Tzw. „pomoc frankowiczom” to dziś bardzo prężnie rozwijający się biznes – wartość rynku tych usług szacowana jest na miliardy złotych. Oczywiście ani adwokat, ani radca prawny nie pracują za darmo. Nie oni są jednak problemem tego rynku. Prawdziwą plagą są tzw. pseudokancelarie, czyli nieetyczne podmioty, które pojawiły się na rynku wyłącznie w celu łatwego wzbogacenia się kosztem osób będących ofiarami procederu frankowego. Firmy te, by pozyskać klientów, korzystają z wielu nieetycznych metod, które są niedozwolone w przypadku kancelarii adwokackich czy radcowskich. Między innymi kupują gotowe leady, czyli dane frankowiczów chcących pozwać bank, sprzedawane przez równie nieetyczne firmy, prowadzące porównywarki kancelarii i bardzo podobne do nich rankingi. Frankowicz, który, chcąc skorzystać z takiego narzędzia, wpisze swoje dane, ryzykuje tym, że zostaną one podane dalej – do firmy, która ma w planie zarobić na nim nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
- Frankowicz szukający dobrej kancelarii do pozwania banku niemal na pewno natrafi na co najmniej kilka porównywarek, kalkulatorów frankowych i rankingów zachęcających go do wypełnienia formularza kontaktowego
- Podanie danych jest ryzykowne – firma, która o nie prosi, może chcieć je sprzedać jednej z pseudokancelarii, czyli spółek z o.o. utrzymujących się z „pomocy frankowiczom”. Firmy te oferują swoje usługi za zupełnie nieadekwatne stawki, kusząc niskim kosztem początkowym współpracy
- W sieci kwitnie handel tzw. leadami, czyli danymi kontaktowymi osób, które wypełniły formularz na stronie, by uzyskać dostęp do interesujących je danych. Działanie to należy uznać za wysoce nieetyczne i narażające konsumentów na ryzyko podjęcia współpracy z nieuczciwym podmiotem
- Frankowicz, który chce policzyć, ile można zyskać na unieważnieniu umowy, może to zrobić przez jeden z kalkulatorów prowadzonych przez profesjonalne kancelarie adwokackie. Takie podmioty udostępniają narzędzia za darmo, bez konieczności podawania jakichkolwiek danych kontaktowych.
Spis treści:
Dane kontaktowe frankowicza są dziś w sieci wiele warte. Sprawdź, kto na nich zarabia
Mogłoby się wydawać, że w dobie RODO i zintensyfikowanych działań na rzecz ochrony danych osobowych nie powinno już dochodzić do sytuacji, w których ktoś w podstępny sposób handluje informacjami kontaktowymi konsumentów. A jednak taki handel kwitnie, a jego ofiarami bardzo często są frankowicze, szukający informacji na temat pozwania banku. W Internecie są dziesiątki popularnych rankingów i porównywarek kancelarii frankowych. Nierzadko, aby z nich skorzystać, trzeba podać swoje dane osobowe i kontaktowe – imię, nazwisko, numer telefonu i adres e-mail. Nasuwa się pytanie, po co podmiotowi prowadzącemu porównywarkę jest potrzebna taka wiedza o użytkowniku, który chce tylko sprawdzić, kto najtaniej poprowadzi mu sprawę o kredyt frankowy?
Odpowiedź jest prosta: właściciel takiej porównywarki, najczęściej jakaś spółka z o.o. z niskim kapitałem zakładowym, prowadzi taką stronę w jednym tylko celu: by zarobić pieniądze. Podmioty, które znajdują się na liście, wcale nie muszą być choćby w pierwszej dziesiątce najlepszych kancelarii frankowych w kraju (i z reguły nie są). Ważne jest tylko to, by były skłonne zapłacić za reklamę w rankingu bądź porównywarce.
Niektóre firmy handlują w sieci danymi klientów – sprzedają tzw. leady, czyli rekordy wygenerowane poprzez formularz na stronie, zawierające dane osobowe kredytobiorców szukających pomocy prawnej. Na takiej działalności można zarobić fortunę. Jest ona oczywiście skrajnie nieetyczna – naraża konsumenta na spam reklamowy pochodzący od nierzetelnych, nastawionych na maksymalny zysk podmiotów, które masowo zbierają sprawy od frankowiczów, a następnie zlecają je na zewnątrz tanim prawnikom, bardzo często niemającym odpowiedniej praktyki w prowadzeniu spraw przeciwko bankom.
Frankowicz, który chce po prostu unieważnić swój kredyt, a nie ma specjalistycznej wiedzy o funkcjonowaniu rynku usług prawnych w Polsce, jest najczęściej wobec takich podmiotów bezbronny. Robią one zresztą świetne pierwsze wrażenie: zatrudniają profesjonalnych, niezwykle miłych i pomocnych handlowców, mają przejrzyste i bardzo funkcjonalne strony internetowe oraz, oczywiście, prężnie działają w social mediach. Czego chcieć więcej? Oczywiście niskiej ceny.
Pozornie tanie oferty pseudokancelarii frankowych to pułapka. Koszty współpracy z „kancelarią z rankingu” mogą być horrendalne
Cena obsługi prawnej w pseudokancelarii, która reklamuje się przez porównywarki i kupuje leady, oczywiście nie jest niska, ale o tym klient dowiaduje się z reguły dopiero wtedy, gdy jest już za późno na bezkosztowe zerwanie współpracy.
Firmy tego typu zachęcają potencjalnych klientów do współpracy bardzo niską opłatą początkową – w skrajnych przypadkach wynosi ona nawet zero złotych. Klient, otrzymując taką ofertę, czuje się bezpiecznie. Handlowiec tłumaczy mu, że nie ponosi on żadnego ryzyka w przypadku przegranej – kancelaria nie pobierze od niego żadnych opłat. W przypadku wygranej wynagrodzenie pseudokancelarii jest w 100 procentach prowizyjne. A prowizja jest sowita, bo w jakiś sposób firma musi przecież zrekompensować sobie ryzyko kosztów związanych z przegraną.
Podczas gdy najlepsze kancelarie adwokackie i radcowskie na rynku, ściśle wyspecjalizowane w prowadzeniu spraw przeciwko bankom, pobierają premię za sukces w wysokości 3 do 7 proc., licząc od wartości przedmiotu sporu, prowizja za wygraną w pseudokancelarii może wynieść nawet ponad 25 procent. W skrajnych przypadkach i przy zastosowaniu wyjątkowo niekorzystnego algorytmu kancelaria wystawi kredytobiorcy rachunek, po uiszczeniu którego okaże się, że niewiele skorzystał on na unieważnieniu umowy.
Jak nie dać się nieetycznym podmiotom sprzedającym dane i jednocześnie znaleźć dobrego prawnika frankowego?
W Polsce wciąż brak regulacji na rynku usług prawnych. Nieuczciwe podmioty, prowadzone przez osoby bez wykształcenia prawniczego i gruntownej wiedzy zawodowej, mogą funkcjonować obok licencjonowanych ekspertów. Co więcej, są na tym rynku uprzywilejowane, gdyż, w odróżnieniu od adwokatów i radców prawnych, nie muszą przestrzegać kodeksu etyki zawodowej. Mogą zatem reklamować się w sieci w nachalny sposób, zatrudniać akwizytorów i handlowców, wysyłać spam do potencjalnych klientów i pobierać success fee w wysokości nieadekwatnej do świadczonej usługi.
Jak się chronić przed takimi podmiotami? Oto kilka wskazówek:
- jeśli chcesz znaleźć dobrą kancelarię do poprowadzenia swojej sprawy, nie korzystaj z rankingów ani porównywarek. Stosuj zasadę ograniczonego zaufania wobec podmiotów, które się w nich pojawiają, zwłaszcza jeśli są prowadzone jako spółki z o.o. czy S.A. (czyli nie są ani kancelariami adwokackimi, ani radcowskimi)
- dobrego adwokata bądź radcy prawnego szukaj, porównując informacje na stronach i w social mediach konkretnych kancelarii. Powinno interesować Cię, czy masz do czynienia z prawdziwą kancelarią adwokacką/radcowską prowadzoną w formie spółki osobowej, która specjalizuje się w sprawach przeciwko bankom, zajmuje nimi od co najmniej 6-7 lat i zdążyła już wygrać minimum kilkaset procesów o kredyty w CHF
- NIGDY nie wypełniaj formularzy kontaktowych na stronach, jeśli masz wątpliwości co do tego, czy żądanie tych danych jest rzeczywiście uzasadnione. Twoje dane mogą trafić do nieuczciwego podmiotu, który słono za nie zapłaci, a Ty miesiącami będziesz borykać się ze spamem mailowym i telefonami od natrętnych telemarketerów
- jeśli chcesz skorzystać z tzw. kalkulatora frankowego, za pomocą którego poznasz przybliżone korzyści z unieważnienia umowy, wybierz narzędzie udostępnione przez renomowaną kancelarię adwokacką/radcowską, które nie wymaga podawania danych osobistych, takich jak imię, nazwisko czy numer telefonu lub adres e-mail. Przykładem bezpiecznej aplikacji tego typu jest www.kalkulatorfrankowicza.pl.
Podobną ostrożność zachowaj, jeśli jesteś kredytobiorcą złotówkowym chcącym pozwać bank za kredyt konsumencki lub hipoteczny. Powoli powstają już porównywarki nastawione na zbieranie danych od złotówkowiczów zainteresowanych pozwem. Ten rynek dopiero się rozwija, ale wraz z klarowaniem się linii orzeczniczej i publikacją pierwszych prokonsumenckich wyroków w tych sprawach skala zjawiska najprawdopodobniej będzie się nasilać. Doradzamy naszym czytelnikom wzmożoną czujność i dbałość o prywatność własnych danych, które dla wielu firm są cennym łupem.