny utrzymują stabilność, a średni metr kwadratowy w stolicy (2,2 tys. euro) wciąż pozostaje trzykrotnie tańszy niż w Berlinie. Eksperci CBRE przewidują jednak, że utrzymująca się słaba sprzedaż może doprowadzić do niewielkich korekt cenowych w 2025 r. Dodatkowym obciążeniem są stopy procentowe: marzecowe oprocentowanie kredytów hipotecznych wyniosło 7,55%, co ogranicza dostępność finansowania mimo rządowego programu „Mieszkanie na Start” z dopłatami do rat.
Jakie są propozycje głównych kandydatów?
Podczas ponaddwugodzinnej debaty w siedzibie TVP kandydaci wielokrotnie odwoływali się do wątków ekonomicznych; jednak brakowało spójnych wizji. Rafał Trzaskowski (KO) postulował zwiększenie wydatków na obronność do 5% PKB, argumentując, że „silna armia to gwarancja partnerskich relacji z USA”. Jego propozycje spotkały się z ironiczną reakcją Szymona Hołowni (PSL), który wskazał na „strategiczne znaczenie polskiego eksportu żywności”.
Magdalena Biejat (Lewica) i Adrian Zandberg (Partia Razem) skupili się na krytyce dotychczasowej polityki mieszkaniowej, domagając się przeznaczenia 1% PKB na budownictwo społeczne oraz ograniczenia marż bankowych. „Dopłaty do kredytów tylko napędzają zyski deweloperów” – przekonywał Zandberg, ignorując dane o 62% udziału prywatnych inwestorów w rynku mieszkaniowym. Z kolei Sławomir Mentzen (Konfederacja) postulował zastąpienie NFZ konkurencyjnymi funduszami ubezpieczeń zdrowotnych, powołując się na „niewydolność systemu z 2003 r.”.
Jakie są wyzwania fiskalne przed Polską?
W tle debaty pozostawał niewygodny kontekst fiskalny. Dług publiczny sięga już 53,5% PKB; a propozycje kandydatów – takie jak podniesienie kwoty wolnej do 140 tys. zł dla rodzin z dziećmi – mogłyby kosztować budżet nawet 36 mld zł rocznie. Eksperci MFW od miesięcy naciskają na reformy: zwiększenie progresji podatkowej oraz likwidację preferencji dla samozatrudnionych czy podniesienie podatków od nieruchomości. Tymczasem Trzaskowski deklarował: „Jestem przeciwnikiem podnoszenia podatków. Potrzebujemy rozwoju, a nie fiskalnego zaciskania pasa”, co stoi w sprzeczności z postulatami Lewicy dotyczącymi skrócenia czasu pracy.
Co to oznacza dla przeciętnego obywatela?
Przeciętnego Polaka najmocniej dotkną spory o politykę mieszkaniową. Choć rządowy program „Mieszkanie na Start” oferuje dopłaty do rat, to przy obecnych stopach procentowych i cenach nieruchomości nawet kredyt na skromne mieszkanie wymagałby dochodu przekraczającego 10 tys. zł netto miesięcznie. Propozycje ograniczenia marż bankowych czy budowy mieszkań komunalnych brzmią atrakcyjnie; jednak ignorują realia rynkowe – jak choćby fakt, że aż 93% nowych mieszkań powstało dzięki inwestycjom prywatnym.
Zaskakująco mało uwagi poświęcono natomiast starzeniu się społeczeństwa. Mimo że wskaźnik dzietności spadł do 1,33, żaden z kandydatów nie przedstawił kompleksowego planu reform emerytalnych; ograniczając się do doraźnych transferów (np. podwyższona kwota wolna dla rodzin). Tymczasem bez podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat dla obu płci system może się załamać już w latach trzydziestych.
Perspektywy rozwoju gospodarczego po wyborach
Krótkoterminowe skutki kampanii już są widoczne. Wskaźnik zaufania konsumentów spadł w kwietniu o 1,3 pkt proc., osiągając -16,5 pkt; co eksperci wiążą z niepewnością przedwyborczą. W średniej perspektywie kluczowe będzie to, czy zwycięzca wyborów będzie potrafił pogodzić populistyczne zapisy programów z wymogami unijnej polityki fiskalnej. Scenariusz eskalacji wojny celnej USA z UE (25% cła na wszystkie produkty) mógłby obniżyć polskie PKB o wspomniane wcześniej -0,43%, co przy obecnym tempie wzrostu oznacza stratę ok. 10 mld zł.
Wybory prezydenckie w Polsce uwypukliły rozdźwięk między gospodarczymi wyzwaniami kraju a krótkowzrocznością polityków. Paradoksalnie to właśnie gospodarka – motor wzrostu wynagrodzeń i dobrobytu – pozostaje na marginesie prawdziwej dyskusji; przegrywając z emocjami i wizerunkowymi potyczkami.
Z perspektywy mieszkańców kluczowe będzie świadome głosowanie oraz dokładna analiza programów ekonomicznych wszystkich kandydatów przed oddaniem głosu – bo to od nas zależy przyszłość gospodarki i naszego codziennego życia.