Stany Zjednoczone znajdują się na krawędzi technicznego bankructwa, z konsekwencjami, które mogłyby wstrząsnąć nie tylko ich gospodarką, ale również wpłynąć na globalne rynki finansowe, w tym Polskę. USA są pod presją czasu, aby osiągnąć ponadpartyjne porozumienie w celu zwiększenia limitu zadłużenia. Przypomina to sytuację z 2011 roku, która również wpłynęła na światowe gospodarki.
Spis treści:
Powtórka z historii – jak do tego doszło?
Zrozumienie obecnej sytuacji wymaga spojrzenia na historię kwestii limitu zadłużenia w USA. Meczenizm ten działa od 1917 roku, ale jego znaczenie wzrosło w XXI wieku, kiedy dynamika zadłużenia się zauważalnie wzrosła, a deficyt budżetowy stał się normą. Uzyskanie zgody Kongresu na podniesienie limitu zadłużenia zazwyczaj jest formalnością. Jednak różnice polityczne mogą utrudniać porozumienie, a obecna sytuacja przypomina pat z 2011 roku.
Brak zgody Kongresu na podniesienie limitu zadłużenia może wywołać niewypłacalność, która wstrząsnęłaby rynkami finansowymi i wpędziłaby Stany Zjednoczone w głęboką recesję. Konsekwencje takiej sytuacji mogą być poważne, zarówno dla gospodarki amerykańskiej, jak i dla globalnej sceny finansowej.
Spoglądając przez Atlantyk: Niepokój o gospodarkę USA
W obliczu niezgody politycznej na zwiększenie limitu zadłużenia USA, kraj ten może znaleźć się na skraju finansowego chaosu. Polscy ekonomiści, obserwując sytuację, są jednak zdania, że porozumienie zostanie osiągnięte, minimalizując tym samym wpływ na krajową gospodarkę.
„Techniczne bankructwo z pewnością oznaczałoby korektę giełd na całym świecie i wzrost awersji do ryzyka, który zawsze obejmuje też rynki rozwijające się i mogłoby to też oznaczać osłabienie się złotego. Wpływ na polski rynek byłby jednak ograniczony” — komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING.
Porozumienie tuż za rogiem: Prognozy dla gospodarki USA
Pomimo zastrzeżeń, eksperci są zgodni, że politycy USA dojdą do porozumienia przed ostatecznym terminem. Piotr Bujak, główny ekonomista PKP BP, podkreśla, że sytuacja to efekt politowania, wynikającego z niecodziennie skonstruowanego limitu długu.
„Stany Zjednoczone nie zbankrutują. Na chwilę przed ostatecznym terminem, politycy osiągną porozumienie. Zamiast w ujęciu w relacji do PKB, w Stanach ujęty jest nominalnie”, ocenia Bujak.
Zarządzanie kryzysem: Negocjacje w USA
Zastrzeżenia opozycyjnej partii do administracji Bidena dotyczą głównie polityki wydatkowej. Partia opozycyjna wyraża chęć zwiększenia limitu zadłużenia, ale stawia warunki. Wymaga znacznego ograniczenia wydatków, które po uchwaleniu potężnych programów inwestycyjnych przez administrację Bidena, znacznie wzrosły.
Negocjacje nad zmianami w budżecie na 2024 rok trwają, ale jeszcze nie przyniosły rezultatu. „Osiągnięcie porozumienia najprawdopodobniej będzie wymagało spotkania się 'w pół drogi’ – przyszłoroczny budżet USA będzie nieco skromniejszy, a w zamian Republikanie dadzą administracji zielone światło”, przewiduje Bujak.
Rozwiązanie w zasięgu ręki?
Trwające negocjacje, w których uczestniczą m.in. spiker Izby Reprezentantów Kevin McCarthy oraz prezydent USA Joe Biden, mają na celu osiągnięcie kompromisu. Biden początkowo żądał bezwarunkowego podniesienia limitu, na razie zgodził się na zamrożenie wydatków na poziomie z obecnego roku. Republikanie zapowiadają, że zgodzą się na podniesienie limitu w zamian za głębokie cięcia wydatków budżetowych, co stanowi istotny krok do osiągnięcia porozumienia.
Jakość relacji międzynarodowych i zdolność do rozwiązywania takich kryzysów mają wpływ na globalną gospodarkę. Polska, choć na pierwszy rzut oka wydaje się być poza zasięgiem tych problemów, musi śledzić te rozmowy z uwagą.