W zaledwie kilka miesięcy sytuacja kredytobiorców złotówkowych stała się bardzo trudna – dla wielu z nich cykliczne podwyżki stóp procentowych, których początek miał miejsce w październiku ubiegłego roku, oznaczają niemalże podwojenie wysokości spłacanych rat. Na 8 czerwca zaplanowane jest kolejne posiedzenie RPP i wiele wskazuje na to, że nie obędzie się bez kolejnego wzrostu stóp procentowych. Czy już wkrótce złotówkowicze masowo ruszą do sądów z pozwami przeciwko bankom?
Spis treści:
Iluzoryczna pomoc rządu dla kredytobiorców: czy zatrzyma tworzącą się falę pozwów?
Nie ma wątpliwości, że rząd doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji związanej z kredytami złotówkowymi. Świadczy o tym szybka decyzja o przyznaniu pakietu pomocowego dla poszkodowanych. Wśród rozwiązań zaproponowanych kredytobiorcom złotówkowym znalazły się:
- wakacje kredytowe (możliwość odroczenia spłaty rat kredytu przez wybrane 4 miesiące w bieżącym roku i kolejne 4 w następnym)
- dopłaty do kredytów, które będą dostępne dla osób w najtrudniejszej sytuacji finansowej (i których spłatę będzie można pod pewnymi warunkami częściowo umorzyć)
- planowana zmiana stawki WIBOR na inny, „bardziej sprawiedliwy” wskaźnik
Choć na papierze te zapewnienia brzmią pięknie, są takie tylko w teorii. Wakacje kredytowe, podobnie jak każde inne, w końcu się kończą – a wysokie stopy procentowe prawdopodobnie będą się utrzymywać znacznie dłużej. Dopłaty będą przeznaczone jedynie dla najmniej zamożnych kredytobiorców, a zmiana stawki referencyjnej już teraz wzbudza kontrowersje i wiele wskazuje na to, że są z nią wiązane zbyt wielkie nadzieje. Przypomnijmy, że wg przepisów unijnych, nowa stawka musi być porównywalna do starej i wprowadzenie zamiennika wiąże się z korektą spreadu. Część ekspertów jest więc zdania, że nowy wskaźnik nie wpłynie na wysokość rat.
Nic więc dziwnego, że po początkowej uldze, kredytobiorcy złotówkowi zaczynają powoli kalkulować, czy te propozycje w dłuższej perspektywie poprawią w ogóle ich sytuację – zwłaszcza, że rata kredytu już teraz jest niemal dwukrotnie wyższa niż w zeszłym roku, a planowane są kolejne podwyżki stóp procentowych i nie wiadomo, kiedy ich cykl się skończy.
Czy kredytobiorca złotówkowy ma w ogóle szansę na wygraną z bankiem?
Zdania sektora prawnego są mocno podzielone w kwestii szans, jakie mają konsumenci w starciu z bankiem, gdy przedmiotem sporu jest kredyt hipoteczny o zmiennym oprocentowaniu, który został zawarty w złotówce. Jest to zupełnie nowy problem, więc trudno przewidywać, jak orzekać będą w tych sprawach sądy. Już dzisiaj wskazuje się, że dużą rolę w dochodzeniu roszczeń może grać udowodnienie bankowi, że nie spełnił wobec klienta obowiązku informacyjnego związanego z ryzykiem zaciągania zobowiązania opartego o zmienne oprocentowanie. Rzecz w tym, że nawet, gdy w umowie lub dokumentach do niej dołączonych, znajdowały się zapisy informujące o ryzyku, z reguły były one formułowane specjalistycznym, bankowym żargonem, niezrozumiałym dla wielu wykształconych ludzi, a co dopiero dla osób, które na co dzień nie obcują z branżowym słownictwem.
Jeśli zatem konsument będzie w stanie wykazać, że bank nienależycie wywiązał się z obowiązku informacyjnego, sąd będzie musiał przyjrzeć się samej umowie i temu, czy zawiera ona klauzule abuzywne. Jak się okazuje, niedozwolone zapisy były nie tylko domeną umów frankowych, ale powszechnie występują również w przypadku kredytów złotówkowych. W drodze postępowania sądowego szczególnie kłopotliwe dla banków mogą się okazać klauzule związane ze zmienną stopą oprocentowania.
Z treści proponowanych w Polsce umów kredytowych wynika w większości, że ryzyko związane ze zmiennym oprocentowaniem w całości ponosi kredytobiorca – a to jest niezgodne ze stanowiskiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznaje taki sposób kształtowania odpowiedzialności za abuzywny. Podobnie jest w sprawach frankowych, gdzie – zamiast zmiennego oprocentowania – problemem było jednostronne kształtowanie kursu franka przez banki, bez brania pod uwagę obiektywnych kryteriów. Wiele wskazuje, że za sprawą tej praktyki, umowy frankowe będą możliwe do skutecznego podważenia już nie tylko przez konsumentów, ale również przez przedsiębiorców – taką furtkę stwarza bowiem kwietniowa uchwała Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
Czy podobna sytuacja będzie miała miejsce w przypadku kredytów złotówkowych? Na chwilę obecną wypowiedzi środowiska prawniczego są bardzo ostrożne. Należy zatem czekać, aż zapadną w tych sprawach pierwsze wyroki. Oczywiście, ich treść nie determinuje linii orzeczniczej w przyszłości – frankowiczom początkowo nie dawano szans w starciu z bankiem, ale po tym, gdy nad problemem pochyliły się TSUE i Sąd Najwyższy, sytuacja zmieniła się na korzyść konsumentów, którzy w ostatnich miesiącach wygrywają ponad 95% spraw z bankami.
Co się stanie, jeśli sądy zaczną przyznawać rację złotówkowiczom?
Pytanie, które zadaje sobie dziś wielu kredytobiorców, brzmi: jakie potencjalne korzyści mogą być związane z wstąpieniem na drogę sądową? Wiele zależy od tego, czy po udowodnieniu niewywiązania się banku z obowiązku informacyjnego i podważeniu niektórych klauzul znajdujących się w umowie, będzie ona możliwa do dalszej realizacji. Ten problem występuje także w przypadku kredytów frankowych – gdy sąd uznaje, że po usunięciu z umowy klauzul niedozwolonych, nie da się jej dalej realizować, orzeka o unieważnieniu takiej umowy. Wówczas obie strony są zmuszone rozliczyć się ze środków, które wzajemnie od siebie pobrały. Niewykluczone, że w przypadku kredytów złotówkowych będzie to wyglądało podobnie.
Czy złotówkowicze masowo ruszą do sądów celem podważenia legalności swojej umowy? Wiele będzie zależało od czynników takich jak:
- dalsza podwyżka stóp procentowych (jeśli na kolejnych posiedzeniach RPP będzie decydować o podwyżkach, może to wpłynąć na determinację kredytobiorców i podjęcie przez nich kroków prawnych)
- wpływ zamiennika WIBOR-u na wysokość rat (jeżeli zmiana stawki nie wpłynie na obniżenie wysokości rat, kredytobiorcy będą zmotywowani do szukania alternatywnych rozwiązań)
- przyszłe działania rządu w sprawie sytuacji kredytobiorców – jeśli rząd zdecyduje się na coś więcej niż doraźne działania pomocowe, np. postanowi rozłożyć odpowiedzialność związaną ze zmiennymi stopami procentowymi pomiędzy klienta a bank, możliwe, że powstrzymałoby to masową falę pozwów
Niewykluczone, że problem kredytów złotówkowych będzie trwał latami – wystarczy spojrzeć na frankowiczów, by zrozumieć, jak dużo czasu musi upłynąć od momentu zasygnalizowania przez konsumentów problemu, do wprowadzenia satysfakcjonujących rozwiązań (w tym wypadku do zmiany linii orzeczniczej). Czy w przypadku kredytów w złotówce na rozwiązanie przyjdzie czekać równie długo? Na chwilę obecną trudno spekulować – pewną nadzieję stanowi to, że rząd w ogóle ruszył z jakimkolwiek wsparciem wobec tej grupy kredytobiorców. Zbliżające się wybory parlamentarne również mogą skłaniać władze do podjęcia konstruktywnych działań, które pomogą w rozwiązaniu problemu.
Z pewnością wiele będzie zależeć od samej determinacji złotówkowiczów – od tego, czy będą potrafili się organizować i skutecznie nagłaśniać temat, nie dając się tym samym zbyć. Dotychczasowa obserwacja działań tej grupy kredytobiorców wskazuje, że „odrobili lekcje” i czerpią inspirację z działań frankowiczów, jakie przyczyniły się do odpowiedniego nagłośnienia tematu i zmiany linii orzeczniczej na bardziej przychylną słabszej stronie zawieranych umów.