Wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE, które zostały wydane 15 czerwca 2023 r., są z całą pewnością korzystne dla kredytobiorców i spowodują, że do sądów ruszy kolejna grupa kredytobiorców, banki jednak mają inne zdanie w tym zakresie. Jeszcze w lutym br., gdy wydana została opinia przez Rzecznika Generalnego, w której roszczenia banków o wynagrodzenie z kapitału kredytu zostały odrzucone, instytucje kredytowe narzekały jak bardzo szkodliwe jest dla nich takie stanowisko i ostrzegały, że grozi im finansowa katastrofa. Stanowisko banków mocno popierał także Szef Komisji Nadzoru Finansowego, który robił co mógł by wyrok TSUE nie był zgodny z opinią, gdy z kolei wyrok już zapadł, a żądania banków o wynagrodzenie zostały odrzucone, banki twierdzą, że nic wielkiego się nie stało i że wyrok ten nie ma praktycznie żadnego znaczenia. Oczywistym jest, że „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”, jednak optymizm banków wydaje się mocno przesadzony, co rzecz jasna nie wyklucza tego, że banki nadal będą szukać sposobów by odzyskać od klientów więcej niż wypłacony im kapitał kredytu.
Zaskakujący optymizm banków po wyrokach TSUE.
15 czerwca 2023 r. na długo zapisze się w pamięci frankowiczów, gdyż wtedy Trybunał Sprawiedliwości UE wydał dwa orzeczenia, które gwarantują kredytobiorcom jeszcze więcej praw.
W pierwszej sprawie, C‑520/21, Trybunał uznał, że banki nie mogą domagać się od kredytobiorców dodatkowych świadczeń, czyli wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału kredytu, w sytuacji, gdy umowa o kredyt frankowy zostanie unieważniona.
W ocenie TSUE jakiekolwiek dodatkowe świadczenia, czyli wykraczające poza kapitał i ewentualne odsetki należne w przypadku opóźnienia, będą niweczyć ochronny cel dyrektywy, a przedsiębiorcy stosujący niedozwolone klauzule umowne, tak naprawdę nie poniosą z tego tytułu żadnej kary. Jednocześnie jednak, Trybunał uznał, że roszczenia o wynagrodzenie mogą zaktualizować się po stronie kredytobiorców.
Druga sprawa, C‑287/22, dotyczyła kwestii zabezpieczenia w sprawach frankowych, i tutaj TSUE również był przychylny dla frankowiczów, gdyż uznał, że zastosowanie zabezpieczenia w postaci zawieszenia obowiązku spłacania rat kredytu w trakcie trwania postępowania sądowego, powinno mieć miejsce zawsze wtedy, gdy zastosowanie takich środków tymczasowych jest konieczne dla zapewnienia pełnej skuteczności końcowego orzeczenia.
Zabezpieczenie jest więc możliwe nie tylko w przypadkach, gdy kapitał kredytu został już spłacony, lecz także wtedy, gdy nie został on jeszcze w pełni pokryty.
Konsekwencją powyższych orzeczeń będzie najpewniej jeszcze większe zainteresowanie kredytobiorców składaniem pozwów przeciwko bankom, sądy i kancelarie frankowe przygotują się na prawdziwą lawinę, jednak banki są bardzo spokojne i uważają, że nic takiego się nie zdarzy.
Prezes Związku Banków Polskich twierdzi, że wyroki TSUE nie stanowią żadnego zagrożenia dla sektora bankowego, jak i dla poszczególnych banków, ponieważ banki dobrze się przygotowały na taką ewentualność, a tak poza tym, banki nie spodziewają się lawiny pozwów. Ponadto, w ocenie ZBP sądy nie będą udzielały zabezpieczeń automatycznie, roszczenia kredytobiorców o wynagrodzenie raczej nie będą formułowane, gdyż brak do nich podstaw w prawie krajowym, jak również frankowicze, którzy kredyt już spłacili, nie będą zainteresowani procesem.
Pomijając już fakt, że retoryka banków mocno się zmieniła po wyrokach TSUE (najpierw miała być katastrofa, a teraz nie ma się czym martwić), trzeba przyznać, że optymizm po stronie banków jest bardzo duży i nawet trudno wyjaśnić dlaczego. Kredytobiorcy nie mają przecież zamiaru odpuszczać i banki doskonale zdają sobie z tego sprawę, sprawy frankowe będą więc jeszcze sporo banki kosztować.
Jak nie wynagrodzenie to waloryzacja?
Kwestia wynagrodzenia należnego bankom została przez Trybunał jednoznacznie rozstrzygnięta, więc kredytobiorcy w tym zakresie nie mają się czego obawiać, nie oznacza to jednak, że banki mają zamiar odpuścić.
Prawnicy banków dokonali własnej interpretacji orzeczenia TSUE i wynika z niej, że owszem, możliwość domagania się wynagrodzenia została wyłączona, jednak Trybunał nie zamknął bankom drogi do odzyskania kosztu kapitału. Wyrok Trybunału odnosi się tylko do wynagrodzenia, z kolei waloryzacja świadczenia jest oparta na innej podstawie prawnej, dlatego w ocenie banków jest ona uzasadniona.
Jak wskazują banki, z samej istoty waloryzacja nie zakłada wynagrodzenia po stronie banku, lecz jedynie wyrównanie wartości świadczenia, a że kredyty zostały udzielone na wiele lat i w tym czasie wartość pieniądza się zmieniła, to w ocenie banków takie roszczenie jest uzasadnione.
Co ciekawe, niedawno jeden z sądów uwzględnił nawet roszczenie banku o waloryzację, rozstrzygnięcie to nie jest jednak prawomocne, więc nic nie jest jeszcze pewne i trudno powiedzieć czy takie żądania będą pozytywnie oceniane na większą skalę.
Niezależnie od tego czy i które roszczenia formułowane przez banki zostaną uznane za zasadne, frankowicze muszą liczyć się z pozwami ze strony banków, które będą składane by przerwać bieg terminu przedawnienia. Roszczenia po stronie banków przedawniają się z upływem trzech lat, i przyjmuje się, że termin ten, zgodnie ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, biegnie od momentu, gdy kredytobiorca podjął działania dotyczące zakwestionowania zawartej umowy, czyli np. złożył reklamację.
Banki boją się więc, że może dojść do przedawnienia ich roszczeń w zakresie zwrotu kapitału kredytu, dlatego będą zabezpieczać swoje interesy, właśnie poprzez pozywanie swoich klientów, lecz frankowiczów w żaden sposób nie powinno to zniechęcić do walki o swoje prawa.
W sprawach frankowych banki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa, lecz na ten moment trudno ocenić jak sprawy się potoczą. Dla kredytobiorców najistotniejsze jest natomiast to, że unieważnienie kontraktu jest najkorzystniejsze pod względem finansowym i nie warto już dłużej zwlekać z pozwaniem banku.